"Nie cierpię przygotowywania śniadaniówki. Często kupuję synowi pączki albo słodką bułę"

gazeta.pl 3 godzin temu
Przygotowywanie śniadaniówek dla dzieci to dla wielu rodziców prawdziwe wyzwanie. - Zawsze starałam się dość zdrowo odżywiać dzieci, ale przy śniadaniówkach poległam. Nie mam na nie pomysłu, czasu i przyznam się, iż zdarza mi się iść na łatwiznę - mówi Iza, mama dziewięcioletniego Franka.Wraz z rozpoczęciem roku na wielu grupach rodzicielskich, forach internetowych i w mediach społecznościowych można znaleźć porady odnośnie przygotowywania drugiego śniadania dla dzieci do szkoły. Okazuje się, iż wielu rodziców otwarcie przyznaje, iż "czasem ich to przerasta".
REKLAMA






Zobacz wideo

Dni wolne w roku szkolnym 2024/25. Czeka nas rekord. 17 dni laby w grudniu



Mama chciała by było zdrowo. "Wyszło jak zawsze"Zapytałam swoich znajomych, co wkładają dzieciom do śniadaniówek. To gorący temat, szczególnie na początku roku szkolnego. Co raz trafiam na jakieś wpisy, porady itp. które dotyczą drugiego śniadania do szkoły.W pierwszej klasie na początku bardzo się starałam, czytałam jakieś przepisy, smażyłam po nocach placuszki. Do tego oczywiście zdrowe batoniki, jakieś rzeczy z działu eko. Potem okazało się, iż mój syn większości nie zjada, a i tak koledzy częstują go słodyczami- opowiada Iza. - I serio, nie cierpię przygotowania śniadaniówki rano. Nie mam czasu, żeby stać i każdego ranka myśleć, co tam włożyć. Wstyd się przyznać, ale często kupuję synowi pączki albo słodką bułę. Ale trzeba przyznać, wtedy zawsze zjada. Do tego jakiś owoc, mąż się śmieje, iż dla zabicia wyrzutów sumienia, może i tak - dodaje.Niechęć "do śniadaniówki" ma też Monika. - Mój syn zaczął drugą klasę i ja już wieczorem w głowie wymyślam, co mu zapakuję. Ustaliliśmy, iż raz w tygodniu dostaje coś słodkiego, jakąś cynamonkę, albo pączka. A tak, to często mu daję jogurty, jakieś owoce, musy itp. Zdarza się też, iż robię kanapki, albo wrzucam kilka kabanosów. Czy mam wyrzuty z powodu słodkiej bułki? Szczerze, niespecjalnie, nie popadajmy w paranoję - mówi.




Co włożyć dziecku do śniadaniówki? Shutterstock, autor: Marina April





Dzieci często nie jedzą drugiego śniadaniaMoja znajoma zwróciła uwagę na jeszcze jeden problem - zawartość śniadaniówek bardzo często wraca do domu. - Ja na początku kombinowałam, oglądałam jakieś przepisy, a potem się wkurzyłam, bo prawie codziennie wszystko wracało i lądowało w koszu. A przecież poświęcałam na to sporo czasu. Dlatego teraz zawsze ustalam z synem, co chce dostać. Staram się słodyczy nie dawać, chociaż niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy dziecku batona do szkoły nie dał. I nam się zdarza. Czasem daję też pieniądze do sklepiku, ale przyznam, iż wolę wtedy nie wiedzieć, co je moje dziecko. Mam sporo zastrzeżeń do tego, co dzieci mogą kupić w sklepikach lub automatach. Jak syn wraca do domu, to zawsze może zjeść obiad, jakiś owoc itp. - opowiada.Z kolei córka Eweliny ma "stałe wyposażenie śniadaniówki", przez to ona nie musi się codziennie głowić, co do niej włoży.Moje dziecko codziennie dostaje: jabłko lub mandarynkę, mus owocowy w tubce, kanapkę, jogurt, czasem małą paczuszkę herbatników. Zwykle to właśnie mu pakuję, ale zdarzają się sytuacje, gdy dostaje po prostu drożdżówkę lub pączka. Czy mam wyrzuty sumienia? Nie, bo to się zdarza maksymalnie 3-4 razy w miesiącu i ona bardzo się wtedy cieszy. Skacze niemal z radości- opowiada mama ośmioletniej Zosi. Przyznaje też, iż córka jest niejadkiem i są dni, kiedy większa część tego, co włożyła do śniadaniówki, ląduje w koszu. Są też jednak takie, iż zostaje sam ogryzek po jabłku. - Nie ma reguły, ale zawsze mam nadzieję, iż jednak coś zje - dodaje.Czy dajesz dziecku słodycze do śniadaniówki? A może jesteś temu całkowicie przeciwny/a? Daj znać w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału