Na takich jak ty się nie żeni

newskey24.com 6 dni temu

No cóż, Ewuniu, musisz zrozumieć, iż na takich jak ty się nie żenią powiedział spokojnie Bartosz. Są kobiety do miłości i przyjemnego spędzania czasu, a są takie, które zachowują się do ślubu. Niestety, ty do tych drugich nie należysz.

A czego ci brakuje, Bartku? Gotuję, wyglądam świetnie, dom utrzymuję w czystości, jako kobieta w pełni cię zaspokajam Ewa patrzyła zdziwiona na ukochanego mężczyznę.

Właśnie o to chodzi! Jesteś popsuta, rozumiesz? Na takich się nie żeni. Z takimi tylko się spotyka bez zobowiązań. A żenić trzeba się z uczciwą, nieskalaną dziewczyną, dla której jesteś pierwszy! Żeby nogi mężowi myła i tę wodę piła, jak to w przysłowiu. Bartosz, zadowolony, iż ostatnie słowo należy do niego, odwrócił się do ściany i zaczął chrapać.

Zaledwie tydzień wcześniej Ewunia siedziała z przyjaciółkami w kawiarni i rozmawiała o swoich świetnych perspektywach. Tak, trzydzieści lat to nie pierwsza młodość, ale kariera zbudowana, mieszkanie i samochód są, wygląd wspaniały. Czas najwyższy wyjść za mąż i rodzić dzieci! Tym bardziej iż i kandydat z doskonałym genotypem już się znalazł. Bartosz nigdy nie był żonaty, mieszkał wprawdzie osobno, ale kupił mieszkanie obok mamy. Czterdziestka, przystojny, zadbany, niemal bez nałogów, na dodatek na poważnym stanowisku. Marzenie, nie mężczyzna.

Z Ewą Bartosz poznał się na jej dyżurze przyszedł do gabinetu stomatologicznego na kontrolę, a spotkał ukochaną kobietę. Tak bywa.

Ewa ciężko pracowała, przyjmowała zarówno w miejskiej przychodni, jak i prywatnie, więc na układanie sobie życia osobistego nie było czasu. Bartosz tego samego wieczoru czekał na nią po pracy z bukietem i podarował nie banalne róże, ale przepiękne piwonie. W lutym! Potem zaprosił ją do restauracji. Tak się zaczęło.

Z jednej strony Ewa się martwiła: mijał drugi rok, a oświadczyn od Bartosza jak nie było, tak nie było. Przyjaciółki już delikatnie sugerowały, iż najwyższy czas zmienić status i założyć pierścionek na palec. Tylko iż Bartosz wcale się nie spieszył.

Wysłuchawszy rad dziewczyn, Ewa postanowiła go przyspieszyć. Sama zaczęła poważną rozmowę przed snem i usłyszała odpowiedź, której się zupełnie nie spodziewała: na takich jak ona się nie żeni!

Co on sobie w ogóle wyobraża?! Potrzebowała natychmiast przedyskutować sytuację z mądrzejszymi ludźmi, więc następnego dnia po pracy znów spotkała się z zamężnymi przyjaciółkami w kawiarni:

Wyobraźcie sobie, dziewczyny, powiedział mi, iż jestem popsuta! Że na takich, jak się okazuje, się nie żeni!

Jak to, Ewka? warknęła Kasia. Przecież jesteś piękna, mądra i świetnie ustawiona.

Powiedział, iż ożeni się wyłącznie z nieskalaną. A ja jestem trzeci sort, nie bierz. I co teraz, nie mam pojęcia! Poza tym mi odpowiada. Niegłupi, z pieniędzmi, w łóżku też dobrze.

Ewka, rzuć go, póki nie jest za późno zaśmiała się Ola. Bo ci jeszcze mózg tak zaprószy, iż będziesz potem latami odbudowywać poczucie własnej wartości.

A najlepiej przyprowadź go do nas! Tym bardziej iż jest okazja w te weekendy mamy z Maćkiem rocznicę, dziesięć lat małżeństwa! Przyjedźcie z twoim Bartkiem, będziemy mu reklamować życie rodzinne wtrąciła się Kasia.

Tak postanowili. Bartosz, który rzadko gdzieś z Ewą bywał, niespodziewanie zgodził się pojechać na świętowanie za miasto, na działkę. Za kierownicą także zasiadł on. Ewa już wyobrażała sobie, jak trochę się wreszcie zrelaksuje z przyjaciółkami, skoro w drodze powrotnej nie ona będzie prowadzić samochód.

Na działce u Kasi i Maćka panowała przyjemna atmosfera. Biegały dzieci dwoje ich własnych i niezliczone siostrzeńce, piekły się kiełbaski, uwijał się piesek Burek szpic. Ewa, patrząc na niego, myślała, iż ten żywiołek musi gdzieś mieć schowaną baterię.

Ucztowanie zaczęło się po południu i przeciągnęło do wieczora. Starsze pokolenie rodzice, dziadkowie już poszło do domu, dzieci się ułożyły. Przy stole zostali najwytrwalsi: Kasia, jej mąż, przyjaciółki i Bartosz. Pili herbatę z jagodowym ciastem i rozmawiali. Zeszło na małżeństwie. I wtedy Bartosz znów wyłożył swoją teorię.

Powiedzcie mi, Kasiu zaczął podchwytliwie mówicie, iż Ewa powinna wyjść za mąż. Ale dlaczego nie zrobiła tego wcześniej? Dlaczego wy macie dziesięć lat małżeństwa, a ona jest sama?

Skąd mam wiedzieć? zdziwiła się Kasia. My z Maćkiem byliśmy młodzi i głupi, pobraliśmy się na trzecim roku. A ona się uczyła, nie miała czasu.

A powiedzcie mi jeszcze jedno: wyszłaś za mąż jako czysta i nieskalana dziewczyna?

No i pytania prychnęła Kasia. A mówią, iż to my, medycy, jesteśmy cyniczni. Nie, nie byłam czysta i nieskalana, znaliśmy się od pierwszego roku, jeżeli to cię interesuje.

Ale poznaliście się, gdy była jeszcze dziewczyną?

Słuchaj, a czemu poszedłeś na ubezpieczenia, a nie na medycynę, skoro tak się interesujesz czyjąś niewinnością? warknął Maciek. Dziewczyną moja żona mi się dostała. Wszystko jasne?

Widzicie, była czysta i nieskalana. Szacunek, dobrzeście zrobili. Ale jak tu oświadczyć się kobiecie, która przed tobą miała Bóg wie ilu mężczyzn? Pomyślcie sami! jeżeli jest taka rozwiązła, już splamiła swoją reputację, czy warto hańbić własną rodzinę?

A co to za rodzina? zaśmiała się Ola. Hrabiowie czy książęta, iż wam koniecznie trzeba nieskalaną, bez przeszłości? To czemu, kolego, wpajasz naszej Ewce fałszywe nadzieje? Ona na ciebie czas traci, a mogłaby spokojnie znaleźć porządnego faceta i wyjść za mąż!

Nikt nikomu nic nie wpaja spokojnie odparł Bartosz. Wasza przyjaciółka powinna sama zrozumieć, iż jest kobietą drugiego sortu. I żeby się z nią ożenić, każdy mężczyzna musi mieć poważny powód. Ja go nie widzę. A ty, Olu, jesteś w ogóle trzeci sort, rozwódka z dzieckiem.

Idź do oryginalnego materiału