"Czerwony pasek to nie sukces, to presja. Niszczymy dzieci dla świadectwa"
Piszę do Państwa ten list nie tylko jako nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem, ale przede wszystkim jako człowiek, który codziennie patrzy w oczy uczniom – dzieciom, które coraz częściej żyją w cieniu oczekiwań, ambicji i presji… nie swojej, ale dorosłych.
W mojej klasie mam uczennicę, która uwielbia plastykę i muzykę. Tworzy przepiękne prace, gra na skrzypcach z pasją i wyobraźnią, jakiej nie spotyka się często u dziesięciolatków.
Ale pod koniec roku jej zapał gaśnie. Dlaczego? Bo nie dostała piątki z matematyki. "Muszę mieć czerwony pasek" – mówi. "Mama powiedziała, iż jak nie będę mieć paska, to nie jadę na wakacje". Przestaje rysować, przestaje ćwiczyć grę na skrzypcach – siada do zadań z matematyki, które jej nie interesują, których nie rozumie, ale które mają jej "uratować świadectwo".
Inny przykład: chłopiec, który ma wybitne zdolności techniczne. Potrafi zbudować działający model silnika z klocków LEGO. Ale przez cały czerwiec chodzi za mną z pytaniem, czy może zrobić jakiś dodatkowy projekt z przyrody, bo z przyrody ma czwórkę. Rodzice każą mu "coś wymyślić", żeby poprawić. To nie jest uczciwa ocena – to wymuszony ukłon w stronę czerwonego paska.
Rodzice naciskają. Dzieci błagają. Nauczyciele uginają się pod presją. Stawiamy piątki nie dlatego, iż ktoś rzeczywiście zasłużył, ale dlatego, iż nie chcemy odpowiadać na telefony, maile, nie chcemy mieć "na sumieniu" rodzinnego dramatu, kary za brak czerwonego paska, albo – wstyd się przyznać – nie chcemy konfliktu z rodzicem, który grozi wizytą u dyrektora.
Ten system wypacza sens edukacji. Dzieci przestają rozwijać się tam, gdzie mają naturalne predyspozycje. Rezygnują z zajęć pozalekcyjnych, z pasji, z kół zainteresowań – bo nie mają czasu, bo muszą "podciągnąć" geografię albo historię do piątki. Nie dlatego, iż je to interesuje. Tylko dlatego, iż pasek musi być.
Coraz częściej słyszę od uczniów zdania, które rozdzierają serce:
– „Nie lubię szkoły, bo i tak się nie liczy, co mnie interesuje.”
– „Pani, a mogę dostać piątkę, jak zrobię prezentację? Mama każe.”
– "Nie pójdę na konkurs z biologii, bo muszę poprawiać sprawdzian z angielskiego – tylko po to, żeby mieć pasek."
Zaczynam mieć poczucie, iż jako szkoła – my, dorośli – pozwoliliśmy, by czerwony pasek stał się celem samym w sobie. Tyle tylko, iż ten cel nie ma już nic wspólnego z euforią z nauki, z rozwojem, z odkrywaniem świata. To pusta etykieta.
Apeluję: przestańmy traktować czerwony pasek jako miarę wartości dziecka. Nie każde dziecko musi być perfekcyjne w każdej dziedzinie.
Z wyrazami troski i nadziei,