Nauczycielka: "Nie mogłam uwierzyć, co zrobił ojciec ucznia. Wszystko przez jedną ocenę"

mamadu.pl 2 tygodni temu
Szkoły prywatne mają taką specyficzną "manierę", jeżeli można to tak ująć. Częściej niż w publicznych placówkach, rodzice sięgają po argument czesnego i po wymagania z tym związane. Słowem: płacę, więc wymagam. Świadkinią jednej z takich scen była nasza czytelniczka, nauczycielka z 10-letnim doświadczeniem zawodowym. choćby ona była zdumiona tym, jak dalece sięga ludzka pycha.


Poniżej pełna treść listu Anny do nas.

"Zaczął krzyczeć"


"Szanowna Redakcjo,

Zawodowo jestem nauczycielką już od dziesięciu lat, a przez ten czas widziałam różne reakcje rodziców na wyniki swoich dzieci. Jednak to, co zdarzyło się ostatnio, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Muszę podzielić się tym doświadczeniem, bo chyba nigdy nie zapomnę tej wywiadówki.

Spotkanie odbywało się, jak zwykle, w szkolnej sali. Rodzice przysłali swoje dzieci do prywatnej szkoły, licząc na wysoki poziom edukacji i indywidualne podejście, ale niestety, nie wszyscy rozumieją, iż oceny są wynikiem pracy ucznia, a nie sposobem na spełnianie oczekiwań dorosłych.

Ojciec jednego z uczniów, który od samego początku wyróżniał się raczej przeciętnymi wynikami, przyszedł na wywiadówkę z wyraźnym gniewem na twarzy. Zaczęło się dość standardowo – wymiana zdań na temat postępów jego syna, omówienie pracy domowej, wyników testów. Kiedy przeszliśmy do omawiania ocen, zauważyłam, iż z każdą minutą jego twarz staje się coraz bardziej czerwona.

W końcu padło pytanie, które sprawiło, iż aż zamarłam. Mówił, iż jego syn dostał ocenę, której się "nie spodziewał", bo uważał, iż dziecko zasługuje na lepszą. W tym momencie próbowałam wyjaśnić, iż oceny nie są przypadkowe, a syn wykazał się w danej chwili niewystarczającą wiedzą. Reakcja ojca była jednak zupełnie nieoczekiwana. "Ale przez tę ocenę on nie dostanie nagrody na urodziny!" – wykrzyknął, a w jego oczach pojawił się gniew. – "Proszę to jakoś poprawić, bo dla niego to naprawdę wielka sprawa, a przecież w końcu płacimy za tę szkołę, żeby dostawał lepsze oceny!".

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Prosiłam o chwilę wyjaśnienia, ponieważ nigdy nie sądziłam, iż będę musiała tłumaczyć dorosłemu człowiekowi, iż ocena to nie jest nagroda, a efekt pracy, wiedzy i zaangażowania ucznia. W żadnym wypadku nie jest to narzędzie do spełniania prywatnych oczekiwań. Jednak ojciec pozostał nieugięty – zażądał poprawienia oceny, twierdząc, iż to jedyna szansa na utrzymanie dobrego humoru dziecka i spełnienie oczekiwań, które stawiają mu na co dzień.

Cała sytuacja była absurdalna. Jako nauczycielka czuję się odpowiedzialna za rzetelną ocenę wiedzy i postępów uczniów, a nie za dostosowywanie wyników do "widzimisię" dorosłych. Uczeń powinien zdobywać oceny na podstawie własnych umiejętności, a nie na podstawie wymagań, które stawiają mu rodzice. To była dla mnie ogromna lekcja – iż nie wszyscy są w stanie zrozumieć, iż edukacja to proces, w którym nie zawsze wygrywają ci, którzy mają najlepsze wsparcie materialne.

Tego dnia postanowiłam, iż nie będę ulegać takim presjom. Wytłumaczyłam ojcu, iż nie zmienię oceny, bo byłoby to niesprawiedliwe wobec innych uczniów. Choć rozmowa była trudna, mam nadzieję, iż w końcu zrozumiał, iż jego syn dostanie lepsze wyniki, kiedy sam zacznie wkładać więcej pracy i zaangażowania w naukę, a nie tylko liczyć na to, iż oceny zostaną dostosowane do jego oczekiwań.

Być może to, co się wydarzyło, jest tylko jedną z wielu sytuacji, które mogłyby się zdarzyć w szkołach prywatnych, gdzie presja rodziców jest szczególnie odczuwalna. Zdecydowanie jednak, na pewno nigdy nie przestanę wierzyć w uczciwość ocen i wartość ciężkiej pracy, która stoi za każdym sukcesem ucznia.

Z wyrazami szacunku,

Anna".

Idź do oryginalnego materiału