Wycieczka klasowa to coś, co uczy nie tylko wiedzy
"Jestem wychowawczynią licealnej klasy, w której spotykają się uczniowie z różnych środowisk i domów. Każdy z nich ma inną historię, inne doświadczenia i oczekiwania. Kiedy organizujemy wycieczkę, zawsze mam nadzieję, iż będzie to czas nie tylko nauki i relaksu, ale też wzajemnego zrozumienia i wspólnego działania. Jednak rzeczywistość bywa inna i często brutalna. Ostatnia wycieczka pokazała mi coś, czego się nie spodziewałam – jak bardzo wielu z nich zatraciło poczucie proporcji i podstawową kulturę bycia.
Zaczęło się niewinnie – jeden z chłopaków, zamiast się cieszyć z tego, iż w ogóle dojechaliśmy na miejsce, od razu po wejściu do pokoju, zaczął stroić dziwne miny i wybrał sobie 'najlepsze' łóżko przy oknie. To miejsce było dla niego jak zdobycie trofeum. W porządku, to jeszcze nic złego, każdy lubi mieć swój komfort. Ale potem, zamiast zacząć cieszyć wyjazdem, chłopak zaczął robić awanturę o coś, co mnie po prostu zatkało.
Dramat o pościel "z innej parafii"
Tycjan zwrócił się do mnie z wyraźnym obrzydzeniem, mówiąc, iż pościel wygląda 'ohydnie', bo poduszka ma inną poszewkę niż kołdra. Dla mnie to był zwykły, błahy detal – pościel była czysta, pachnąca, świeża. Ale dla niego to był powód do otwartego sprzeciwu, który podsumował bezceremonialnym stwierdzeniem, iż wszystko jest 'z innej parafii' i iż to 'wiocha'. Nie ukrywam, iż w tamtej chwili poczułam się kompletnie bezradna. Nie mogłam przecież biegać po sklepie i szukać dokładnie takiej samej poszewki, żeby spełnić kaprysy nastolatka.
Ta sytuacja była dla mnie symbolicznym momentem. Zobaczyłam, jak dzieciaki potrafią robić dramat z rzeczy tak błahych, iż aż trudno uwierzyć. Kiedyś potrafiliśmy razem funkcjonować, jako klasa, nauczyć się kompromisu, zaakceptować to, co mamy. Teraz? Każdy szczegół musi być idealny i zgodny z ich wygodami. Gdzie podziało się poczucie szerszej perspektywy? Gdzie jest zdolność do tolerancji?
Zastanawiam się, czy to już tylko zwykłe wygodnictwo, czy coś więcej – czy naprawdę wychowaliśmy pokolenie, które nie potrafi spojrzeć poza swoje potrzeby? Te dzieciaki oczekują natychmiastowej satysfakcji, wygody i pełnej kontroli nad wszystkim wokół. I nie mówię tu o pojedynczym przypadku, ale o zjawisku, które widzę coraz częściej – młodych ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować choćby najmniejszej niedogodności, którzy widzą świat jak zestaw rzeczy do zdobycia i użytkowania według swojego widzimisię.
Ta historia z pościelą to też odbicie tego, co sami im przekazaliśmy. Wychowujemy ich w świecie, gdzie wszystko ma być na wyciągnięcie ręki, gdzie reklamy i media kreują obraz życia bez trudności. Sami często nie wymagamy od nich odpowiedzialności, bo 'nie chcemy im robić przykrości'. Może właśnie dlatego tak łatwo jest im stać się 'samolubnymi bestiami', jak to nazwałam, które nie potrafią sobie poradzić z prostymi sytuacjami, które kiedyś nie byłyby problemem.
Chociaż nie mogę zmienić całego świata, wiem, iż muszę dalej uczyć ich, iż życie to nie tylko komfort i wygoda. Trzeba się nauczyć szanować innych, godzić się z niedoskonałościami i przede wszystkim – dorastać, nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).