Nauczyciele znów straszą strajkiem – czy w Polsce kiedykolwiek będzie im dobrze?
Nie ma roku, aby nauczyciele w Polsce nie grozili strajkiem. Zawsze coś jest nie tak, zawsze mają za mało, zawsze trzeba protestować. Gdy rządził PiS – strajkowali i mówili, iż to dramat, iż trzeba zmian, iż dopiero Platforma Obywatelska i Lewica zagwarantują im godne życie. Minęły miesiące, zmieniła się władza, a co słyszymy? Dokładnie to samo – znowu źle, znowu groźby, znowu strajk.
PiS był winny wszystkiemu
Jeszcze niedawno słyszeliśmy, iż za wszystkie problemy odpowiada PiS. Że pensje za niskie, iż brak powiązania wynagrodzeń z krajową średnią, iż inflacja zjada podwyżki. ZNP i inne związki zawodowe ustawicznie podnosiły larum, a każdy rok szkolny rozpoczynał się od dyskusji nie o uczniach i programie nauczania, ale o kolejnej eskalacji sporu z rządem.
Miało być tak pięknie z Platformą i Lewicą
Z chwilą, gdy władzę przejęła nowa koalicja, nauczyciele mogli odetchnąć – tak przynajmniej sami mówili. Miały być podwyżki, miało być lepiej. Platforma Obywatelska i Lewica obiecywały, iż „nauczyciele to sól tej ziemi”, iż wreszcie otrzymają należny szacunek. Minął rok i co? I znowu mamy to samo. Groźby, narzekania, kolejne postulaty.
10 procent to za mało?
Obecnie nauczyciele żądają 10-procentowych podwyżek i powiązania płac ze średnią krajową. Rząd odpowiada: będzie 3 procent w 2026 roku. Związki krzyczą: hańba! Znowu słyszymy o „katastrofie w edukacji”, znowu odliczamy dni do „wielkiego protestu”. I znowu uczniowie oraz rodzice mają być zakładnikami w tej niekończącej się wojnie.
Czy kiedykolwiek będzie dobrze?
Można odnieść wrażenie, iż nieważne, kto rządzi – PiS, PO, Lewica czy jakakolwiek inna partia – nauczyciele zawsze znajdą powód, żeby straszyć strajkiem. Zawsze będzie źle, zawsze będą niezadowoleni, zawsze będą chcieli więcej. To zaczyna przypominać teatr, w którym scenariusz się nie zmienia: inny aktor na scenie politycznej, ale ta sama melodia ze strony związków zawodowych.
Rodzice i uczniowie znów na ostatnim miejscu
Najbardziej w tym wszystkim cierpią ci, którzy nie mają nic do powiedzenia – uczniowie i rodzice. Zamiast spokojnego początku roku szkolnego, zamiast myślenia o edukacji, znowu mamy atmosferę niepewności. Czy dzieci pójdą 1 września do szkoły? Czy nauczyciele będą uczyć, czy też wyjdą na ulice?
Można więc z przekąsem powiedzieć: w Polsce są trzy rzeczy pewne – podatki, drożyzna i to, iż nauczyciele co roku będą grozić strajkiem.