Nauczyciel: Życia nie zna ten, kto nie był w pokoju nauczycielskim w czerwcu

gazeta.pl 17 godzin temu
- Chodzę do szkoły jak mumia i tylko czekam na zakończenie roku szkolnego - twierdzi nauczycielkia w rozmowie z eDzieckiem. Czerwiec w szkołach to czas tzw. ostatnich szans. Uczniowie wykorzystują te dni na poprawki, a nauczyciele narzekają na nadmiar obowiązków, papierologię i natarczywość niektórych rodziców.- Czerwiec jest dla nas intensywnym miesiącem. Trzeba spiąć całą dokumentację, ogarnąć świadectwa, a także wystawić oceny, także te z zachowania. Zaczynają się "pielgrzymki" uczniów i rodziców w sprawie kolejnej i kolejnej poprawy. Co roku są uczniowie, którzy narzekają, iż do czerwonego paska brakuje im kilku setnych i właśnie z tego danego przedmiotu potrzebują wyższej oceny - mówi w rozmowie z eDzieckiem pani Ania, młoda nauczycielka z podwarszawskiej szkoły podstawowej.
REKLAMA


Nie tylko ona chodzi poddenerwowana. W czerwcu w pokoju nauczycielskim rozmowy grona pedagogicznego zdominowane są przez żale zarówno na uczniów, jak i rodziców. - Ostatnio do pokoju nauczycielskiego wpadł wuefista, który zaczął opowiadać nieprawdopodobną historię. Przyszedł do niego chłopak, który nigdy nie wykazywał chęci do aktywności na lekcjach. Chciał, aby z proponowanej czwórki, nauczyciel wyciągnął go na szóstkę, bo brakuje mu kilka setnych do czerwonej paska.Wiem, iż nie uwierzycie mi, ale ta historia jest prawdziwa. My, nauczyciele, po prostu nie komentowali tego, bo to jakiś absurd. Roześmialiśmy się, bo co innego w tej sytuacji zrobić? Niektórzy nie mają wstydu i zahamowań w walce o oceny- mówi. Wuefista: Zawsze jak tam wchodzę, to wychodzę zirytowany. Każdy narzekaCiekawą sytuacją podzielił się z nami także pan Jacek, wieloletni nauczyciel wychowania fizycznego z jednej podwarszawskich szkół podstawowych. Wuefista przyznał, iż choć na co dzień raczej rzadko odwiedza pokój nauczycielski, bo ma swój kantorek, to w czerwcu zwykle jest tam kilka razy dziennie. - Zawsze wychodzę zirytowany. Każdy narzeka. Da się wyczuć brak motywacji i zmęczenie. Nauczyciele opowiadają o wybrykach uczniów, inni o błędach w dokumentacji, a jeszcze inni plotkują, bo już tylko to im pozostało. Gdyby posłuchaliby nas uczniowie lub rodzice, to nie byliby zadowoleni - stwierdził nauczyciel i dodał, iż też odczuwa nadmiar obowiązków, ale stara się nie opowiadać o swoich bolączkach. Nie każdy jednak tak potrafi.


W ciągu roku jest spokojniej. Teraz, jak zbliża się zakończenie roku, to nie rozmawia się o pogodzie czy o polityce, a bardziej wymienia doświadczeniami szkolnymi- przyznaje.


Zobacz wideo


Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


Młoda pedagożka: Nauczyciele to tacy plotkarze, o jakich świat nie słyszałPodobne zdanie ma także pani Jola, która również pracuje w szkole podstawowej. Jest nauczycielką wspomagającą. Choć sama nie ma wychowawstwa, więc odchodzi jej obowiązek wypełniania stosów dokumentacji, to jednocześnie musi rozprawić się ze sporym plikiem dokumentów związanych z dysfunkcjami swoich uczniów. Oprócz tego przygotowuje także akademię z okazji zakończenia roku szkolnego. - Jestem młodą nauczycielką, która jeszcze nie czuje wypalenia zawodowego, ale jak wchodzę do pokoju nauczycielskiego, to starsze nauczycielki niemal przekrzykują się, opowiadając przeróżne historie o uczniach. Więc tak: plotkuje się głównie o dzieciach, ale i ich rodzicami, którzy potrafią być roszczeniowi i zamiast współpracować, wymagają - twierdzi nauczycielka.Kiedyś żartowałam nawet, iż nauczyciele to tacy plotkarze, o jakich świat nie słyszał, ale z tą opinią, wiadomo, nie wychylam się, bo jeszcze mnie zbanują i będę przesiadywać na przerwach pod salą lekcyjną- żartuje.


Jesteś nauczycielem i chcesz podzielić się swoją historią? A może uczniem, który chce powiedzieć kilka słów o szkole? Czekam na Wasze historie. Podzielcie się nimi, pisząc na adres: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość. Zapraszam także do udziału w sondzie.
Idź do oryginalnego materiału