"Najpierw katar, a potem już leci". Czeka na powtórka z "wielkiej piątki"?

gazeta.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock/Ekaterina Dvoryaninova


Sezon infekcyjny nadchodzi wielkimi krokami. Okazuje się, iż z dnia na dzień rośnie liczba dzieci, u których pojawiają się pierwsze symptomy chorób. Na razie nie są one poważnie. To najczęściej katar, ból gardła i ogólne rozbicie. Jednak lekarze biją na alarm i zwracają uwagę na to, by nie wysyłać chorych dzieci do żłobków i przedszkoli.
Czy sezon chorób się już rozpoczął? Patrząc na to, ile dzieci choruje w żłobkowej grupie mojego syna, mogę śmiało przyznać, iż nadciąga "sezon gila". Co tym razem króluje? U nas są już przypadki grypy, rsv i bostonki. O "wielkiej piątce" chorób już jakiś czas temu wspomniała również Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska, która na Instagramie funkcjonuje jako mamapediatra_blog. "Rozkręca się. Na szczęście nie ma jeszcze masakry, ale jest coraz więcej: zapaleń uszu, zapaleń gardła, zapaleń oskrzeli, chorób dłoni, stóp i jamy ustnej ("Bostonka"), trochę infekcji przewodu pokarmowego (z bólami brzucha, nudnościami i wymiotami)" – zaznaczyła swoim poście lekarka. Jej odpowiedź odnosiła się do sytuacji, z którą mierzyli się pediatrzy rok temu, jednak wiele wskazuje, iż czeka nas powtórka.


REKLAMA


Zobacz wideo Błahe infekcje, które są niebezpieczne w ciąży


"Zaczyna się od kataru"
Wrzesień. Dzieci wróciły po wakacyjnej przerwie do żłobków, przedszkoli i szkół. Efekt? Po pierwszych dwóch tygodniach chodzenia do placówek pojawiają się już oznaki chorób. Są katary, bóle gardła, czasem dochodzi kaszel i gorączka. "My mamy już za sobą zapalenie gardła, zaczęło się od kataru, a potem już leci. Zaraz ból gardła i lekka gorączka, choroba mało poważna, ale tydzień w domu. Boję się, co będzie dalej, w przedszkolu mamy nowe dzieci, mam nadzieję, iż rodzice pójdą po rozum do głowy i chociaż na grypę je zaszczepią. W zeszłym roku na przełomie września i października bardzo było dużo infekcji. Oby tym razem było lepiej" – pisze jedna z mam.


Jednak okazuje się, iż czasem sprawy przybierają nieco poważniejszy obrót. W żłobkowej grupie mojego syna choruje coraz więcej dzieci. Co króluje? Oprócz przeziębień, cieknącego kataru i kaszlu, to przede wszystkim przypadki grypy, RSV i bostonki. Wśród starszaków z przedszkola pojawiły się też pierwsze przypadki COVID-u. Robi się bardzo poważnie, a przecież mamy dopiero połowę września. Ale to nie wszystko. Wczoraj moja znajoma była z córką u lekarza. Diagnoza? Zapalenie spojówek. Sąsiadka, która ma dwójkę dzieci w przedszkolu, walczy z wszawicą.


Dbajmy o siebie nawzajem
Jako mam dziecka, które chodzi do żłobka, liczę, iż nadchodzący sezon jesienny będzie dla nas nieco bardziej łaskawy. Tu też apel do innych rodziców. Posyłanie malucha do placówki, kiedy pojawiły się pierwsze objawy choroby, może okazać się przysłowiowym strzałem w kolano. I tu nie chodzi tylko o roznoszenie wirusów, ale dalszy rozwój choroby. Pociecha, u której występują następujące objawy, powinna zostać w domu. Mowa oczywiście o:


gorączce;
wymiotach lub biegunce;
objawach przeziębienia (kichanie, katar, kaszel);
bólu ucha;
zapaleniu spojówek;
wysypce;
ogólnym złym samopoczuciu.


Dbajmy o siebie i innych. To ważne, by nie rozprzestrzeniać chorób i gwałtownie wrócić do zdrowia.
Idź do oryginalnego materiału