Nauczycielka zadała pytanie o lekturę. "Po słowach uczennicy aż ścięło mnie z nóg"

mamadu.pl 3 dni temu
Nie jest tajemnicą, iż czytelnictwo nie jest naszą narodową pasją. Choć składa się na to wiele czynników, jednym z nich może być przestarzały kanon lektur obowiązujący w szkołach. Napisała do nas polonistka z Warszawy, która przyznaje: dziś młodzież już choćby nie kryje się z tym, iż nie czyta lektur, a o ich treści dowiaduje się od ChataGPT.


Jestem nauczycielką języka polskiego w klasach 4-8 i od kilku lat zmagam się z niepokojącym trendem, który, niestety, staje się coraz bardziej powszechny. Chodzi o podejście uczniów do lektur szkolnych. Jeszcze tak z 10 lat temu było inaczej, bo wiadomo, iż uczniowie zawsze korzystali ze streszczeń, ale przynajmniej starali się udawać, iż przeczytali książkę. Dziś? Chyba już nie ma sensu tego ukrywać. Uczniowie, z pełnym przekonaniem, przyznają się do tego, iż nie sięgnęli po książkę, a ich rozwiązaniem jest ChatGPT.

Uczniowie już choćby nie udają, iż przeczytali lekturę


Jakoś mnie to uderzyło ostatnio, bo na lekcji zadałam pytanie uczennicy, widziałam, iż mnie nie słucha i siedzi ze wzrokiem wbitym w telefon. Nie znała odpowiedzi, zapytałam więc, czy w ogóle czytała książkę. A ona odpowiedziała wprost: "Nie miałam czasu, więc zapytałam ChatGPT o streszczenie". Ścięło mnie, ta jej taka pewność siebie, taka buta.

Uczniowie, których zadaniem jest nie tylko zapoznanie się z lekturą, ale także rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia i rozumienia tekstów, decydują się na skróty.

Ale to nie koniec. Jakoś wzięłam sobie do serca tę przesadną szczerość uczennicy i potem na godzinie wychowawczej z moją klasą zapytałam uczniów (teraz są w 6 klasie), dlaczego nie czytają książek. Odpowiedzi były zaskakująco szczere: "To nudne", "Przez zajęcia dodatkowe i naukę szkoda mi czasu", "Wygodniej zobaczyć film", "Nie rozumiem tego języka", "Trudno mi się skupić", "Nigdy nie lubiłem czytać".

Zdaję sobie sprawę, iż świat się zmienia, a młodzież ma dostęp do narzędzi, które my, nauczyciele, kiedyś mogliśmy tylko sobie wyobrazić. Obawiam się jednak, iż te zmiany mają swoje konsekwencje, które mogą być nieodwracalne. Uczniowie przestają traktować książki jako coś cennego, jako coś, co warto przeczytać, zrozumieć, o czym warto rozmawiać. Dla nich lektura staje się obowiązkiem, który można zrealizować w sposób jak najłatwiejszy, by nie stracić czasu w coś, co nie daje szybkich, wymiernych efektów.

Zastanawiam się, co można zrobić, by przywrócić młodzieży pasję do literatury, by książki znów były czymś więcej niż tylko źródłem streszczeń. Czy powinniśmy dostosować metody nauczania do nowych realiów, a może przywrócić dawne tradycje, które sprawią, iż literatura znów stanie się fascynującą podróżą, a nie tylko szkolnym obowiązkiem? Aleksandra

Idź do oryginalnego materiału