Nadchodzi gigantyczny kryzys, który może pogrążyć dwa pokolenia. Jest choćby gorzej niż prognozowano

warszawawpigulce.pl 1 tydzień temu

Wyobraź sobie Polskę roku 2045. Na każdego pracownika przypada dwóch emerytów. Połowa społeczeństwa ma ponad 50 lat. Szkoły stoją puste, a firmy desperacko szukają rąk do pracy. To nie science fiction – to matematyczna pewność wynikająca z liczby dzieci, które rodzą się dzisiaj.

Fot. Warszawa w Pigułce

Jeden nauczyciel na trzech uczniów. Szkoły będą świecić pustkami

Najbardziej dramatyczne zmiany już widać w polskiej oświacie. Według najnowszych danych GUS średnia wieku nauczycieli w Polsce należy do najwyższych w Europie – tylko 6% z nich ma mniej niż 30 lat. Za kilka lat może po prostu zabraknie kadry do prowadzenia lekcji.

Powód jest prozaiczny: rodzą się coraz młodsze roczniki. W niektórych wiejskich szkołach już dziś jeden nauczyciel prowadzi zajęcia dla kilku klas jednocześnie, bo uczniów jest za mało. W pierwszym półroczu 2025 roku urodziło się tylko 115,5 tysięcy dzieci – o ponad 10 tysięcy mniej niż rok wcześniej.

Według danych Birth Gauge, serwisu śledzącego globalne trendy demograficzne, współczynnik dzietności w Polsce może spaść w 2025 roku do zaledwie 1,03. To oznacza, iż statystyczna kobieta urodzi w życiu jedno dziecko. Do utrzymania stabilnej populacji potrzebujesz 2,1 dziecka na kobietę.

To jeden z najgorszych wyników na świecie. „Wyprzedzają” nas tylko Chile i Korea Południowa. Dla porównania: we Francji kobiety rodzą średnio 1,56 dziecka, w Holandii 1,39, a na Węgrzech 1,30.

Twoja emerytura będzie mizerna. System nie wytrzyma obciążenia

Najgorsze skutki odczują ci, którzy dziś mają 30-40 lat. Kiedy będziesz przechodzić na emeryturę, system ZUS może po prostu nie mieć z czego płacić świadczeń.

Matematyka jest bezlitosna: w 2022 roku na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało średnio 39 emerytów. Według prognoz GUS w 2060 roku ten wskaźnik wyniesie już 72,8. To oznacza, iż niemal każdy pracownik będzie musiał „utrzymać” jednego emeryta.

Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny w HRK Payroll Consulting, ostrzega w rozmowie z Money.pl, iż stopa zastąpienia spadnie z około 50% w tej chwili do 20-25% w latach 2060-80. „Osoby, które na emeryturę będą przechodziły w perspektywie 2050 i 2080 roku, powinny się przygotować, iż ich świadczenie będzie na bardzo niskim poziomie” – wyjaśnia.

Twoja przyszła emerytura może wynosić jedną piątą ostatniej pensji. jeżeli dziś zarabiasz 5000 złotych, emerytura może wynieść około 1000 złotych. To dramatyczna różnica w porównaniu z obecnymi emerytami.

Firmy walczą o każdego pracownika. Automatyzacja to jedyne wyjście

Już dziś pracodawcy skarżą się na niedobory kadr. Za 20 lat sytuacja może być dramatyczna – w wieku produkcyjnym będzie tylko 15 milionów Polaków wobec dzisiejszych 21,7 miliona.

Dodatkowo problem pogłębia emigracja. Szacunki wskazują, iż za granicą przebywa 2-3 miliony Polaków w wieku produkcyjnym. Wielu z nich może nigdy nie wrócić do kraju.

Firmy będą musiały radykalnie zmienić sposób działania. Inwestycje w robotyzację, sztuczną inteligencję i automatyzację staną się koniecznością, nie wyborem. Koszty pracy wzrosną drastycznie, bo każdy wykwalifikowany pracownik będzie na wagę złota.

Paradoksalnie może to być szansa dla tych, którzy zostali. jeżeli masz specjalistyczne umiejętności, twoja pozycja na rynku pracy będzie się systematycznie umacniać. Niedobór wykwalifikowanych pracowników oznacza wyższe zarobki i lepsze warunki pracy.

Dwadzieścia lat i populacja Polski skurczy się o 7 milionów

GUS prognozuje, iż do 2060 roku liczba mieszkańców Polski spadnie z obecnych 37,4 miliona do 30,9 miliona. To utrata 6,5 miliona ludzi – więcej niż całe województwo mazowieckie.

Demograf Mateusz Łakomy ostrzega w rozmowie z Money.pl, iż przy utrzymaniu obecnych trendów do końca wieku populacja może spaść choćby do 10 milionów mieszkańców. „To oznaczałoby powrót do stanu z początku XX wieku” – wyjaśnia ekspert.

Mediana wieku wzrośnie z obecnych 43,3 lat do ponad 50 lat w 2060 roku. Połowa mieszkańców Polski będzie miała więcej niż 50 lat. Osoby powyżej 65 roku życia będą stanowić około 32% populacji – dziś to 24%.

Ubytek naturalny w pierwszym półroczu 2025 wyniósł już minus 93,5 tysięcy osób wobec minus 77,7 tysięcy rok wcześniej. Każdego roku populacja Polski kurczy się o ponad 100 tysięcy ludzi.

Młodzi Polacy nie chcą dzieci. „Po prostu ich nie lubię”

Przyczyny kryzysu są złożone i nie ograniczają się tylko do kwestii finansowych. Badanie „Stan młodych 2025” przeprowadzone przez organizację „Ważne sprawy” pokazuje dramatyczne zmiany w mentalności najmłodszego pokolenia.

Niemal 40% ankietowanych w wieku 18-29 lat stwierdziło wprost, iż „nie lubi dzieci”. Na kolejnych miejscach znalazło się: „nie chcę zmienić swojego stylu życia” (38%) oraz „mam poczucie, iż ciąża w Polsce może być czymś niebezpiecznym” (27%). Kwestie materialne wskazało tylko 18% badanych.

Średni wiek kobiet w momencie urodzenia pierwszego dziecka wzrósł z 22,7 lat w 1990 roku do 29,1 lat w 2024. Wielu par w ogóle rezygnuje z zakładania rodziny – szacuje się, iż w 2024 roku zawarto około 136 tysięcy związków małżeńskich, o 10 tysięcy mniej niż rok wcześniej.

Eksperci mówią o „epidemii samotności” – coraz więcej młodych ludzi żyje w pojedynkę i nie planuje założenia stałego związku. To fundamentalna zmiana społeczna, której skutki będziemy odczuwać przez kolejne dekady.

Co to oznacza dla ciebie

Jeśli masz dziś 20-40 lat, czeka cię życie w zupełnie innej Polsce niż ta, którą znasz. Przygotuj się na wyższe podatki i składki – władze będą musiały jakoś finansować emerytury dla rosnącej armii seniorów przy malejącej liczbie płacących.

Służba zdrowia będzie jeszcze bardziej przeciążona. Mniej młodych ludzi będzie musiało finansować opiekę nad coraz liczniejszą grupą starszych osób. Kolejki do lekarzy mogą się jeszcze bardziej wydłużyć, a koszty leczenia wzrosnąć.

Na rynku nieruchomości nastąpią dramatyczne zmiany. Ceny mogą spadać w regionach najbardziej dotkniętych wyludnieniem – szczególnie w małych miastach i na wsi. Jednocześnie duże miasta jak Warszawa, Kraków czy Gdańsk mogą jeszcze bardziej zyskać na znaczeniu.

Jeśli prowadzisz firmę, już dziś zacznij planować inwestycje w automatyzację. Koszty pracy będą rosły, a znalezienie wykwalifikowanych pracowników stanie się coraz trudniejsze.

Jak zabezpieczyć swoją przyszłość

Najważniejsza rada brzmi: nie licz na państwo w kwestii emerytury. Już dziś zacznij oszczędzać prywatnie. Wykorzystaj III filar emerytalny – IKE, IKZE, PPE. Im wcześniej zaczniesz, tym więcej uzbierasz.

Rozważ przeprowadzkę do dużego miasta. Aglomeracje warszawska, krakowska, trójmiejska czy wrocławska będą miały znacznie lepsze perspektywy rozwoju niż mniejsze ośrodki. To tam będą się koncentrować inwestycje i miejsca pracy.

Jeśli masz dzieci, zainwestuj w ich edukację – będą należeć do coraz bardziej cennej grupy. Wykształcenie techniczne, medyczne czy informatyczne może gwarantować im świetną przyszłość w świecie, gdzie będzie niedobór specjalistów.

Zastanów się nad nabyciem nieruchomości w strategicznych lokalizacjach. Apartamenty w centrum Warszawy czy Krakowa mogą być bezpieczniejszą inwestycją niż domy na przedmieściach małych miast.

Ostatnia szansa na zmianę trendu

Demograf Krzysztof Mamiński ostrzega, iż czas na odwrócenie negatywnych trendów systematycznie się kończy. Kobiety w tej chwili w wieku 20 lat to ostatnie pokolenie, które teoretycznie mogłoby zmienić sytuację – ale musiałyby rodzić średnio po 3-4 dzieci każda.

To nierealne biorąc pod uwagę obecne realia społeczne. choćby masowe programy prorodzinne jak „500+” czy „800+” nie zatrzymały spadku dzietności. Francja czy Szwecja, mimo hojnej polityki rodzinnej, też nie osiągają poziomu zastępowalności pokoleń.

Jedynym rozwiązaniem może być masowa imigracja, ale w Polsce jest to temat politycznie wybuchowy. Kraju trzeba byłoby przyjąć kilka milionów imigrantów rocznie, żeby skompensować ubytek naturalny.

Alternatywą jest radykalna zmiana modelu gospodarczego – całkowita automatyzacja wielu sektorów. Roboty i sztuczna inteligencja mogą częściowo zastąpić brakujących pracowników, ale to wymaga ogromnych inwestycji i przygotowania społeczeństwa na takie zmiany.

Matematyka demografii jest nieubłagana. Przy współczynniku dzietności 1,03 każde następne pokolenie będzie o połowę mniejsze. To nie prognozy – to pewnik. Pozostaje pytanie, czy Polska potrafi się przystosować do życia w zupełnie nowej rzeczywistości.

Idź do oryginalnego materiału