Nauczycielka: "Wiadomość od rodziców podczas wycieczki sprawiła, iż chcę odejść z zawodu"

mamadu.pl 1 dzień temu
"W byciu nauczycielem najgorsi są... rodzice" – pisze nauczycielka, która wróciła z klasowej wycieczki do Warszawy. Zamiast cieszyć się chwilą z dziećmi, musiała odpisywać na dziesiątki wiadomości od rodziców i tłumaczyć się, dlaczego jeszcze nie wysłała im żadnych zdjęć z wyjazdu. Ten mail to apel o zaufanie i więcej spokoju.


W byciu nauczycielem najgorsi są... rodzice


Kilka dni temu byłam z moją klasą na wycieczce do Warszawy. Dla dzieci to było ogromne przeżycie – pojechaliśmy do stolicy pociągiem, wielkie miasto, dużo chodzenia, trochę śmiechu, trochę zmęczenia i ogrom emocji. Od rana do wieczora coś się działo. Dzieci były bardzo zaangażowane, ciekawe, zadawały tysiące pytań, chłonęły wszystko, co widzą. Byliśmy razem cały dzień, krok w krok, ręka w rękę. To był piękny czas, ale też wymagający.

I właśnie w tym miejscu muszę się czymś podzielić całkiem szczerze. Od lat mam w sobie takie przeświadczenie, które z czasem tylko się umacnia: w pracy nauczyciela najtrudniejsze nie są dzieci, nie są obowiązki, choćby nie biurokracja. Najtrudniejsi bywają... rodzice. Ci, którzy za bardzo się wtrącają, którzy bardzo chcą mieć wpływ na wszystko, którzy najlepiej wiedzą, jak powinno się uczyć, wychowywać, opiekować.

Podczas tej wycieczki też to się pojawiło. Od rana dostawałam wiadomości – a adekwatnie ich dziesiątki. "Jak się podoba dzieciom?", "Był już obiad?", "Prosimy o zdjęcia", "Czy Antek nosi czapkę?", "A gdzie teraz jesteście?", "A może jakieś zdjęcia z pociągu, jak będziecie wracali?".

Fotorelacja z wycieczki? Nie, dziękuję


Rozumiem troskę, naprawdę. Ale proszę mi uwierzyć – kiedy jestem wśród dzieci, muszę być z nimi całą sobą. Kiedy odpowiadam na wiadomości, nie widzę, iż ktoś potrzebuje pomocy. Kiedy szukam najlepszego kadru do zdjęcia, tracę to, co najważniejsze: kontakt z dziećmi, rozmowę, czujność. Tyle mówimy o tym, iż dzieci za dużo patrzą na ekrany, a sami nie jesteśmy o wiele lepsi.

Był moment, w którym zrobiło mi się po prostu smutno i zwyczajnie się zdenerwowałam. Bo zamiast przeżywać ten dzień razem z klasą, czułam się, jakbym musiała prowadzić relację na żywo z wycieczki. A nie po to tam byłam.

Bardzo proszę rodziców – zaufajcie nauczycielom i wychowawcom swoich dzieci. Wiemy, co robimy. Kochamy te dzieci. Dbamy o nie. Dbamy o to, żeby były bezpieczne, uśmiechnięte i żeby miały piękne wspomnienia. Ale żeby to się mogło udać, potrzebujemy spokoju i wsparcia, a nie ciągłych próśb o fotorelację z wycieczek. Potrzebuję wolnych rąk, wolnej głowy i obecności, bo tylko tak będę mogła sprawić, żeby dzieci faktycznie miały z wyjazdu wspaniałe wspomnienia.

Idź do oryginalnego materiału