"Temat składek klasowych, choć wydaje się banalny, obnażył prawdziwe oblicza niektórych rodziców – zwłaszcza jednej z matek, która na każdym kroku podkreśla, iż nie bierze 800+ i dumnie uważa to za dowód swojej 'wyjątkowości'. Przemądrzała kobieta" – pisze Martyna.
Dama z luksusami, ale bez składek
"Składki klasowe to temat poruszany na każdym zebraniu. Skarbnik notorycznie przypomina też rodzicom o uiszczeniu opłaty na grupie stworzonej w mediach społecznościowych. Jedni płacą, drudzy zapominają.
Matka, która nieustannie opowiada o wakacjach w egzotycznych krajach i ekskluzywnych zakupach, odmówiła zapłacenia składki klasowej, która wynosi jedynie kilkadziesiąt złotych rocznie.
Nie chodzi tu o samą kwotę, ale o zasadę. Jak można z jednej strony chwalić się, iż stać ją na 'lepsze życie', a z drugiej uchylać się od obowiązku wspierania klasy, do której uczęszcza jej dziecko?
Ja się w ogóle zastanawiam, dlaczego ona nie zapisała syna do prywatnej szkoły, tylko do publicznej placówki? Przecież jak twierdzi, stać ją na wiele.
Przecież to nie jest wymysł
Składki klasowe to nie żadna fanaberia, czy widzimisię. Za zebrane pieniądze, które powinien wpłacić każdy rodzic, kupowane są prezenty, upominki, nagrody na zakończenie roku czy dekoracje klasowe. Ta kobieta nie płaci składek, bo twierdzi, iż to głupi wymysł i marnotrawstwo. A co za tym idzie, to my, inni rodzice, mamy ponosić koszty związane z jej decyzją. Nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto otwarcie mówi o swoim wysokim statusie materialnym, nie widzi w tym problemu.
Niekiedy odnoszę wrażenie, iż ona robi to celowo. By pokazać swoją 'władzę' i to, iż ma swoje zdanie i nie zamierza go zmienić. Co ona ma w głowie?".
Hipokryzja na pokaz
"To, iż ta matka nie korzysta z 800+, oczywiście jest jej prywatnym wyborem i nikt tego nie ocenia. Ale sposób, w jaki wykorzystuje ten fakt do budowania swojego wizerunku, jest po prostu niesmaczny. Jej zachowanie pokazało, iż nie chodzi o zasady, ale o zwykły brak solidarności z innymi rodzicami.
Takie sytuacje sprawiają, iż kooperacja między rodzicami staje się trudniejsza. Wielu z nas stara się angażować w życie klasy, wspierać nauczycieli i tworzyć pozytywną atmosferę. Tymczasem osoby, które uchylają się od najprostszych obowiązków, podkopują ten wysiłek.
Szkoła to pewnego rodzaju wspólnota, a nie miejsce do pokazywania, kto ma więcej, a kto mniej. Odnoszę wrażenie, iż ta damulka zapomniała, na czym polega edukacja, wsparcie i zaangażowanie".