Nauczycielka: "Uczeń zaczął się kłócić o ocenę. Jego argumenty były absurdalne"

mamadu.pl 2 tygodni temu
"Każdy nauczyciel zna to uczucie – oddajesz sprawdziany, a w klasie zaczyna się fala narzekań. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, iż zasłużył na wyższą ocenę. Ale argumenty, jakie usłyszałam pewnego dnia, sprawiły, iż naprawdę nie wiedziałam, jak na nie odpowiedzieć" – napisała do nas Zosia.


Oddałam klasówki i zaczęło się...

"Kilka dni temu oddałam mojej klasie poprawione sprawdziany z polskiego i, jak zawsze, po klasie przeszedł pomruk niezadowolenia. Wiadomo – nie każdy dostał to, na co liczył. Ale jeden uczeń postanowił, iż nie zostawi tego tak po prostu. Podszedł do mnie z miną człowieka, który właśnie zamierza wygrać proces sądowy i powiedział:

'Proszę pani, ale ja uważam, iż powinienem dostać lepszą ocenę'.

Spojrzałam na jego kartkę. Czerwony długopis mówił sam za siebie – błędy były oczywiste, odpowiedzi niepełne, a zadanie otwarte ledwo zaczęte.

'Ale dlaczego tak uważasz?' – zapytałam, gotowa wysłuchać standardowego: 'bo się starałem' albo 'bo inni mieli gorzej, a dostali lepiej'. Ale nie. To, co usłyszałam, było zupełnie nowym poziomem argumentacji...

Logika "alternatywna"


Uczeń spojrzał na mnie poważnie i powiedział:


'Bo w sumie miałem to w głowie, tylko nie zdążyłem tego napisać' – wypalił.

'Ale wiesz, iż oceniam to, co jest na kartce, a nie to, co było w twojej głowie?' –

próbowałam mu delikatnie wyjaśnić.

'No ale przecież to niesprawiedliwe' – upierał się.

'Skoro ja to wiedziałem, to to się powinno liczyć'.

'Ale ja tego nie mogę sprawdzić' – powiedziałam, czując, iż rozmowa zaczyna przypominać absurdalny skecz.

'No ale to, iż pani nie może tego sprawdzić, nie znaczy, iż tego tam nie było!' – nie dawał za wygraną.

Klasa zaczęła się śmiać, a ja naprawdę przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć...

Gdzie leży granica?


Nie pierwszy raz słyszałam próby negocjacji oceny, ale ta argumentacja była naprawdę kreatywna. Może powinnam zacząć oceniać myśli uczniów, a nie to, co napisali? Może powinnam wprowadzić system telepatii na sprawdzianach? Z drugiej strony, zastanowiło mnie, skąd bierze się taka postawa. Czy uczniowie naprawdę wierzą, iż takie argumenty mają sens? Czy to po prostu desperacka próba ratowania oceny? Jedno jest pewne – nic nie jest już w stanie mnie zaskoczyć".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału