Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 26 sierpnia 2014 r. uczniowie niektórych szkół branżowych i techników muszą mieć zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań zdrowotnych do podjęcia nauki w takiej szkole. Chodzi o tych z nich, którzy w czasie praktycznej nauki zawodu lub podczas stażu będą narażeni na działanie czynników szkodliwych, uciążliwych lub niebezpiecznych dla zdrowia.
Uczniowie liceów ogólnokształcących nie muszą mieć takiego badania. W ich przypadku szkoła podstawowa wysyła do liceum, do którego dostał się jej absolwent, szkolną dokumentację medyczną, w tym bilans z 7 klasy.
Skierowanie na badanie lekarskie do szkoły branżowej i/lub technikum
Skierowanie na badanie lekarskie do szkoły średniej odbiera się w placówce, do której dostał się uczeń. Powinna na nim znajdować się, oprócz danych osobowych ucznia oraz danych szkoły, informacja o kierunku kształcenia oraz czynnikach szkodliwych, uciążliwych lub niebezpiecznych dla zdrowia, występujących w miejscu odbywania praktycznej nauki zawodu. zwykle jest to badanie wzroku, kręgosłupa, układu oddechowego i słuchu. Szkoła powinna poinformować ucznia, gdzie może wykonać badania lekarskie i podać adres odpowiedniej placówki medycznej.
Kto wykonuje badania lekarskie do szkoły średniej?
Kandydaci do niektórych szkół branżowych lub techników muszą udać się do lekarza medycyny pracy, który wystawi zaświadczenie o braku lub o istnieniu przeciwwskazań do pobierania nauki i wykonywania pracy związanej ze wskazanymi w skierowaniu czynnikami szkodliwymi. Nie każdy lekarz medycyny pracy ma takie uprawnienia, dlatego to szkoła powinna skierować swojego ucznia do odpowiedniej placówki.
Ile kosztuje badanie lekarskie do szkoły średniej?
Takie badanie jest bezpłatne. Koszt badań spoczywa na samorządzie województwa. Oznacza to, iż rodzice nie powinni ponosić żadnych kosztów badania lekarskiego do szkoły. I tu zaczynają się schody. Rodzice skarżą się w mediach społecznościowych, iż za badania musieli zapłacić. Niektórzy całkiem sporo, bo choćby kilkaset zł.
Badanie bezpłatne? "W praktyce płatne 100%"
Na facebookowej grupie "Umarłe Statuty – o prawach ucznia" matka dziecka, które dostało się w tym roku do technikum, pisze, iż musiała za badanie lekarskie syna zapłacić 400 zł, bo w poradni medycyny pracy od 4 sierpnia wszystkie badania są płatne. Powód? Skończyły się limity badań refundowanych. Kobieta dodaje, iż niektórzy lekarze choćby nie wykonywali badań: pytali np. czy syn dobrze widzi i – bach! – drogocenna pieczątka wstawiona.
Głosy innych rodziców zdają się potwierdzać, iż dostanie się na bezpłatne badania lekarskie do szkoły nie jest łatwe. Limity są małe, trzeba się spieszyć. Matka ucznia z Warszawy dowiedziała się w kuratorium, iż terminów bezpłatnych badań brakuje i iż trzeba było donieść zaświadczenie od razu z potwierdzeniem woli uczęszczania do danej placówki. Prywatnie zapłaciła 380 zł (z czego 180 zł za samą wizytę lekarską, 200 za badania). "Wspaniały kraj!" – skwitowała.
Ceny za badanie prywatne są jednak różne, nie zawsze to aż kilkaset złotych. Za zaświadczenie, iż dziecko może się uczyć na technika samochodowego, jedna z matek zapłaciła 80 zł. Kobieta pisze, iż w jej mieście są trzy przychodnie, które obsługują uczniów, ale kolejki ustawiają się tam od 5 rano, dlatego ona zdecydowała się załatwić to prywatnie.
Co zrobić, jeżeli nie dziecko nie dostało się do lekarza w terminie, kiedy jeszcze były bezpłatne badania? Rozwiązanie podsuwa inna matka: warto podzwonić po przychodniach NFZ. W wielu albo już nie ma wolnych miejsc, albo terminy dopiero na wrzesień, ale jej udało się znaleźć jeszcze dwa miejsca w swojej miejscowości, gdzie dziecko załapało się na bezpłatne badanie.
Wspaniały kraj, faktycznie
Kłopotem może być jednak to, iż szkoły wyznaczają termin, do którego należy dostarczyć stosowne zaświadczenie od lekarza. Trzeba więc liczyć na ich wyrozumiałość i znajomość sytuacji w poradniach.
Całkiem inną kwestią jest natomiast to, czy rodzic rzeczywiście powinien płacić za badania lekarskie dziecka, jeżeli chce posłać je do szkoły. Zgodnie z konstytucją nauka w szkołach publicznych w Polsce jest bezpłatna, dobrze by więc było, gdyby ktoś z decydentów zainteresował się tym problemem.
Te limity nie powinny być po prostu wyższe, powinny obejmować każdego ucznia udającego się do szkoły wymagającej takiego badania. Warto to nagłaśniać, zgłaszać do rzeczników praw pacjenta, obywatelskich, ministerstwa edukacji i nauki. Rodzice, działajcie!