Trudne przedszkolne początki
Mój 3-letni synek rozpoczął w tym roku przygodę z przedszkolem. Najpierw próbowaliśmy przebrnąć przez adaptację, którą źle znosił, bo dotychczas zawsze był ze mną w domu. Później zaczęły się choroby, które skutecznie wyłączyły nas z przedszkolnego życia na jakieś 2-3 tygodnie. Teraz dopiero z powrotem próbujemy wdrożyć się w codzienną rutynę, podczas której dzieci idą do przedszkola, a rodzice do pracy.
Syn z powodzeniem (bez kataru, płaczu i dolegliwości) chodzi do placówki już ponad tydzień. W tym czasie były przedszkolne jesienne zdjęcia oraz świętowanie Dnia Dyni, w którym dzieci miały być ubrane na pomarańczowo. Każdego dnia, kiedy odbieram dziecko, z tablicy informacyjnej albo bezpośrednio od nauczycielki grupy dowiaduję się najważniejszych rzeczy, np. jeżeli na kolejny dzień trzeba ubrać dziecko odświętnie, coś przynieść do przygotowania pracy plastycznej itp.
Ogólnie chodzi mi o to, iż z paniami nauczycielkami jest dość dobra kooperacja i komunikacja na różnych płaszczyznach. One się bardzo starają, dbają o te maluszki, które czasem jeszcze płaczą, tęsknią za rodzicami, a jednocześnie starają się wprowadzać powoli dzieci w to, jak funkcjonuje się w grupie i przedszkolu.
Pasowanie przedszkolaków bez rodziców
Dosłownie kilka dni temu jednak na grupie dla rodziców wywiązała się długa dyskusja na temat tej komunikacji właśnie. Poszło o pasowanie na przedszkolaka. Mam drugie, starsze dziecko w tej samej placówce, więc wiedziałam, iż pasowanie dzieje się wewnątrz przedszkola. Oznacza to, iż odbywa się w ciągu dnia w czasie przebywania maluchów w placówce.
Dzieci spotykają się z dyrektorką w strojach nawiązujących do nazwy ich grupy, dla innych przedszkolaków wykonują jakiś taniec albo śpiewają. Wszystko w przyjaznych warunkach, które dzieci znają na co dzień i czują się w nich bezpiecznie. W harmonogramie placówki zaznaczono, iż taki dzień się odbędzie, ale niepotrzebne są odświętne stroje dzieci oraz nie będzie to uroczystość, na którą zostaną zaproszeni rodzice.
Wszystko dlatego, iż dzieci są małe, mają jeszcze w sobie sporo strachu przez publicznymi wystąpieniami, a co dopiero całą grupą rodziców. Na grupie na Messengerze wybuchła jednak awantura: część rodziców nie mogła pojąć, jak to przedszkole nie pozwala rodzicom na obecność podczas pasowania i dlaczego w ogóle panie nie poinformowały o nim, żeby można było dziecko elegancko ubrać na tę okazję.
Nie myślą o spokoju dzieci
Czytałam to wszystko i przecierałam oczy. Jedna z matek przyznała nawet, iż dowiedziała się o pasowaniu tego samego dnia, kiedy miało się odbyć, przez co musiała zabrać dziecko z placówki, bo nie było ono przygotowane na uroczystość. Zastanawiało mnie, jak miałoby być przygotowane, skoro panie nie prosiły o żadne stroje czy akcesoria.
W drugiej kolejności pomyślałam, iż zazdroszczę kobiecie, iż może sobie nagle zdecydować, iż nie idzie do pracy i zabierze dziecko z przedszkolnej szatni z powodu własnego "widzimisię". Naprawdę, to, na jaką skalę rodzice zrobili problem z wewnętrznej przedszkolnej uroczystości, aż mnie poraziło. Nikt nie pomyślał o tym, iż to uroczystość bez rodziców, żeby zapewnić dzieciom swobodę i spokój w tych pierwszych tygodniach, które i tak są dla nich stresujące.
W takich chwilach zupełnie się nie dziwię nauczycielom, którzy rezygnują z pracy w przedszkolu. Spotykają się z takim hejtem, roszczeniowością i brakiem zrozumienia ze strony rodziców, iż to głowa mała. A przecież większość pedagogów stara się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, wspierać rozwój naszych dzieci, opiekować się nimi i zapewniać im bezpieczeństwo w czasie, kiedy maluchy przebywają w placówce...