Nie bądź piękna, bądź użyteczna

newskey24.com 6 dni temu

Ewa, czyś ty kompletnie rozum straciła? Agnieszka trzasnęła dłonią w stół, aż filiżanki zadzwoniły. Ciebie traktuje jak popychadło! Dziś ma czas, jutro nie, pojutrze znowu potrzebna!

Agna, ty nic nie rozumiesz odparła Ewa, zmęczonym tonem mieszając cukier w kawie. Maciej to zapracowany człowiek, własny biznes, ciągle spotkania. Jak się zwolni, wtedy się widzimy.

A chrzanić jego biznes! przyjaciółka poczerwieniała z oburzenia. Masz już trzydzieści sześć lat, Ewka! Ile można być zapasowym lotniskiem?

Ewa skrzywiła się. Agnieszka zawsze prosto z mostu, bez ogródek. I trudno nie przyznać ma rację. Tylko ta prawda taka kłująca, iż lepiej by o niej nie słyszeć.

A co mi zostaje? spytała cicho, wpatrując się w okno kawiarni. Piękność wszędzie pełno, a ja… zwyczajna. Za to wygodna. Nie robię scen, nie żądam, nie kapryszę.

Boże, posłuchaj siebie! Agnieszka złapała ją za rękę. Wygodna! Co ty, szmata do podłogi? Masz dyplom uczelni, dobrą pracę, własne mieszkanie. Jesteś mądra, dobra, wierna…

Tylko nie piękna przerwała Ewa z gorzkim uśmiechem. A mężczyźni najpierw wybierają oczami, wiesz.

Agnieszka usiadła z powrotem, potrząsając głową ze zdumieniem. Dwadzieścia lat przyjaźni, a przyjaciółka wciąż nie może uwierzyć we własną wartość. Od dawna tak zawsze w cieniu jasnych ptaków, zawsze gotowa się dostosować, dogodzić, nie przeszkadzać.

Pamiętasz Darka ze studiów? nieoczekiwanie spytała Ewa.
No pamiętam Agnieszka zaniemówiła. Co?
Strasznie mi się podobał. Trzy lata chodziłam za nim jak cień, dawałam notatki, pomagałam na seminariach. A on choćby nie zauważał. Ale jak pojawiła się ta… jak ją… Marta Zawadzka, to od razu wokół niej latał.
Toż to sto lat temu! załamała ręce Agnieszka.
Dla mnie jak wczoraj Ewa uśmiechnęła się smutno. Wtedy zrozumiałam to, co w życiu liczy się najbardziej: piękne dostają wszystko od razu, a reszta musi być przydatna. Wygodna.

Ewka, ale ten Darek… Co on potem? Alkoholik i nieudacznik! A twoja piękność Marta już trzy razy wyszła za mąż i trzy razy się rozwiodła. Gdzie oni są, a gdzie ty?
Oni żyją cicho odpowiedziała Ewa. A ja się wpasowuję.

W tym momencie zadzwonił telefon. Ewa spojrzała na ekran i natychmiast ożyła.
Halo, Macek? Tak, jestem wolna. Oczywiście, przyjadę. Za godzinę? Dobrze, czekam.
Agnieszka z przerażeniem patrzyła, jak twarz przyjaciółki się zmienia pojawia się jakaś dziecięca radość, gotowość do biegu na pierwsze skinienie.
Ewa, nie idź szepnęła. Powiedz, iż jesteś zajęta.
Nie mogę Ewa już zbierała torbę. Zwolnił się na dwie godziny między spotkaniami. Tak dawno się nie widzieliśmy.
Pięć dni temu!

To bardzo długo uparcie powtórzyła Ewa i wstała od stolika.

Agnieszka została sama, wpatrując się w okno na oddalającą się postać przyjaciółki. Co się z nią stało? Kiedy ta mądra, utalentowana kobieta zmieniła się w dodatek do cudzego życia?

A przecież kiedyś było zupełnie inaczej. Na studiach Ewa, choć nie błyszczała urodą, była duszą towarzystwa. Żartowała, organizowała wycieczki, pomagała wszystkim w nauce. Chłopaki ją lubili nie jak kobietę, ale jak najlepszego kumpla, wiernego kompana. Ewka-Brat ją nazywali. I wtedy była z tego dumna.

Po studiach dostała etat ekonomistki w solidnej firmie, gwałtownie awansowała. Kupiła mieszkanie, samochód. Rodzice radowali się córka ustatkowana, na swoim. Tylko iż sercowe sprawy jakoś nie kleiły się.

Pierwsza poważna miłość przyszła w wieku dwudziestu ośmiu. Kolega z pracy, Wojtek. Cichy, spokojny, pewny siebie. Ewa była szczęśliwa wreszcie mężczyzna, który ją docenia, kocha, nie za wygląd, tylko za charakter, za to co w środku.

Chodzili ze sobą dwa lata. Ewa zaczęła już napomykać o ślubie, rozglądać się za suknią. A tu Wojtek poznał nową pracowniczkę młodziutką, zjawiskową świeżo upieczoną absolwentkę.

Rozumiesz, Ewka tłumaczył wtedy, mozolnie dobierając słowa ty jesteś wspaniała, ale z Olą czuję coś zupełnie innego. Taką żądzę, takie uniesienie…
Ze mną jest ci wygodnie, tak? spytała Ewa. Komfortowo?
No… tak przyznał szczerze. Chyba za spokojnie.

Wtedy Ewa zrozumiała ostatecznie: uroda daje namiętność, a wygoda daje tylko przyzwyczajenie. I takie przyzwyczajenie może się w każdej chwili
Jednak teraz, gdy krople deszczu spływały po szybie jej kawalerki na warszawskim Grochowie, Ewa pierwszy raz od lat pozwoliła sobie na jedno kategoryczne stwierdzenie: Życie jest zbyt krótkie, by być tylko czyimś wygodnym oparciem.

Idź do oryginalnego materiału