Dla wielu rodziców sprawa jest jasna: dziecko idzie do państwowego przedszkola, bo w domowym budżecie nie ma środków na prywatną placówkę. Są też tacy, których stać na opłacanie prywatnego przedszkola, ale uważają, iż państwowe placówki są po prostu lepsze. - Praca w państwowym przedszkolu zawsze była dla mnie o wiele łatwiejsza, niż ta w tym, za które rodzice płacą - mówi Patrycja (nazwisko do wiadomości redakcji), nauczycielka pracująca w jednym z prywatnych przedszkoli na warszawskiej Białołęce.
REKLAMA
Zobacz wideo "Tańcz głupia" nawiązuje do Lady Pank, ale Margaret jako dziecko słuchała innych hitów
Rodzice płacą więc wymagają
- Zawsze warto wymagać od nauczycieli i wychowawców jak najlepszej opieki dla dziecka i ja to rozumiem, w końcu sama jestem mamą, ale rodzice w przedszkolach państwowych i prywatnych to dwa zupełnie inne gatunki - twierdzi Patrycja. Ci w państwowych placówkach jej zdaniem mają mniej pretensji do kadry, zwracają się do niej z większą kulturą, konflikty na linii wychowawca - mama i tata zdarzają się rzadko. - Wiele też zależy od dyrekcji. Czasem mam wrażenie w prywatnych przedszkolach dyrektorzy boją się rodziców, traktując ich jak klientów, którzy co miesiąc przynoszą pieniądze. I tak w sumie jest, ale przez to trochę pozwalają im wchodzić sobie na głowę - mówi Patrycja.
W państwowym nie ma dyskusji
Nasza rozmówczyni wspomina też, iż na początku pracy w prywatnym przedszkolu był problem z leżakowaniem. Jedni rodzice chcieli, żeby dzieci spały w ciągu dnia, inni sobie tego nie życzyli. - A jak w końcu doszliśmy do jakiegoś porozumienia, pojawił się problem - ile drzemka ma trwać, Ala chce leżeć koło Błażeja. Czy do snu włączamy dzieciom audiobooki? Bo ktoś tam sobie nie życzy- mówi. W państwowym przedszkolu takiego problemu nie było. - Dyrektorka wskazywała rodzicom regulamin oraz harmonogram dnia i nie było dyskusji - dodaje.
Czy to źle, ze rodzice w prywatnych przedszkolach mają więcej do powiedzenia? - jeżeli ich żądania, czy wymagania dezorganizują nam pracę i działanie całej grupy, to tak - mówi Patrycja i powtarza, iż wiele zależy od dyrekcji: - To jej zadanie, żeby zorganizować wszystko tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Chociaż wiadomo, iż to chyba nigdy nie nastąpi - śmieje się i dodaje: - Zawsze trafi się rodzic, któremu coś nie pasuje - dodaje.