Grypa na dobre rozgościła się w polskich domach. Tymczasem szczyt zachorować specjaliści przewidują na koniec lutego, czyli kiedy wszystkie dzieci wrócą z ferii zimowych do szkół. "W lutym spodziewamy się szczytu zachorowań. Te liczby są 3-4-krotnie wyższe niż w ubiegłym roku, co może spowodować przeciążenie systemu opieki zdrowotnej, w szczególności szpitalnych oddziałów ratunkowych oraz oddziałów pediatrii i interny" - przekazał Grzesiowski w rozmowie z "Faktem".
REKLAMA
Do redakcji eDziecka niedawno odezwała się nauczycielka wychowania przedszkolnego, która opowiedziała o fatalnej sytuacji w placówce, za którą winą obarcza nieodpowiedzialne zachowanie rodziców. Tym razem głos zabrał nauczyciel z liceum ogólnokształcącego, który swoją wypowiedź napisał w momencie, gdy dopadła go choroba.
W liceum przypadki chorych uczniów nie są częste, ale się zdarzają, gdyż rodzice nie muszą opiekować się dzieckiem 24 godziny na dobę
- zaczął.
Zobacz wideo Marcin Józefaciuk: Nauczyciele nie tylko chcą pieniędzy, oni chcą godnych warunków pracy
Nauczyciel często choruje, co nie podoba się przełożonym. "Zagroził, iż nie zaliczy mi awansu zawodowego"
Nauczyciel przypomniał, iż chorobowy problem nie dotyczy wyłącznie uczniów i rodziców. Jak już wcześniej wspomniał, jest osoba chorowitą, cierpi m.in. na astmę (o czym nie wie przełożony), co przekłada się na częstsze zachorowania na sezonowe infekcje. Dyrekcja jego szkoły nie jest jednak zbyt przychylna do tego, aby pedagodzy chodzili na zwolnienia.
"W zeszłym roku spotkałem się z sugestią, abym wziął witaminę C i nie brał zwolnienia. Jednak obecny przełożony przynajmniej nie robi mi wymówek, jeżeli pójdę na zwolnienie. W zeszłym roku był natomiast przypadek, iż nauczyciel zemdlał. Chociaż nie znam szczegółów tego incydentu, domyślam się jednak, iż mógł mieć on związek z chorobą nauczyciela, który przyszedł do pracy pomimo choroby" - pisze i dodaje, iż jeszcze gorszą sytuację miał w poprzedniej szkole.
Kolega z pracy powiedział mi na osobności, iż 'w tej szkole nie chodzi się na zwolnienia', a poprzedni dyrektor, wręcz zagroził, iż o ile będę brał zwolnienia, nie zaliczy mi awansu zawodowego. Oczywiście także bez świadków
- zdradził i dodał, iż takie przypadki należy nagłaśniać, aby było ich jak najmniej.
Jesteś chory i chcesz zwolnienie? Nie w tej branży
Sprawdziłam, czy wzięcie zwolnienia w oświacie jest tak trudne, jak powiedział o tym nasz wcześniejszy rozmówca. Jeden z moich rozmówców, pan Paweł, który pracuje w tej samej szkole podstawowej od ponad 30-stu lat, przyznał, iż w przeciągu tych lat, na zwolnieniu był może maksymalnie pięć razy.
- Nie chodzę na zwolnienia, ale nie dlatego, iż dyrekcja mi nie pozwala. Po prostu nie chcę, bo wiem, iż uczniowie na tym stracą. Jak mnie dopada choroba, staram się gwałtownie działać i leczę się domowymi sposobami. Poza tym jestem wuefistą, chodzę na siłownię i biegam i chyba dzięki temu mam dobrą odporność. Na zwolnieniu byłem może z pięć razy w życiu - podczas zakażenia koronawirusem, jak złamałem nogę i jeszcze kilka razy, jak miałem gorączkę - powiedział i dodał:
Planuję to sobie odbić i iść na urlop dla poratowania zdrowia, bo jak ostatnio zrobiłem badania, to się trochę przeraziłem.
Nieco inne zdanie ma pani Wiola, która pracuje w przedszkolu publicznym. Przekazała mi, iż bez skrupułów bierze L4 w momencie, kiedy łapie ją przeziębienie. - W przedszkolach głównie zarażają mnie dzieci. Nie wyobrażam sobie opiekować się maluchami, podczas choroby. Zwolnienie to moje prawo, ale też rozumiem, iż jakbyśmy wszystkie zachorowały, to nie byłoby kadry, żeby siedzieć z dziećmi. Dyrekcja prosi nas często, żeby chodzić na L4 tylko w razie konieczności. Kiedyś zażartowała i mówi 'Pani Wiolu, hola, hola, nie ma komu pracować'. Rozumiem ją, dlatego zawsze, jak idę na zwolnienie, to pytam, czy na pewno mogę i czy inne nauczycielki dadzą sobie radę - zauważa.
Dyrektorka poprosiła go, żeby nie szedł na zwolnienie. Jego reakcja? Zdumiewająca
Inny nauczyciel z liceum przyznaje, iż raz spotkał się z sytuacją, kiedy dyrekcja odmówiła mu przyjęcia L4. Choć stoi to w sprzeczności z prawem, dyrekcja zasugerowała, żeby nie brał zwolnienia ze względu na to, iż były bardzo duże braki kadrowe i w zasadzie w niektórych klasach nie było komu uczyć.
- Dyrektorka poprosiła mnie, aby zrezygnował ze zwolnienia, jeżeli nie czuję się aż tak źle. Miałem mocniejsze przeziębienie i zgodziłem się pracować, bez wychodzenia z sali. Trzymałem dystans od uczniów. Na szczęście nikogo nie zaraziłem. Nie miałem za złe mojej przełożonej, iż zaproponowała mi to. W zasadzie to choćby ją rozumiem, bo przecież ona odpowiada za wszystko. To był czas przed maturami, a więc uczniowie naprawdę mnie potrzebowali. Bliscy mówili, nie patrz na to i leż w domu, ale ja miałem w głowie 'nie możesz zawieść dzieci' - powiedział mi i dodał, iż poza tym, rzadko chodzi na zwolnienia, bo ma dobrą odporność. Widzi jednak, iż są nauczyciele, którzy nadużywają tego prawa.
Mamy w szkole nową anglistkę. Dziewczyna jest świeżo po studiach i choć dobrze uczy, to przynajmniej raz na dwa miesiące ląduje na L4. Choruje na przeróżne choroby, bo jak tylko wraca, to o wszystkim nam opowiada, chyba żeby się wybielić.
- twierdzi.
L4 to prawo. Pracodawca, a w tym przypadku dyrektor, nie może i nie powinien ingerować
Warto wspomnieć, iż L4 to prawo każde pracownika i pracodawca nie ma prawa odmówić, ani zasugerować, aby zwolnienia nie brać. Jak podaje portal prawo.pl, "nauczycielowi, który przebywa na zwolnieniu lekarskim, stosownie do treści art. 92 par. 4 Kodeksu pracy przysługuje zasiłek chorobowy (zwolnienie trwa dłużej niż 33 dni) na zasadach określonych w ustawie z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (Dz. U. z 2005 r. Nr 31, poz. 267 z późn. zm.) - dalej u.ś.p.u.s. W podstawie zasiłku chorobowego uwzględnia się wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe, w kwotach faktycznie wypłaconych nauczycielowi w okresie podlegającym ustaleniu podstawy zasiłku" - czytamy.
Czy spotkałeś się z sytuacją, iż odmówiono ci prawa do zwolnienia? Chętnie poznamy Wasze opinie, możecie pisać: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.