Nic, Władku! Nie martw się! Przynajmniej Nowy Rok spędziłeś z hukiem!
Oto i rodzinne miasto. Władek zszedł z peronu, wyszedł na plac przed autobusowy i ruszył w stronę przystanku. Nie powiedział żonie, iż wróci dziś.
Nastrój miał nienajlepszy, bo czekała go nieprzyjemna rozmowa z Danutą. Żona znowu będzie mu wymyślać, narzekać, mówić, iż jest obojętnym egoistą.
A dlaczego obojętnym? Przecież chciał ją choćby z Nowym Rokiem pozdrowić, a ona telefon wyłączyła. Obrażalska!
Przez trzy dni próbował się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. No to i on się obrażał i przestał dzwonić.
A tak w ogóle, to choćby nie potrafiła złożyć życzeń jego rodzicom czy siostrze, nie mówiąc już o nim samym. Zaraz jej to wypomni, jak tylko przekroczy próg.
Niech nie udaje świętoszki ona też ma swoje grzeszki, więc niech się tłumaczy! Jak to mówią? Najlepsza obrona to atak.
Władek nabrał animuszu i wszedł do klatki schodowej w bojowym nastroju.
Mieszkanie powitało go ciszą.
Halo! Jest tu kto żywy? Danuś, jestem! zaśmiał się głośno, ale nikt nie odpowiedział.
Zajrzał do kuchni pusto, do jednego pokoju pustka, do drugiego to samo. Ale od razu zauważył zmiany: przy ścianie brakowało łóżeczka dziecięcego, zniknęła komoda z przewijakiem i wózek, który dostali od rodziców Danuty.
Pospiesznie otworzył szafę półka z rzeczami żony była pusta.
Czy ona zwariowała? Zostawiła mnie? przemknęło mu przez głowę.
Zadzwonił do teściowej, ale nikt nie odebrał. Postanowił więc spróbować do Kasi przyjaciółki Danuty. Cisza. W końcu dodzwonił się do Michała, męża Kasi.
Michał, cześć! Daj Kasi słuchawkę, bo jakoś nie mogę się do niej dodzwonić poprosił.
Kasia z dzieckiem jest u swoich, na wsi tam Nowy Rok obchodzili. Zasięg tam kiepski.
Ja wróciłem wczoraj, bo dziś muszę iść do pracy. Oni jeszcze odpoczywają odparł Michał. A po co ci Kasia?
Myślałem, iż może wie, gdzie moja Danuta. Wróciłem od rodziców, a jej nie ma. I wszystkiego, co kupiliśmy dla dziecka, też nie ma wyjaśnił Władek.
Słuchaj, twoja żona miała niedługo rodzić. Ty co, pojechałeś do swoich na święta, a ją samą zostawiłeś? zdziwił się Michał.
Ale ona sama nie chciała jechać. Termin miała wyznaczony na dziesiąty-jedenasty stycznia. Zdążylibyśmy wrócić.
Gratulacje, Władek, jesteś pajace zaśmiał się przyjaciel.
Dlaczego? nie zrozumiał Władek.
Bo najpewniej jesteś już wolny. Dureń! Zadzwoń do szpitala, pewnie tam jest poradził Michał.
Dziesięć dni wcześniej.
Nie rozumiem, Władku mówiła przez telefon matka dlaczego masz siedzieć w święta w domu? Skoro Danuta nie chce jechać, przyjedź sam. Termin ma dopiero za dwa tygodnie, zdążysz wrócić.
Tym bardziej, iż prawie cała rodzina się zbierze: ciocia Basia z wuja Zdzisławem przyjadą, Ewa z Jackiem przyjdą, Marta z Pawłem. No i my z ojcem i Magda z Tomkiem.
Magda zarezerwowała nam pokoje w hotelu pod lasem. Na cztery dni od trzydziestego do drugiego.
Trzydziestego pierwszego w restauracji będzie bankiet z artystami. Zapłaciłam za ciebie, oddasz później. Zostaniesz u nas do Trzech Króli, a ósmego pojedźiesz. W sam raz zdążysz przed terminem żony.
Danuta nie chciała jechać:
Władek, mogę zacząć rodzić w każdej chwili. Wyobraź sobie, jak to będzie wyglądać: wszyscy się bawią, a ja nagle zaczynam. Tym bardziej iż hotel jest za miastem czy karetka zdąży?
Nie, nigdzie nie jadę.
Słusznie mama mówi, iż teraz kobiety uważają ciążę za chorobę, a urodzenie dziecka za bohaterstwo. Ona nas troje urodziła i prawie nie korzystała z urlopu macierzyńskiego, a wszystko ogarniała.
Oczywiście Władek rozumiał, iż Danuta ma częściowo rację. Ale wyobraził sobie, jak nudno będzie w domu w sylwestrową noc: tylko we dwoje z żoną, przy skromnym stole Danuta już zapowiedziała, iż nie zamierza specjalnie gotować. I zrobiło mu się smutno.
A cała rodzina będzie tańczyć i świętować przy muzyce.
W końcu pojechał sam.
W hotelu rzeczywiście było wesoło. Gdy Nowy Rok już nadszedł, Władek wyszedł do holu, by zadzwonić do żony, ale nie odebrała.
No cóż, obrażasz się, a tak adekwatnie toś sama sobie winna. Mogłabyś tu teraz być i bawić się ze wszystkimi pomyślał.
Następnego dnia mama wyraziła swoje oburzenie na synową:
Twoja Danuta choćby nie zadzwoniła, nie złożyła nam życzeń. Widzisz, obraziła się! Zupełnie ją rozpuściłeś, synku.
Nie rozumie, czym jest prawdziwa rodzina. Dlatego my tu wszyscy razem, a ona tam sama. Niech sobie posiedzi, pomyśli.
A Danuta tej sylwestrowej nocy miała innych problemów. Gdyby kogoś wspominała, to raczej Władka, a nie teściów i ich liczną rodzinę.
Jej rodzice, dowiedziawszy się, iż córka została sama na święta, zaprosili ją do siebie. Nie planowali wielkiej uczynki.
Brat Danuty pracował w Warszawie w zakładzie ciągłego cyklu, więc rodzice mieli spędzić Nowy Rok we dwoje.
Trzydziestego pierwszego o dziewiątej wieczorem Danuta z matką nakrywały do stołu, gdy nagle zaczęły się skurcze.
Wezwali karetkę. Matka pojechała z nią, ojciec za nimi własnym samochodem.
Tym razem Danuta powitała Nowy Rok w szpitalu, a jej rodzice na dole, w holu oddziału. Danuta została matką syna
Władek postanowił posłuchać rady Michała i zadzwonił do szpitala.
Nowak? Wczoraj wypisana odpowiedziano mu w informacji.
Jak to wypisana? nie wierzył. Czy dziecko już jest?
Tak. Pierwszego stycznia, o pół do pierwszej.
A kto ją odebrał? dzwonił dalej Władek.
Młody człowieku, takich informacji nie podajemy!
Władek zrozumiał, iż zabrać Danutę mogli tylko rodzice, więc teraz jest u nich.
Kupił bukiet róż i ruszył tam.
Zadzwonił. Drzwi otworzył teść