Nauczycielka powiedziała jedno słowo za dużo. Ta sytuacja wstrząsnęła całą klasą

mamadu.pl 2 dni temu
"Moje dziecko wróciło ostatnio ze szkoły zupełnie inne. Zanim zdążyłam je zapytać, co się stało, od razu zaczęło mi opowiadać o tym, co wydarzyło się w klasie. Okazało się, iż jego wychowawczyni powiedziała jedno słowo za dużo". Przeczytajcie, co napisała nam nasza czytelniczka, Kasia.


Moje dziecko wróciło ze szkoły zszokowane


"To był z pozoru zwykły dzień. Paweł wrócił ze szkoły, jak zawsze, rzucił plecak w przedpokoju i usiadł przy stole w kuchni. Po jego minie od razu wiedziałam, iż coś się stało. Patrzył na blat, milczał. Nie chciał nic jeść, nie uśmiechał się. Znałam ten wzrok. Był zmartwiony, zamknięty. Usiadłam obok i zapytałam go, co się stało. Po chwili ciszy Paweł westchnął i powiedział:

'Pani krzyknęła do Oli: Zamknij się'.

To było to jedno słowo. Jedno zdanie, które nigdy nie powinno paść. Cała klasa zamilkła. Nikt się nie śmiał, nikt się nie poruszył. Jakby wszyscy czekali, co będzie dalej.

Paweł powiedział, iż jego nauczycielka – ta, która zawsze była spokojna i opanowana – straciła cierpliwość. Wybuchła. Wszyscy uczniowie poczuli się dziwnie, niektórzy przestraszyli się, inni nie wiedzieli, jak się zachować.

Nauczyciele też są ludźmi


Zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, iż nauczyciel – ktoś, kto ma być autorytetem – może powiedzieć coś takiego do dziecka. Ale potem pomyślałam: przecież oni też są tylko ludźmi. Mają swoje nerwy, swoje życie, swoje problemy. Pracują z dziećmi, często w trudnych warunkach. Klasy są duże, hałas nie do zniesienia, a presja ogromna. Wiem, iż każdy ma granice. Wiem, iż czasem trudno nad sobą zapanować. Ale mimo to... nie mogłam zrozumieć, jak można krzyknąć takie słowo do dziecka.

Po całej tej sytuacji zaczęłam się zastanawiać, czy nauczyciele mają gdzie pójść, kiedy coś ich przerasta? Czy ktoś im pomaga? Czy mają wsparcie psychiczne? Bo jeżeli nie, to nie dziwię się, iż dochodzi do takich wybuchów. Ale przecież ceną za to jest dobro dzieci. Ich emocje, ich poczucie bezpieczeństwa. Paweł nie był choćby adresatem tych słów, a i tak przyszedł do domu przygnębiony.

Wytłumaczyłam mu, iż czasem dorośli nie radzą sobie z emocjami. Że też popełniają błędy. Ale to nie znaczy, iż mamy akceptować złe zachowanie. Rozmawianie o tym to pierwszy krok, żeby zrozumieć i poradzić sobie z tym, co się stało...

Ta sytuacja uświadomiła mi jedno – słowa mają wielką moc. Jedno zdanie wypowiedziane w emocjach może zostać w dziecku na długo. Może zburzyć zaufanie, może zranić, choćby jeżeli nie było to celowe.

Nauczyciele mają ogromny wpływ na dzieci. Są dla nich wzorem – nie tylko wiedzy, ale też tego, jak reagować, jak rozmawiać, jak rozwiązywać konflikty. jeżeli oni nie panują nad sobą, to jak dzieci mają się tego nauczyć?".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału