Nie kupuję dziecku nowych ubrań. Oto 5 powodów, dla których nie musi być reklamą sieciówek

mamadu.pl 2 godzin temu
Nie muszę wydawać fortuny, by moje dziecko było szczęśliwe, zadbane i akceptowane. W świecie, w którym Instagram narzuca standardy stylu choćby trzylatkom, wybieram prostotę i zdrowy rozsądek. Nie kupuję mu nowych ubrań co miesiąc – i mam ku temu pięć bardzo dobrych powodów.


Moda dziecięca a planeta


Przemysł odzieżowy to jeden z najbardziej obciążających środowisko sektorów gospodarki – produkuje więcej emisji CO₂ niż transport lotniczy i morski razem wzięte.

Woda zużywana do wytworzenia jednej bawełnianej koszulki mogłaby zaspokoić pragnienie jednej osoby przez ponad dwa i pół roku. Gdy więc ktoś pyta mnie, czemu moje dziecko nie ma co sezon nowej garderoby, odpowiadam, iż kupując mniej, zostawiam mu lepszy świat. I iż bycie świadomym konsumentem zaczyna się od codziennych, małych decyzji.

Dlaczego moje dziecko nie musi być chodzącą reklamą Zary?


1. Ubrania nie definiują wartości człowieka


Chcę, by moje dziecko dorastało w przekonaniu, iż o jego wartości decyduje to, kim jest, a nie metka na koszulce. To nie jest slogan – to lekcja, którą wynosi się z domu.

Jeśli od najmłodszych lat uczymy, iż "nowe" oznacza "lepsze", trudno później uwierzyć, iż relacje, pasje czy charakter są ważniejsze niż rzeczy.

2. Ubrania mają długie życie


Dzieci wyrastają z ubrań w tempie ekspresowym. Nowe koszulki po dwóch praniach wyglądają tak samo jak te z drugiej ręki.

Wykorzystuję więc wymiany między znajomymi, grupy lokalne czy ciuchy po starszych dzieciach w rodzinie – i uczę w ten sposób, iż recykling to nie wstyd, ale troska o planetę.

3. Konsumpcja ma swoje konsekwencje


Za każdą "uroczą" bluzeczką z sieciówki stoi proces produkcji, który często oznacza wyzysk pracowników i obciążenie środowiska.

Wiem, iż nie zmienię świata sama, ale mogę zmienić nawyki w moim domu. A dzieci uczą się przede wszystkim z obserwacji.

4. Mniej rzeczy to mniej presji


Kiedy szafa pęka w szwach, a dziecko codziennie słyszy pytanie "w co dziś się ubierzesz?", zaczyna traktować wygląd jak element codziennego stresu.

Minimalizm ubraniowy pozwala mu skupić się na tym, co naprawdę istotne – zabawie, nauce, relacjach.

5. Nowe nie zawsze znaczy "lepsze"


Często ubrania z drugiej ręki są lepszej jakości niż te najnowsze z sieciówki, bo po prostu przeszły próbę czasu. I co ważniejsze – dziecko wcale nie zwraca na to uwagi tak, jak nam się wydaje.

To my, dorośli, mamy obsesję nowości, której one wcale nie potrzebują.

Idź do oryginalnego materiału