"Nie będę już jeździć z dziećmi na wakacje. Same się o to prosiły"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Wakacje z nastoletnią córką i jej bratem ich matka ocenia jako nieudane Fot. cottonbro z Pexels


"Na początku mojego listu chciałam prosić o nieocenianie mnie pochopnie. Proszę, przeczytajcie go spokojnie do końca, a wtedy dopiero wydajcie opinię. Wydaje mi się, iż nie zasługuję na potępienie i chciałabym myśleć, iż ktoś mnie zrozumie", pisze w liście do redakcji Weronika.


"Mam dwoje dzieci. Syn ma 8 lat, a córka 11. Ich tata nie żyje z nami, kontakt z dziećmi ma sporadyczny i słaby. Płaci alimenty, ale głodowe, a ponieważ zataja dochody, to choćby nie liczę, iż to się zmieni. Ja pracuję, ale zarabiam średnią krajową, a to, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko tak bardzo podrożało, ledwo nam wystarcza do pierwszego.

Jednak jakoś wiążę koniec z końcem, a w tym roku udało nam się choćby wyjechać na tydzień wakacji do Władysławowa. Oszczędzałam na ten urlop od kilku miesięcy i bardzo się cieszyłam na rodzinne wakacje, zwłaszcza iż rok temu nie udało nam się nigdzie pojechać, a dzieci spędziły tylko dwa tygodnie u dziadków.

Podróż z piekła rodem


Wynajęłam pokój dla naszej trójki, zapakowałam kostiumy kąpielowe i kalosze, i ruszyliśmy pociągiem nad morze. Podróż trwała 8 godzin i niemal od samego początku była koszmarna. I to wcale nie przez innych podróżnych, a przez moje dzieci! One zwykle dobrze się ze sobą dogadują, ale tym razem zaczęły od kłótni o to, które usiądzie przy oknie. Zaproponowałam im, żeby się zmieniały: pół drogi przy oknie będzie siedzieć córka, a pół drogi syn.

Nic z tego. Moja córka jest strasznie uparta, nie chciała choćby o tym słyszeć. Przepychały się w tym przedziale, a wszyscy się na nas patrzyli z potępieniem. W końcu syn zaczął płakać, powiedział jej, iż jest głupia, a ona zajęła miejsce przy oknie. Potem się kłóciły już o wszystko. Córka chciała czytać komiks, który wzięła sobie na podróż, ale syn też go chciał i zaglądał jej przez ramię, co ją wkurzało.

Potem syn wylał sok na moje spodnie. Potem wyładował mu się telefon i była obraza, bo chciał dalej coś tam oglądać na YouTube. Potem się nudziły. adekwatnie przez większość czasu się nudziły i wyraźnie dawały o tym znać wszystkim w przedziale. Na nic się nie zdały moje prośby i groźby, podróż była koszmarna, głośna i męcząca. Chciało mi się płakać.

...a wakacje jeszcze gorsze


Ta podróż to była taka zapowiedź tego, co miało czekać nas na miejscu. Wiecie, tak jakby trailer filmu. Całe wakacje to były albo kłótnie między dziećmi, albo nieustanny foch mojej córki, której nic się nie podobało, nie chciała robić niczego tego, co my, zawsze była w kontrze. Chyba wchodzi w okres dojrzewania, bo serio nie wiem, jak inaczej to interpretować.

Z kolei syn ciągle chciał chodzić na stragany. Niech piekło pochłonie tych sprzedawców i ich asortyment! Wiedział, iż nie mogę (i nie chcę) mu kupić wielu rzeczy, ale ciągle sterczał przed tymi straganami i oglądał każde badziewie wyprodukowane w Chinach i udające pamiątkę znad Bałtyku. Te wszystkie plastikowe koszmarki, pluszowe gęsi, cuda-wianki. Nie dało się przejść spokojnie, żeby się nie zatrzymał.

No i jedzenie. Nic im nie smakowało. Mieliśmy na kwaterze dostęp do kuchni, jadły tylko płatki z mlekiem! Ale jak wychodziliśmy na miasto, to ciągle jęczały o frytki, gofry, lody. Miałam dość. przez cały czas mam dość, jak myślę o tych wakacjach. Potrzebuję pilnie urlopu od dzieci! A za rok zostajemy w domu, to nie na moje nerwy. Może uda mi się je posłać na jakieś kolonie czy obóz, ale ze mną pojadą, dopiero jak dorosną. Szanujmy się!".

Idź do oryginalnego materiału