Nasza codzienność była piękna. Rozmowa z MAGDALENĄ ZAWADZKĄ

angora24.pl 1 tydzień temu

Ciągle zbiera nagrody jako aktorka i jest bardzo lubiana nie tylko przez publiczność, ale i własne artystyczne środowisko. Uważa się ją za osobę nie tylko sprawiedliwą i skromną, ale także wrażliwą, darzącą szacunkiem ludzi, którzy ją otaczają. Po śmierci męża nie zamknęła się w sobie. Żyje w symbiozie z rodziną, przyjaciółmi i pracą, która ciągle ją pochłania.

– Czy to prawda, iż jako dziecko chciałaś zostać artystką cyrkową?

– Cyrk mnie fascynował i chociaż rzadko w nim bywałam, zawsze robił na mnie ogromne wrażenie. Ludzie na arenie zachwycali mnie nieprawdopodobnymi umiejętnościami – do dziś zresztą uważam, iż cyrkowcy są wielkimi artystami. Zachwycały mnie też zwierzęta. Marzyłam, żeby zostać mistrzynią akrobacji na trapezie. Nie zdawałam sobie zupełnie sprawy z tego, jakie to jest niebezpieczne i trudne. Wydawało mi się, iż moje „akrobacje” na trzepaku są bliskie tej tajemnej wiedzy.

– Czułaś, iż będziesz kimś niezwykłym?

– Nigdy o tym nie myślałam.

– W szkole też podobno byłaś jedną z najlepszych.

– Nie wiem, ale byłam prowodyrką różnych zabaw. Czasem bywałam przewodniczącą klasy.

– Nauczyciele nie lubią prowodyrów.

– Dla mnie byli bardzo mili, zarówno w podstawówce, jak i w liceum. Nie miałam do nich żadnych zastrzeżeń. Podobało mi się też, iż są tak dobrze wychowani i iż nas również tego uczyli.

– Nie buntowałaś się?

– Różne zakazy i nakazy powodowały we mnie bunt. Teraz wiem, iż to było normalne i potrzebne, bo musieliśmy nauczyć się żyć wśród ludzi. Absolutny luz może spowodować wiele złego.

Idź do oryginalnego materiału