Nakrzyczałam w sklepie na obce dziecko. Jest mi głupio, ale to wina jego matki

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Zakupy w Ikea często są frajdą dla całej rodziny (zdjęcie ilustracyjne) fot. Piotr Jaruga/Reporter/EastNews


Wybranie się na zakupy z dziećmi może być stresującym doświadczeniem, o czym przekonał się chyba każdy rodzic. O nieprzyjemnej sytuacji, jaka miała miejsce w popularnym sklepie z wyposażeniem wnętrz, napisała do nas czytelniczka, prosząca o zachowanie anonimowości. Opisane zdarzenie jest o tyle nietypowe, iż to ona zachowała się niewłaściwie, zastanawia się jednak, czy okolicznością, która ją usprawiedliwia, nie było zachowanie innej matki.


"Pojechałam z dziećmi do Ikei. Musiałam kupić kilka rzeczy do domu, a dzieci lubią tamtejsze klopsiki, więc przy okazji mieliśmy z głowy obiad. To w ogóle taki sklep, gdzie dzieci się dobrze bawią, więc nie miałam wyrzutów sumienia, iż ciągnę je ze sobą. Poza tym w te upały, to choćby lepiej, bo przynajmniej przebywa się w klimie.

Zakupy z dziećmi


Chciałam zostawić synka na czas zakupów w tym ich pokoju zabaw, a z córką oblecieć sklep, ale akurat był komplet dzieci, więc on też poszedł z nami. Ma 3 lata, a córka 7. Trochę nam zeszło, ale też nie śpieszyliśmy się. Dzieci oglądały różne przedmioty, bawiły się też przy tych ich punktach do zabawy.

Potem zjedliśmy obiad i zeszliśmy na dół. Tam jeszcze wybrałam kilka rzeczy do kuchni. Najgorzej było przy kasie, bo dość długa kolejka i mały ciągle chciał gdzieś biegać, a dość trudno pilnuje się dzieci, swojego miejsca w kolejce i wózka…

No ale dałam radę, w końcu tak to już jest i tyle. Jako mama nie wyobrażam sobie, żeby pozwolić dziecku biegać po sklepie bez opieki, nie mówiąc już o przedzieraniu się między innymi ludźmi w kolejce. To przeszkadza i tyle.

Zabawa w sklepie


Wygląda jednak na to, iż nie wszystkie mamy myślą podobnie! Gdy zapłaciłam już za zakupy, poszłam z dziećmi do tej części, gdzie można zamawiać transport. Mąż miał po nas podjechać samochodem, ale tkwił w korku, więc musieliśmy na niego poczekać, a tam jest taka fajna stacja do zabawy dla maluchów, więc synkowi się podobało. Córka zresztą też sobie coś tam na tablicy działała.

I nagle do mojego synka podszedł chłopiec, tak na oko ze dwa lata starszy. I duży, ważył sporo za dużo na swój wiek. I zaczął temu mojemu synkowi przeszkadzać w zabawie. Odsuwać go, wpychać się przed niego, burzyć to, co syn poukładał.

Początkowo poprosiłam grzecznie, żeby tak nie robił i zaproponowałam, żeby pobawili się razem, ale on w ogóle nie słuchał. Rozglądałam się za jego rodzicami, ale nikt na niego nie patrzył. Czułam, jak wzbiera we mnie złość. Nagle mój synek się rozpłakał, bo ten chłopiec odepchnął go z całej siły.

No to już nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego, iż ma natychmiast przestać i jak się nie umie bawić z innymi dziećmi, to niech idzie do rodziców, a moje dziecko zostawi w spokoju. No i oczywiście na to znalazła się jego mamuśka.

W ogóle nie patrzyła na syna!


Okazało się, iż siedziała cały czas w pobliżu. Plecami do syna, z nosem w telefonie. Jak ona się na mnie wydarła! Cały sklep się na nas patrzył! Że ona sobie nie życzy, żebym krzyczała na jej dziecko i takie tam. Od idiotek mnie zwyzywała.

Szczerze mówiąc, było mi okropnie wstyd i głupio. Ja wiem, iż nie powinnam była krzyczeć na to dziecko, bardzo się tego wstydzę. jeżeli jakimś cudem pani to czyta, to przepraszam. Wtedy się nie ośmieliłam przeprosić, poczerwieniałam tylko i uciekłam stamtąd, ciągnąc dzieci i wyładowany po brzegi wózek.

Ale z drugiej strony, no naprawdę, jesteśmy tylko ludźmi. Każdemu może się zdarzyć stracić cierpliwość. No i jeżeli jesteś gdzieś z dzieckiem, to go pilnuj. Gdyby ona patrzyła na swojego syna i zwróciła mu uwagę, to nigdy by do tego nie doszło. Więc tak sobie myślę, iż częściowo ona ponosi za to też winę, prawda?

No, ale tak czy siak, jest mi głupio i żałuję, iż podniosłam głos na obce dziecko, choćby jeżeli stanęłam w obronie mojego. Najadłam się wstydu, na pewno długo już się nie wybiorę do sklepu z dziećmi. Myślę, iż inni rodzice też nie powinni, jeżeli nie chce im się ich pilnować".

Idź do oryginalnego materiału