"Jako nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem, zawsze z euforią i energią witałam kolejne roczniki uczniów, gotowa dzielić się z nimi wiedzą i pasją. Jednak w ostatnich latach dostrzegam niepokojącą zmianę. Coraz częściej, zamiast iskier w oczach i młodzieńczej werwy, widzę u dzieci oznaki chronicznego zmęczenia" – czytam we wstępie listu.
Inna rzeczywistość
"Podczas lekcji, które dawniej tętniły życiem, zdarza się, iż młodzi ludzie zasypiają w ławkach. Coraz częściej słyszę skargi na bóle głowy, trudności z koncentracją i ogólne osłabienie. Z troską przyglądam się tej sytuacji, próbując zrozumieć jej przyczyny. Wydaje się, iż współczesne dzieciństwo, zamiast być czasem beztroski i zabawy, staje się wyścigiem, w którym maluchy pędzone są do osiągania coraz to nowszych celów.
Dni wypełnione są po brzegi obowiązkami szkolnymi, a popołudnia zajmują liczne zajęcia dodatkowe i korepetycje. W pogoni za sukcesem zapominamy o podstawowej potrzebie dziecka, jaką jest odpoczynek. Dodatkowo wszechobecne ekrany komputerów, tabletów i telefonów zaburzają naturalny rytm dobowy, skracając czas snu i obniżając jego jakość.
Obserwując te niepokojące sygnały, nie mogę pozostać obojętna. Wierzę, iż dzieciństwo powinno być czasem radości, swobodnej eksploracji świata i budowania relacji z rówieśnikami. Przemęczenie i stres negatywnie wpływają na rozwój młodego człowieka, prowadząc do problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym, a także do wypalenia szkolnego.
Wierzę, iż jakoś uda mi się dotrzeć do rodziców i przemówić im do rozsądku. Przecież zajęcia dodatkowe nie są najważniejsze. Ci uczniowie nie muszą od razu zdobywać szczytów i wspinać się po szczeblach kariery. Pozwólmy tym dzieciom być po prostu dziećmi. To tylko tyle, a może aż tyle?".