Urodziny latem to przekleństwo
Urodziny latem to fajna sprawa, bo jest ciepło i można imprezę w plenerze zorganizować? Nic z tych rzeczy! Wiele osób urodzonych w lipcu lub sierpniu narzeka, bo wbrew pozorom zaproszenie jakichkolwiek gości często graniczy z cudem. To nie raz jest przyczyną łez u małych jubilatów. Tym dzieciom często jest także przykro z powodu... prezentów. Jak to możliwe? Przekonajcie się same:
"Jako dziecko nie lubiłam swoich urodzin, efekt? Dziś w zasadzie ich nie obchodzę. Urodziłam się 22 sierpnia i nikt nigdy nie miał czasu, by przyjść do mnie na imprezkę. Każdy miał już jakieś 'ważniejsze' wakacyjne plany. Dla mnie jako dla dziecka było to bardzo przykre. Robiły tak zarówno koleżanki, jak i dalsza rodzina.
Urodziny także skutecznie obrzydzili mi rodzice. Co roku otrzymywałam od nich 'niespodziankę' – nowy plecak do szkoły. Po 4 klasie przestałam w ogóle czekać na urodzinowy prezent, bo po co?" – żali się Monika.
"Urodziny mam na początku sierpnia i absolutnie nie mogę sobie przypomnieć ani jednego fajnego prezentu urodzinowego z dzieciństwa. Zawsze o czymś marzyłam i mówiłam o tym głośno, a mimo to rodzina stawiała na te 'praktyczne' prezenty. Rodzice, babcia, ciocia, każdy kupował jakiś element wyprawki. Choć wiem, iż się starali, nikt mnie nie pytał, co mi się podoba, bo to miała być 'niespodzianka'. Nie cieszyły mnie te upominki" – wspomina Renata.
"Nigdy nie oczekiwałam czegoś wymyślnego i drogiego na urodziny. Nie sądzę też, bym była rozkapryszonym i rozpieszczonym dzieckiem. Uczono mnie okazywania wdzięczności za każdy gest. Jednak ciężko czuć wdzięczność, gdy masz wrażenie, iż ktoś kupił ci prezent po linii najmniejszego oporu. Pamiętałam, iż marzyłam, by dostać choćby coś drobnego, ale bardziej osobistego" – mówi Beata.
Taki prezent, to nie prezent
"Córka ma urodziny pod koniec lipca, a ja kategorycznie zakazuję kupowania elementów wyprawki jako prezentu. Sama mam urodziny w sierpniu i co roku otrzymywałam zbiorczy prezent od rodziców i dziadków: nowy plecak i piórnik. Pamiętam ten olbrzymi żal, jaki czułam. Inne dzieci nie miały urodzin, a przecież też otrzymywały plecaki na nowy rok szkolny. Czułam się pokrzywdzona" – wyjaśnia Katarzyna.
"Uważam, iż to mocno nie fair pozbawiać kogoś frajdy, jaką jest prezent urodzinowy. Dziecko czeka przecież na zabawkę, jakiś wymarzony gadżet, a nie na plecak (nawet ten najbardziej wypasiony). Moja córka ma urodziny w połowie sierpnia i nie wyobrażam sobie wyrządzać jej takiej krzywdy, ale wiem, iż ma koleżanki, których rodzice wolą takie praktyczne rozwiązanie. To wygodnictwo! Przecież i tak musieli kupić ten plecak, a już nie muszą wymyślać prezentu" – mówi Karolina.
A wy co sądzicie o takim podejściu do kupowania prezentów "wakacyjnym dzieciom"? Plecak przecież może ucieszyć dziecko, ale czy to dobre rozwiązanie i to co roku?