Najgorsze słowa, jakie może usłyszeć kobieta po cesarce. Brzmią niewinnie, ranią jak nóż

mamadu.pl 9 godzin temu
Jest kilka słów, które potrafią odebrać matce pewność siebie, spokój i euforia z narodzin dziecka. Wypowiedziane z lekceważeniem, czasem w żartach, zostają w sercu na długo. Bo cesarka to nie droga na skróty – to rana, blizna, lęk i siła, której nikt nie powinien kwestionować.


Słowa, które potrafią zranić na całe życie


"To przecież nie był prawdziwy poród" – usłyszałam to zdanie pierwszy raz od znajomej, która rodziła naturalnie.

Powiedziała to z uśmiechem, może choćby nieświadomie. A ja uśmiechnęłam się odruchowo, choć w środku coś się we mnie zapadło.

Nie powiedziałam nic. Ale w głowie zaczęłam analizować – czy naprawdę moje doświadczenie się nie liczy? Czy byłam mniej dzielna, mniej kobieca, mniej matką? I te pytania wracały, zwłaszcza nocą, kiedy tuliłam dziecko i próbowałam poukładać swoje emocje po wszystkim, co przeszłam.

Cesarka to operacja. Ciało o tym nie zapomina


Nie, cesarskie cięcie to nie "pstryk i po sprawie". To chirurgiczne przecięcie kilku warstw ciała, narkoza lub znieczulenie, dreszcze, krwawienie, wenflony, mdłości, potworne osłabienie i ból przy każdym ruchu. To moment, w którym wszystko w tobie krzyczy: nie

jestem gotowa, a muszę być.

Niektóre kobiety wchodzą na salę z gotowym planem, inne z przerażeniem. W obu przypadkach – wychodzą z blizną, nie tylko na brzuchu. Poród przez cesarkę to nie mniejsze doświadczenie. To po prostu inne. I zasługuje na dokładnie taki sam szacunek.

Słowa mają moc. Zwłaszcza gdy jesteś połamana w środku


Najgorsze jest to, iż takie słowa padają często od bliskich – matek, teściowych, koleżanek. Czasem w dobrej wierze, czasem z wyższością, jakby "prawdziwy poród", najlepiej bez znieczulenia, dawał jakiś certyfikat bohaterstwa.

A przecież każda z nas przechodzi swoją historię. Może nie krzyczałam z bólu na porodówce, ale ten poród też mnie bolał. Krzyczałam także w środku, gdy pierwszy raz musiałam wstać z łóżka, czując, jak mój brzuch płonie.

Może nie parłam, ale drżałam, gdy odliczano minuty i nikt nie mówił mi, czy wszystko będzie dobrze. I właśnie wtedy poczułam, czym jest prawdziwy strach – i prawdziwa siła.

W tym całym "porodowym rankingu" zapomina się o najważniejszym – iż poród to nie tylko sposób, w jaki dziecko wychodzi na świat, ale to, co się dzieje z kobietą w środku. Jej lęki, jej emocje, jej ciało, które robi coś absolutnie granicznego.

Nieważne, czy urodziłaś w wannie, na łóżku, czy na stole operacyjnym. Nieważne, czy trwało to 20 godzin, czy 20 minut. jeżeli miałaś dziecko w swoim brzuchu, a potem w ramionach – to był poród. I nikt nie ma prawa ci tego odbierać.

Blizna, której nikt nie widzi...

Na moim podbrzuszu jest cienka linia. Ale prawdziwa blizna zostaje gdzie indziej. W poczuciu, iż trzeba się tłumaczyć. W potrzebie udowodnienia, iż też się było "wystarczającą matką".

Nie musisz nic nikomu udowadniać. Masz prawo być dumna z siebie – tak samo, jak każda inna kobieta, która wydała na świat dziecko. Masz prawo nie tłumaczyć się z cesarskiego cięcia. Masz prawo do własnej wersji "prawdziwego porodu".

Nie chodzi o to, by chodzić wokół kobiety po cesarce na palcach, by jej nie urazić. Chodzi o to, by widzieć w niej nie tylko matkę – ale też kobietę, która przeszła przez coś wielkiego. I która zasługuje na coś więcej niż wątpliwość. Zasługuje na szacunek. I na

dumę.

Idź do oryginalnego materiału