Influencerka prowadząca profil na TikToku @samanthakastenholtt nagrała filmik, w którym pokazała, jak szykuje się do spaceru z córką. Zainwestowała w pewien nietypowy gadżet. Chociaż w założeniu miał zapewnić dziewczynce bezpieczeństwo, wzbudził kontrowersje za sprawą "zwierzęcego" skojarzenia.
REKLAMA
"Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli"
Mowa o smyczy dla dzieci. Takie rozwiązanie jest dostępne w trzech wariantach - w postaci przypinanej do szelek, plecaczka lub bransoletki zapinanej na rączkę. W tym przypadku mama zdecydowała się na ostatnią opcję. Na nagraniu widać, jak jeden koniec smyczy zapina na swoim nadgarstku, a drugi na rączce córki. Dzięki temu dziewczynka zyskała swobodę ruchu i nie musiała cały czas trzymać któregoś z rodziców za rękę. Na filmiku widzimy, jak spaceruje po plaży. Wygląda na to, iż czuła się naprawdę komfortowo.
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"
"To nie piesek, żeby trzymać ją na smyczy"
Nie wszyscy są jednak zwolennikami takiego rozwiązania. "Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie przejmuję się tym, bo wiem, iż moje dziecko jest bezpieczne" - napisała tiktokerka w opisie nagrania. Faktycznie, pod opublikowanym materiałem pojawiła się masa komentarzy od rozemocjonowanych internautów.
Części osób przeszkadzało to, iż smycz kojarzy się ze zwierzętami. Uznali, iż przypinanie jej dzieciom jest po prostu nie na miejscu. "Ona nie jest psem", "Dlaczego nie może trzymać cię za rękę?", "To nie piesek, żeby trzymać ją na smyczy" - pisali niektórzy.
"Jestem jak najbardziej za!"
Okazuje się jednak, iż to rozwiązanie ma także wielu zwolenników. Wskazują, iż smycze dobrze sprawdzają się szczególnie w przypadku małych uciekinierów i dają dzieciom swobodę, jednocześnie gwarantując im bezpieczeństwo.
Ludzie piszą, iż dzieci to nie psy. Zgadzam się, ale weźmy pod uwagę, iż jednak dzieci często nie rozumieją ryzyka, zagrożenia w pewnych sytuacjach, i uciekają. Uważam, iż to bardzo dobre rozwiązanie w zatłoczonych miejscach typu sklep, miasto czy komunikacja miejska bądź plaża
- twierdziła internautka.
W opinii wielu osób oburzenie ze strony użytkowników TikToka wynika po prostu z braku doświadczenia. "Jestem jak najbardziej za! Przetestowałam osobiście z bratankiem", "Każda matka wie, co dla jej dziecka jest najlepsze. jeżeli mama ma małego uciekiniera, to jest to świetne rozwiązanie", "Nie rozumiem, dlaczego ludzie się wściekają, gdy ktoś dba o bezpieczeństwo dzieci. Maluchy są szybkie. Mrugniesz, a już ich nie ma. Tak, kupię mojemu dziecku smycz, bo nie chcę, by wbiegło pod samochód lub zostało porwane", "Najbardziej w komentarzach denerwują się ci, którzy nie mają dzieci. choćby nie wiedzą, jak one gwałtownie biegają i iż potrafią zniknąć w mgnieniu oka - czytamy w komentarzach.
A co Ty sądzisz o takim rozwiązaniu? A może już z niego korzystasz? Napisz na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.