Niedługo zostanę mamą — to moje pierwsze dziecko. Moi rodzice mieszkają daleko od nas, i kiedyś poprosiłam mamę, żeby przyjechała mi pomóc, gdy maluszek się urodzi. – Oczywiście, iż przyjedziemy z tatą, może choćby wynajmiemy nasze mieszkanie na rok, a przy okazji wspomożemy was finansowo – powiedziała z entuzjazmem. A ja… poczułam się nieswojo. Nie wiedziałam, jak to powiedzieć mężowi. W końcu zebrałam się na odwagę i wyjaśniłam mamie, iż zapraszam tylko ją. I to na krótko. Mama się obraziła

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Już trzecią noc z rzędu nie mogę spać. Rozmyślam o tej sytuacji, która tak nagle wprowadziła napięcie w naszej rodzinie. Nie wiem, jak postąpić, żeby nikogo nie zranić, żeby było dobrze dla wszystkich.

Jestem teraz w ósmym miesiącu ciąży. Po ślubie przeprowadziłam się do męża, do innego miasta. Z rodzicami mam dobre relacje, ale podróż samochodem zajmuje im około pięciu godzin, a oboje są już na emeryturze — to nie jest łatwe. Mimo wszystko, raz w miesiącu staramy się spotkać.

Podczas ostatniej ich wizyty rozmawiałyśmy z mamą w kuchni — tak po kobiecemu, szczerze. Opowiadała, jak ciężko było jej, gdy się urodziłam, i jak nikt im wtedy nie pomagał. Chyba wtedy poczułam, jak bardzo boję się, iż sobie nie poradzę — i zaproponowałam, żeby przyjechała po narodzinach wnuka na trochę, pomóc mi, dopóki nie odnajdę się w nowej roli. To moje pierwsze dziecko, więc jestem pełna obaw.

Mama aż promieniała z radości. – Oczywiście, iż przyjedziemy z tatą. Może choćby wynajmiemy mieszkanie i na rok się przeniesiemy. Pomożemy też finansowo – odpowiedziała uśmiechnięta.

I wtedy mnie zamurowało. Ja przecież zapraszałam tylko ją. I to nie na rok! Kocham tatę, naprawdę. Ale mamy tylko dwa pokoje, z czego jeden przechodni. Gdy rodzice są u nas, ledwo się mieścimy — a co dopiero z noworodkiem?

Tata to dobry, pomocny człowiek. Pójdzie po zakupy, coś naprawi. Ale… mam przecież męża, który potrafi to samo. A z tatą gwałtownie robi się trudno — albo chce oglądać telewizję na cały regulator, bo nie dosłyszy, albo wyciąga mojego męża do sklepu, żeby „miło spędzić wieczór”. Ja nie chcę zajmować się tatą, kiedy będę miała dziecko. Chcę cały ten czas dać mojemu maluszkowi — tak długo na to czekałam. Zwłaszcza iż mój mąż pracuje zdalnie i spędza w domu dużo czasu, może mi pomóc w codziennych obowiązkach.

Chciałam, żeby przyjechała mama — ta, która wie, jak kąpać niemowlę, jak zawinąć w pieluszkę, jak ukołysać. A tu nagle cała rodzina chce się wprowadzić…

Powiedziałam jej szczerze, iż potrzebuję tylko jej pomocy. I to tylko przez pierwsze tygodnie, dopóki nie nauczę się wszystkiego sama. A ona się obraziła. Powiedziała, iż sama nie przyjedzie, i iż tego się po mnie nie spodziewała.

Od tamtej pory mam wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy zrobiłam dobrze. Nie chcę nikogo urazić, ale chcę też zadbać o spokój dla siebie i dla mojego dziecka. I naprawdę nie wiem, jak postąpić, żeby było mądrze i z sercem.

Idź do oryginalnego materiału