Nie muszę chyba mówić, iż to wszystko jest moja wina! szlocha siostra mojego przyjaciela. choćby przez myśl mi nie przeszło, iż coś takiego może się wydarzyć! Teraz kompletnie nie wiem, co dalej robić. Nie mam pojęcia, jak ogarnąć tę sytuację, żeby nie stracić twarzy.
Siostra mojego przyjaciela wyszła za mąż kilka lat temu.
Po ślubie ustalono, iż młode małżeństwo zamieszka u matki męża. Jego rodzice mieli spore, trzypokojowe mieszkanie w Warszawie i tylko jednego syna.
Zostawiam dla siebie jeden pokój, a reszta jest wasza! oznajmiła teściowa. Wszyscy jesteśmy dobrze wychowani, więc jestem pewna, iż damy radę żyć spokojnie.
Zawsze możemy się wyprowadzić! uspokajał żonę mąż. Nie widzę nic złego w tym, żeby spróbować mieszkać z moją mamą. jeżeli okaże się, iż nie dajemy rady wytrzymać pod jednym dachem, zawsze znajdziemy wynajęte mieszkanie
I tak właśnie zrobili. Jak się okazało, wspólne życie było niemałym wyzwaniem. Zarówno synowa, jak i teściowa próbowały się dogadać, ale z każdym dniem było coraz gorzej. Narastające urazy co jakiś czas wybuchały, a sprzeczki stawały się coraz częstsze.
Sama mówiłeś, iż jak nie będziemy mogli wytrzymać, to się wyprowadzimy! rozpłakała się pewnego dnia żona.
Przecież nie jest tak źle odpowiedziała teściowa z lekceważącym uśmiechem. To tylko drobnostki, nie warto od razu pakować walizek i wyprowadzać się z powodu takich błahostek.
Dokładnie rok po ślubie żona zaszła w ciążę, a potem urodził się zdrowy synek.
Moment narodzin wnuka zbiegł się w czasie z tym, jak teściowa straciła pracę. Miała już swoje lata i żaden pracodawca w Warszawie nie chciał zatrudnić kobiety tuż przed emeryturą. Synowa i teściowa spędzały więc ze sobą całe dni, bo żadna nie mogła sobie pozwolić na wyjście czy ucieczkę z domu. Atmosfera psuła się coraz bardziej.
Mąż tylko wzruszał ramionami i słuchał narzekań był w końcu jedynym żywicielem rodziny.
Nie możemy zostawić teraz mojej mamy samej, bo nie ma za co żyć. Nie mogę jej odtrącić, a nie stać mnie na to, by wynająć mieszkanie i jeszcze pomagać mamie. Jak tylko znajdzie pracę, wyprowadzimy się!
Cierpliwość młodej kobiety jednak się skończyła. Spakowała siebie i synka i przeniosła się do swojej mamy na drugi koniec miasta. Przy pożegnaniu powiedziała mężowi, iż nigdy więcej nie postawi nogi w mieszkaniu jego matki. jeżeli zależy mu na rodzinie, musi coś wymyślić.
Była przekonana, iż ukochany nie wytrzyma długo bez niej i natychmiast będzie próbował ją odzyskać. Myliła się jednak.
Minęły już ponad trzy miesiące, odkąd mieszka u matki, a mąż nie podjął ani jednej próby, by ją sprowadzić z powrotem. Został w mieszkaniu swojej mamy, z żoną i synkiem kontaktuje się przez wideorozmowy po pracy, a weekendy spędza u teściowej, odwiedzając rodzinę.
Ma więc pod opieką dwie kobiety jednocześnie, mama okazuje mu teraz jeszcze więcej troski, a jego synem i tak musi się zająć teściowa. Mąż jest wygrany! A teściowa też nie jest stratna praktycznie nic nie straciła!
Za to młoda kobieta wcale nie czuje się szczęśliwa. przez cały czas kocha męża, choć wie, iż nie zachowuje się dobrze.
Czego się spodziewałaś, kiedy odeszłaś? pyta ją mąż. Możesz wrócić, jeżeli chcesz.
Wygląda jednak na to, iż nie zamierza porzucać swojej mamy ani wynajmować mieszkania. Na urlopie macierzyńskim nie ma po prostu za co.
Czy to już naprawdę koniec tej rodziny?
Często zastanawiam się, czy ona ma jeszcze choćby cień szansy na to, by wrócić do domu teściowej i nie stracić przy tym resztek godności. Takie sytuacje uczą mnie, jak łatwo jest ocenić kogoś z boku, ale kiedy przychodzi być w środku wszystko wydaje się dużo trudniejsze.














