REKLAMA
Zobacz wideo
Rutkowski o tym, jak Junior radzi sobie w szkole. Jest mocny w tym przedmiocie
Część nauczycieli już uregulowała nadpłaty lub zgodziła się spłacać je w ratach, ale siedem osób odmówiło zwrotu. "Przez cztery lata nie wiedzieliśmy, iż w rozliczeniach są błędy. Dlaczego mamy płacić za cudze pomyłki?" - mówią pedagodzy. Kwoty nadpłat są różne - od kilkudziesięciu złotych do kilkunastu tysięcy. Dyrekcja proponowała możliwość odpracowania nadpłat w kolejnym roku lub spłatę w ratach, ale nie wszyscy nauczyciele przyjęli takie rozwiązanie.Odzyskane środki i możliwa droga sądowaNa razie udało się odzyskać około 20 tys. zł. Burmistrz Chrulski zaznacza, iż jeżeli część nauczycieli wciąż będzie odmawiać zwrotu, sprawa może trafić do sądu. "Jeśli okaże się, iż pedagodzy nie mieli świadomości nadpłat, obowiązek zwrotu może spaść na dyrektora szkoły i księgową, która popełniła błędy" - dodał burmistrz.Eksperci mają wątpliwościEwa Moroz-Ustymowicz, radczyni prawna, zwraca uwagę, iż obowiązek zwrotu nie zawsze obciąża pracownika. "Jeśli błąd leży po stronie pracodawcy i nie był oczywisty, np. dotyczył złego rozliczenia godzin nadliczbowych, to nie widzę podstaw do obciążania pracownika obowiązkiem zwrotu" - powiedziała dla TVN24. Ekspertka podkreśla, iż świadczenie nie jest nienależne, jeżeli pracownik nie mógł samodzielnie zauważyć pomyłki. "Poza tym świadczenie nie jest nienależne, jeżeli pracownik nie mógł ocenić błędu pracodawcy" - dodaje radczyni. W praktyce oznacza to, iż część nauczycieli może być zwolniona z obowiązku zwrotu, jeżeli nie mieli świadomości nadpłat i nie mogli samodzielnie wykryć błędu.Chcesz to jakoś skomentować? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl