Nauczycielka: "Zapytałam ucznia o zadanie domowe. Odpowiedział tak, iż zamilkła cała klasa"

mamadu.pl 5 dni temu
"To było zwykłe pytanie – zapytałam tylko ucznia, czy odrobił zadanie domowe. Spodziewałam się standardowego 'zapomniałem' albo 'nie zdążyłem', ale to, co usłyszałam, kompletnie zbiło mnie z tropu. Mój uczeń odpowiedział tak bezczelnie, iż w klasie zapadła cisza – choćby najbardziej rozgadani zaniemówili" – napisała do nas Ilona.


Zwykłe pytanie, jakich codziennie zadaję dziesiątki


"Weszłam do klasy jak zawsze – uśmiech, kilka słów na rozgrzewkę. To była ósma rano, więc wszyscy byli jeszcze trochę zaspani. Poprzedniego dnia zadałam uczniom proste, krótkie ćwiczenie z języka polskiego. Nic wielkiego, wystarczyło poświęcić na to kwadrans. Kiedy wszyscy usiedli, zwróciłam się do jednego z uczniów z pierwszej ławki – Kuby, czy odrobił zadanie domowe. Uczeń przeciętny, zwykle spokojny. Zapytałam zwyczajnie:

'Kuba, masz pracę domową?'.

I wtedy to się stało. Nie doczekałam się klasycznego: 'nie zrobiłem, przepraszam', albo 'zapomniałem zeszytu'.

'A co pani zrobi, jak nie mam?' – odparł Kuba.

Powiedział to z pełną powagą, patrząc mi prosto w oczy. Ani krzty żalu, skruchy, żadnej próby wytłumaczenia. Tylko bezczelność.

W klasie zapadła cisza. Dosłownie. Nikt się nie śmiał. Nikt nie szeptał. choćby ci, co zwykle podśmiewają się z takich sytuacji – milczeli. Czułam, jak temperatura w pomieszczeniu rośnie.

Gdzie się podział szacunek?


Przez chwilę miałam ochotę zareagować impulsywnie. Podnieść głos. Powiedzieć coś dosadnego. Ale wzięłam głęboki oddech. Popatrzyłam na niego spokojnie i odparłam:

'Nic nie muszę robić, Kuba. Ale ty właśnie zrobiłeś coś, co będzie miało swoje


konsekwencje'.

I wróciłam do prowadzenia lekcji. Ale w głowie wciąż mi dudniło. Bo to już nie chodziło


o brak pracy domowej. To chodziło o postawę. O to, iż młody człowiek poczuł się na tyle pewnie, by potraktować mnie jak przeciwnika. Jak kogoś, z kim można się licytować. Z kim można pograć. Próbować go ośmieszyć.

Zaczęłam się zastanawiać: kto pozwolił mu myśleć, iż taka odpowiedź jest w porządku? Czy to kwestia wychowania wyniesionego z domu? Społecznych wzorców? A może szkoła

po prostu przestała już być miejscem, w którym nauczyciel ma jakikolwiek autorytet?


Ale przecież my też jesteśmy ludźmi. I mamy prawo oczekiwać szacunku. Nie adoracji.

Nie pokłonów. Ale zwykłego, ludzkiego szacunku".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału