Rząd chce nadać wszystkim nauczycielom, wychowawcom i innym pracownikom pedagogicznym pełny status funkcjonariusza publicznego. To oznaczałoby dla nich większą ochronę zarówno podczas lekcji, jak i poza godzinami pracy. Jednocześnie nauczycielom groziłaby kara choćby trzech lat więzienia za niedopełnienie obowiązków służbowych. Dlatego związkowcy wolą, aby MEN egzekwował już istniejące przepisy, zamiast wprowadzać nowe.
REKLAMA
Zobacz wideo Marcin Józefaciuk: Nauczyciele nie tylko chcą pieniędzy, oni chcą godnych warunków pracy
Nauczyciel funkcjonariuszem publicznym? Tak, ale bez odpowiedzialności karnej
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO) uważa, iż nowe przepisy MEN to prawny bubel. Jednym z argumentów jest fakt, iż odpowiedzialność karna za niedopełnienie obowiązków służbowych bądź nadużycie uprawnień obejmie ogromną liczbę nauczycieli.
"Już wcześniej, w przypadku tzw. Lex Czarnek, obserwowaliśmy próby wprowadzenia przepisów, które mogły skutkować karą więzienia dla dyrektorów szkół za nieprecyzyjnie zdefiniowane 'niedopełnienie obowiązków'. Warto zauważyć, iż podczas gdy 'Lex Czarnek' dotyczył około 30 tysięcy dyrektorów, nowa propozycja obejmuje ponad 700 tysięcy nauczycieli, czyli ponad dwudziestokrotnie więcej osób" - czytamy w oficjalnym stanowisku OSKKO w sprawie nowych przepisów. I dodaje, iż można zapewnić nauczycielom większą ochronę bez takiego obciążenia.
OSKKO popiera zwiększenie ochrony nauczycieli, ale bez fundowania im dodatkowego strachu. W tym celu MEN powinien zrobić dwie rzeczy. Trzeba zapewnić pedagogom większe wsparcie prawne i psychologiczne oraz zacząć egzekwować już istniejące przepisy. Konkretnie artykuł 63 Karty Nauczyciela, który przewiduje ochronę nauczycieli jak funkcjonariuszy publicznych i podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
OSKKO uważa, iż nowe przepisy to bubel. Nauczycielom też się to nie podoba
Podobnie jak OSKKO sądzą też Związkowcy, jak i sami nauczyciele. Pod postem ZNP o planowanych zmianach w przepisach pojawiło się mnóstwo komentarzy od niezadowolonych pedagogów. "Pieniądze, a nie status. Statusem się nie wyżywimy" - stwierdził jeden z użytkowników. Poparło go wielu innych nauczycieli. "Podwyżki niech zaplanują, a nie status", "A mnie interesuje podwyżka", "Kolejny ochłap zamiast kasy. Biedaków z nas zrobili, ale przynajmniej nagroda pocieszenia w postaci tytułomanii, z której nic nie wynika" - pisali rozgoryczeni nauczyciele, którym zależy na godnych zarobkach, a nie zbędnych przywilejach.