Nauczyciel ma się leczyć w wakacje? Ta historia oburzyła internautów
Pisaliśmy wczoraj o pewnym wątku, który pojawił się na platformie Threads. Nauczycielka o nicku ide.juz opisała w nim, z jak wielkim hejtem spotkała się, odchodząc w połowie roku szkolnego z pracy. Post skomentowała użytkowniczka o pseudonimie debekania, nauczycielka z 24-letnim stażem, która także podzieliła się swoją historią.
W czerwcu ubiegłego roku przeszła zaplanowaną operację, o której informowała już od marca. Pod koniec maja wystawiła oceny – za zgodą dyrekcji – żeby później skupić się na swoim zdrowiu. Wydawało się, iż wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Tymczasem, jeden z rodziców miał zupełnie inne podejście. Gdy dowiedział się, iż nauczycielka idzie na urlop dla poratowania zdrowia (UDPZ), był oburzony. Powód? Jego dziecko chciało poprawić ocenę. Gdy kobieta grzecznie odpowiedziała, iż wróci dopiero w październiku przyszłego roku, spotkało się to z wyjątkowo przykrą reakcją...
"W czerwcu poszłam na planowaną operację. Mówiłam o niej od marca. Na koniec maja wystawiłam oceny (za zgodą dyrekcji). W ostatni dzień pracy rodzic oburzony, bo nauczyciel MA leczyć się w wakacje, a jej dziecko będzie chciało poprawić ocenę i JA nie daję mu szansy!" – zaczęła nauczycielka.
Aż trudno uwierzyć, jak zareagowała na to mama jednego z uczniów.
"I pytanie (zadane nieuprzejmie) - kiedy RACZĘ wrócić. Grzecznie odpowiedziałam, iż w październiku przyszłego roku i właśnie odpoczywam na UDPZ. Po 24 latach stwierdziłam, iż koniec ze stawianiem siebie i własnych potrzeb na końcu" – dodała na Threadsie pedagożka.
Pretensje nie mają granic...
To nie pierwszy raz, gdy nauczyciele mierzą się z roszczeniową postawą rodziców. Kolejna osoba w dyskusji na Threadsie podzieliła się równie absurdalnym doświadczeniem. Opowiedziała o matce, która chciała "skonsultować" sprawdzian swojego dziecka z korepetytorką, bo wynik 5+ nie był wystarczająco satysfakcjonujący. Brzmi jak żart? Niestety, to rzeczywistość wielu nauczycieli w Polsce.
"Jak ja to rozumiem. Żądanie podania terminu poprawy dla dziecka, dla dziecka, które jeszcze sprawdzianu nie pisało, jeszcze ma tydzień na naukę, a mama już się pyta o poprawę. Albo rodzic chcący zobaczyć i sprawdzić sprawdzian swojego dziecka, bo jak to możliwe, iż dostało 5+ a nie 6. Oni chcą skonsultować sprawdzian z korepetytorką. Ehhhh..." – napisała jedna z użytkowniczek.
Czas powiedzieć "dość"?
Dla nauczycielki, o której napisałam wyżej, sytuacja ta była punktem zwrotnym. Po 24 latach stwierdziła, iż odchodzi z pracy, bo czuła, iż nie jest traktowana z szacunkiem. Czy rodzice przesadzają? To pytanie, które pojawia się coraz częściej. Nie da się ukryć, iż wielu rodziców chce dla swoich dzieci jak najlepiej. Ale czy to oznacza, iż mogą wymagać od nauczycieli poświęcania własnego zdrowia?
Jedno jest pewne – jeżeli coś się nie zmieni, coraz więcej nauczycieli może podejmować decyzję podobną do pedagożki. A wtedy kto będzie uczył kolejne pokolenia?