Ostatnio spotkałam się ze znajomą nauczycielką i podczas rozmowy poruszyłyśmy istotny temat. Zamieniłyśmy kilka zdań o współczesnej młodzieży, a ona opowiedziała historię, która mocno zapadła mi w pamięci.
Pierwszy dzień wiosny
– Wyobraź sobie – zaczęła – podchodzą do mnie moi czwartoklasiści i pytają: "Proszę pani, kiedy jest pierwszy dzień wiosny?". Spojrzałam na nich trochę zaskoczona i pytam: "Naprawdę tego nie wiecie?". A oni stoją, patrzą na mnie i czekają na odpowiedź.
W tym momencie zrobiła pauzę, spojrzała na mnie znacząco i dodała:
– I wtedy pomyślałam: to pokolenie jest na wyginięciu. Oni znają wszystkie funkcje w telefonie, potrafią obejść blokady rodzicielskie i edytować filmy na TikToka, ale nie wiedzą, kiedy zaczyna się wiosna.
Pokręciła głową i westchnęła.
– Wiesz, co było najciekawsze? Oni choćby nie wpadli na to, żeby sprawdzić to w Google. To był dla mnie szok. Bo przecież, skoro nie mają tej wiedzy w głowie, to chociaż mogliby sięgnąć po telefon i ją znaleźć. Ale nie. Czekali, aż ktoś im poda gotową odpowiedź.
Przyznałam jej rację. To smutne, iż dzieci świetnie odnajdują się w świecie nowoczesnych technologii, ale coraz gorzej w świecie rzeczywistym. Może to znak czasów, a może po prostu przestaliśmy przykładać wagę do podstawowej wiedzy, wierząc, iż wszystko można w każdej chwili znaleźć w internecie. Tylko co, jeżeli choćby tego już się nie chce zrobić?
Niepokojący jest fakt, iż młodsze pokolenie, mimo dostępu do nieograniczonej wiedzy, staje się coraz mniej interesujące świata. Coraz rzadziej patrzy w niebo, nie zadaje pytań o to, "jak działa" natura, nie interesuje się tym, co się dzieje wokół niego. Smutne, ale prawdziwe.