REKLAMA
Zobacz wideo
Marcin Józefaciuk: Nauczyciele nie tylko chcą pieniędzy, oni chcą godnych warunków pracy
Librusa wypełniają w domu, w czasie wolnym od pracyNauczyciele coraz chętniej i częściej zabierają głos w sprawie swojej pracy, a adekwatnie mylnych wyobrażeń, z którymi każdego dnia muszą się rozprawiać. Bo wbrew powszechnym opiniom, ich praca nie sprowadza się do 18 czy 25 godzin tygodniowo i dwóch miesięcy wolnego. To samo tyczy się kwestii związanych z ciągłą dostępnością i tym, iż są w ciągłym niedoczasie. Przykład? W czasie krótkiej przerwy nie ma czasu w to, by pozamykać wszelkie administracyjne sprawy, bo jak zaznacza pani Agnieszka, autorka listu "trzeba pogadać z uczniami, postać w kolejce do ksero, zajrzeć do biblioteki, pedagoga, podyżurować, a jak się uda, to zaparzyć kawę i na którejś przerwie iść wreszcie do toalety". "Nie da się tego zrobić choćby do 16" - dodaje.Godzina 16:00 i koniec? Nie w tym zawodzie"Przeciętny nauczyciel bierze nadgodziny, bo bez nich pensja jest śmieszna. jeżeli ma na przykład w planie sześć lekcji z okienkiem, na którym dostanie zastępstwo, to skończy np.o 14.35. Zostanie w sali, odsapnie, poskłada materiały i około 14.45 siądzie do komputera" - twierdzi nasza rozmówczyni. Wymienia również, co lekcjach robią nauczyciele. "Usprawiedliwią godziny, wpisują jakieś oceny, dodają do nich opis, ogarniają terminarz, wysyłają linki do spotkań, poodpisują na prośby (np. pedagoga o opinię o uczniu), robią karty wycieczek, dopisują jakieś dodatkowe informacje (np. dotyczące nieobecności uczniów), odpiszą jakiemuś rodzicowi. I już będzie 16" - twierdzi. Nauczycielka podkreśla, iż pedagodzy również mają życie rodzinne i chcą poświęcać czas swoim bliskim. "Po wyjściu ze szkoły odbiorę dziecko, pójdę na zakupy. Ugotuję posiłek, wsadzę naczynia do zmywarki i zabiorę się za sprawdzanie prac. Na zegarku jest już 20" - pisze. Po zalogowaniu do systemu często jednak odkrywa, iż tam czekają na nią liczne pytania od rodziców. "Chce tylko wpisać klasie oceny, a logując się do Librusa widzę sześć nieodczytanych wiadomości. Mam czekać do jutra?" - pyta retorycznie nauczycielka. Dodaje, iż chociaż zabiera jej to cenny czas, woli zapoznać się z nimi od razu. "Jeśli jest afera, to do rana można się jakoś opancerzyć. jeżeli to zgody na samodzielny powrót z wycieczki, wolę odczytać wieczorem i nanieść na listę, zamiast robić to na dziesięciominutowej przerwie przed wyjściem na autobus" - zaznacza. "I tak to wygląda. Liczba zadań w Librusie nie zmniejszy się od tego, iż nauczyciel nie zajrzy tam po 16, wręcz się nawarstwi" - kwituje ostro. Nauczyciele stawiają sprawę jasno. "Pora zróżnicować pensum"Takie historie pokazują, iż duża część pracy nauczyciela pozostaje niewidzialna. Wiele osób dostrzega tylko to, co dzieje się w klasie podczas lekcji. Nikt jednak nie widzi godzin spędzonych nad sprawdzianami, przygotowywaniem materiałów, prowadzeniem dokumentacji, czy uczestnictwem w zebraniach i szkoleniach. Zawód nauczyciela to nie tylko godziny spędzone w szkole, czy choćby w domu na sprawdzaniu testów i klasówek. Chcą równego traktowania i docenienia ich pracy, ale także odpowiedniego podejścia do ich zaangażowania, bo jak się okazuje - różnice są mocno zauważalne. "Ja mówię tu o nauczycielu, który ma prace do sprawdzania w domu. Niektórzy nie mają i pora wreszcie za sprawdzanie płacić albo zróżnicować pensum" - podsumowuje swój wywód autorka listu.
Co sądzisz o pracy nauczyciela? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.