Bartek Szemraj, dietetyk kliniczny i trener, twórca programu "Metoda Szemraja" (są to plany żywieniowe i treningowe, które mają pomóc schudnąć), opublikował niedawno na swoim TikToku @bartek.szemraj nagranie, w którym zdradził, do jakiej szkoły wyśle swoją córkę. Mężczyzna otwarcie przyznał, iż jego dziecko nie pójdzie do szkoły publicznej i wymienił powody, dla których podjął taką decyzję.
REKLAMA
Świat na przestrzeni ostatnich lat się bardzo zmienił i na przestrzeni kolejnych lat się jeszcze bardziej zmieni. Szkoła na przestrzeni ostatnich prawdopodobnie 100-200 lat się w ogóle nie zmieniła. o ile moja córka może coś zrobić w ciągu trzech, czterech godzin, zamiast siedzieć osiem godzin w szkole - to wolę tę pierwszą opcję
- wyjaśnił Szemraj. Mężczyzna zauważył, iż nauczyciel może być dla uczniów pewnego rodzaju mentorem. W jego opinii pedagodzy w naszym kraju czują się jednak niedoceniani, a to wpływa na ich podejście do pracy. - W Polsce mamy gigantyczny problem, o ile chodzi o płace dla nauczycieli - dodał. Podkreślił, iż jego zdaniem pedagodzy w naszym kraju powinni zarabiać przynajmniej kilkukrotnie więcej niż obecnie. W opinii tiktokera powinni także odbywać obowiązkowe szkolenia, umożliwiające im stały rozwój.
Zobacz wideo Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Dietetyk na swoim nagraniu wyjaśnił też, iż zależy mu, by jego córka uczęszczała przede wszystkim na takie zajęcia, które będą rozwijały i na takie, które lubi. Jego zdaniem prywatna placówka jej to zapewni. - Szkoła uczy przede wszystkim rozwiązywania testów i zdobywania piątek i szóstek, a ja chcę, żeby ją edukacja i szkolnictwo przede wszystkim przygotowało do życia, czyli tego, co zaczyna się mniej więcej po 18.-20. roku. Takie rzeczy jak rozwiązywanie problemów, inteligencja emocjonalna, rozwijanie tego... Tego nie ma w szkole i prawdopodobnie nie będzie - podsumował.
Internauci podzieleni. Nie wszyscy zgodzili się ze słowami dietetyka
Pod nagraniem pojawiło się ponad 150 komentarzy. Zdania internautów odnośnie do tego, czy lepsza jest placówka prywatna, czy publiczna, były bardzo podzielone. Niektórzy całkowicie zgodzili się ze słowami Szemraja, inni - wręcz przeciwnie.
Było mnie stać na prywatne szkoły. Po dwóch latach trzeba było zabrać synów do szkoły publicznej. Dopiero wtedy zaczęli się świetnie rozwijać. Mieli wreszcie kolegów z klasy, na podwórku, mieli czas na uprawianie sportu. Nigdy więcej prywatnej szkoły (w naszym przypadku)
- napisała jedna z osób. "Zależy, jaka prywatna. Prywatna nie znaczy dobra. Są różne sposoby kształcenia i na to trzeba patrzeć, a nie na to, iż płacę, to wymagam", "Być może na przestrzeni lat coś się pozmieniało w prywatnych szkołach. Natomiast w moim otoczeniu były osoby, które poszły do średniej szkoły państwowej, a chodziły wcześniej do prywatnej... Cóż" - pisali.
Część osób przyznała, iż nie wszystko jest takie proste i nie da się jednoznacznie ocenić, która placówka jest lepsza. "Każdy medal ma dwie strony, jestem nauczycielem w szkole ponadpodstawowej i z kilkoma treściami się zgodzę, a z innymi nie, można by było dyskutować w nieskończoność, natomiast decyzja należy do rodzica" - napisał jeden z internautów.
Rodzice podzieleni. "Wszystko zależy od nauczyciela"
Zapytałam kilku rodziców, czy zgadzają się ze stwierdzeniem, iż szkoła prywatna jest lepsza niż publiczna. Ku mojemu zaskoczeniu wiele osób miało problem z dokonaniem jednoznacznego wyboru.
Rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Dlatego wierzy, iż jak zapłaci za szkołę, to wszystko będzie perfekcyjnie. To nieprawda. Wszystko zależy od nauczycieli. W szkołach publicznych można znaleźć pedagogów z pasją i takich, którzy przychodzą tylko po to, by odbębnić godziny przy tablicy. W płatnych placówkach wcale nie jest inaczej
- uważa Ula, mama dziesięcioletniej Zosi. - Mam znajomych, którzy zabrali córkę z prywatnej placówki i przenieśli do publicznej. Z tej drugiej są dużo bardziej zadowoleni i ich córka też, bo trafiła na cudowną wychowawczynię, która ją wspiera i motywuje. Znam też jednak rodziny, w których sytuacja była odwrotna - dodała.
Szkolna klasa (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Podobne zdanie ma Anita. - Nie da się stwierdzić, iż ta szkoła na pewno będzie lepsza, a ta gorsza. Moim zdaniem w ogóle te rankingi, opinie to można sobie do kieszeni schować. Wszystko zależy od tego, na jakiego nauczyciela trafi dziecko i do jakiej klasy. Dobry pedagog to człowiek z misją, pasją i nie będzie gorzej uczył, bo słabiej zarabia. Niestety takich jest mało, ale chyba zawsze tak było. Nie zgodzę się z tym, iż szkoły prywatne są zawsze lepsze. Plusem jest jedynie z pewnością to, iż klasy są z reguły mniejsze, wiec łatwiej nauczycielowi dotrzeć do każdego dziecka. Tyle jednak, iż musi chcieć do niego dotrzeć - dodała.
Daria uważa jednak, iż prywatne placówki są lepsze, bo "nauczyciele bardziej się starają i mają zapewnione korzystniejsze warunki pracy". - Mniej dzieci, lepsza płaca, z reguły też więcej materiałów dydaktycznych. Myślę, iż dyrekcji zależy na tym, by takie szkoły miały dobre opinie i pilnują, żeby nauczyciele się bardziej starali. W publicznych bywa różnie. Wiadomo, iż brakuje osób do nauczania, więc myślę, iż teraz jeszcze więcej z nich wychodzi z założenia, iż nie muszą się choćby starać - dodała. Sama przyznaje, iż córkę planuje wysłać do prywatnej placówki. Chodzą tam dzieci jej przyjaciół i słyszała, iż "nauczyciele bardzo się starają", a to jest dla niej kluczowe.
Hania ma z kolei zupełnie inne zdanie niż Daria. Sama przed laty chodziła do prywatnej szkoły i prosiła rodziców, by ją z niej zabrali. - Fakt, iż kiedyś tych prywatnych szkół było mniej. Tata pracował za granicą, więc w domu było trochę więcej pieniędzy. Mama wymyśliła, iż wyśle mnie do prywatnej szkoły, chyba chciała trochę zaimponować wszystkim wokół. Trafiłam do klasy, gdzie... czułam się biedna. Dosłownie. Dzieciaki były ubrane na markowo, nauczycielka, na którą trafiłam, też wydawała mi się bardzo wyniosła. Po dwóch miesiącach wybłagałam mamę, by mnie przeniosła do publicznej szkoły. Dobrze się uczyłam, skończyłam dobre studia i mam niezłą pracę. Wiem, iż dziś prywatne szkoły wyglądają inaczej, są bardziej dostępne, chodzą do nich różne dzieci, to ja pewnie przed laty źle trafiłam. Mimo to swoje dzieciaki wyślę do publicznej szkoły. Poszukam jedynie takiej, w której wiem, iż pracują nauczyciele z powołania. Nie wiem, czy uda mi się to ustalić, ale będę próbować - powiedziała.
Nauczycielka: Są szkoły państwowe i prywatne na podobnym poziomie
Nauczycielka z warszawskiej podstawówki [imię do wiadomości redakcji] przyznała nam, iż jeszcze parę lat temu różnice między szkołami prywatnymi i publicznymi były spore. Jej zdaniem w tej chwili już tak nie jest.
Na przykładzie Warszawy widać, iż na terenie jednej dzielnicy są zarówno szkoły państwowe, jak i prywatne na podobnym poziomie. Rodzice często mają nadzieję, iż szkoła prywatna zagwarantuje ich dziecku wysoki poziom nauki i wysoki poziom bezpieczeństwa. Fakt, prywatne szkoły mają mniejsze klasy, co może przykładać się na jakość nauki, z drugiej strony nastawienie na wyniki i wyśrubowane wymagania lub odwrotnie, pobłażanie pewnym jednostkom, może stwarzać niekorzystne warunki edukacyjne
- powiedziała. - Koniec końców o zadowoleniu z danej szkoły decyduje splot różnych losowych czynników: od nauczycieli, na których trafi dany rocznik, przez uczniów, po rodziców. Osobom, które stoją przed wyborem placówki, radziłabym patrzeć ogólnie na jej poziom - podsumowała. Dodała, iż to, iż szkoła jest płatna, "nie musi decydować o jej jakości".
Placówka publiczna czy prywatna - która Twoim zdaniem jest lepsza? Zachęcamy do udziału w sondażu. A może masz jakieś przemyślenia na ten temat bądź historie z tym związane? jeżeli tak, pisz do nas na: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość!