To nie jest tym, na co wygląda
Pamiętam, jak kiedyś wysłałam starszemu siostrzeńcowi wiadomość z klasyczną emotką :-) na końcu. Dla mnie był to taki miły gest – uśmiech, żeby zaakcentować ton wypowiedzi pisanej. A on? Odpisał: "Czemu jesteś zła?". Dopiero potem dowiedziałam się, iż dla młodego pokolenia ten uśmiech nie brzmi już sympatycznie. Brzmi jak... irytacja. Albo co najmniej jak pasywna agresja.
I tu zaczyna się temat, który dotyczy nie tylko nastolatków, ale też coraz młodszych dzieci – również tych z pokolenia alfa. To młodzi wychowani w świecie cyfrowym od pierwszych chwil życia. Nie pamiętają świata bez internetu, telefona, YouTube’a. Zabawy podwórkowe, pisanie listów czy choćby zwykłe rozmowy twarzą w twarz to dla nich coś niemal jak z epoki dinozaurów.
Dla młodych z pokoleń Z i alfa wszystko, co analogowe, jest inne – czasem dziwne, czasem romantyczne, ale najczęściej po prostu niezrozumiałe. Żyją w świecie pełnym ekranów, skrótów, emoji i kodów. I właśnie te emotki, tak proste z pozoru, potrafią nas – rodziców – mocno zaskoczyć.
Nowy język, nowy świat
Kiedyś żółta uśmiechnięta buźka była jednoznaczna – wyraz sympatii. Teraz może oznaczać: "Nie podoba mi się to, ale nie chce mi się z tobą kłócić". Albo: "Dobra, jak chcesz – ale serio?". Pokolenie Z interpretuje tę klasyczną buźkę jako sarkastyczną, chłodną, a choćby nieprzyjemną i groźną (nawet znalazłam symbolikę życzenia komuś śmierci!). To nie tylko zabawna ciekawostka – to ważna wskazówka, jak bardzo zmienił się sposób komunikacji młodych ludzi.
Bo to nie chodzi tylko o emoji. To sygnał, iż nasze dzieci dorastają w zupełnie innym świecie niż my. Patrzą inaczej na relacje, na autorytety, na granice prywatności. Inaczej rozumieją żarty, ironie, a choćby uprzejmość. Dla nas krótkie "Ok" to neutralna odpowiedź. Dla nich może być chłodna, oschła, wręcz niegrzeczna. Podobnie z kciukiem w górę – wśród starszych oznacza wsparcie, a wśród młodych? Często coś w stylu: "No spoko, jeżeli już musisz...".
To, co dla nas było oczywiste, dla nich już takie nie jest. I odwrotnie. Przykład? Emoji czaszki, które dorosłym kojarzy się z czymś strasznym, dla nastolatków oznacza... iż coś było tak śmieszne, iż "umarli ze śmiechu". Dla nich ten symbol to żart – dla nas często niepokojący znak.
Trzeba trzymać tempo i się nie obrażać
Nie chodzi o to, żeby uczyć się nowomowy nastolatków na pamięć albo rezygnować z naszych przyzwyczajeń. Ale warto być uważnym. Zamiast zakładać, iż dziecko nas zrozumiało – dopytać. Zamiast się złościć, iż młodszy kuzyn nie docenił naszej wiadomości – zapytać, jak ją odebrał. I przede wszystkim: nie bać się uczyć nowych rzeczy.
Bo choćby jeżeli jesteśmy z innej epoki (i to tej "przedinternetowej"), to wciąż możemy budować bliskie relacje z dziećmi. choćby jeżeli nasz uśmiech do nich w wiadomości tekstowej oznacza coś zupełnie innego niż kiedyś. W końcu liczy się nie to, co wysyłamy – ale jak się z tym czuje ten, kto odbiera.
A jeżeli kiedyś twoje dziecko spojrzy na Ciebie z lekkim uśmieszkiem i powie: "Mamo, nie wysyłaj mi tej buźki", to nie obrażaj się. To znak, iż świat się zmienia – a Ty masz właśnie okazję dowiedzieć się o nim czegoś nowego.