Decyzja dojrzała niespodziewanie
Wiola z matką żyły same. Odkąd dziewczynka pamiętała, nigdy nie widziała ojca. W dzieciństwie choćby nie zastanawiała się, kim był ani gdzie jest. Teraz tylko snuła domysły, iż mógł być bohaterem-lotnikiem. Nie mieli też żadnych krewnych, ponieważ matka od szóstego roku życia wychowywała się w domu dziecka.
Matka nigdy nie zdążyła opowiedzieć Wioli o swoich relacjach z jej ojcem. Prawdopodobnie choćby nie był jej mężem, a teraz już nie było kogo zapytać.
**Życie w domu dziecka**
W wieku trzynastu lat Wiola przeżyła prawdziwy szok i żałobę jej matka odeszła, bo serce było słabe. Córka często widziała, jak łapała się za pierś i marszczyła czoło.
choćby nie zrozumiałam, iż mama ma chore serce i to coś poważnego przyznawała sama przed sobą Wiola. Myślałam, iż jak zwykle minie i znów będzie radosna.
Ale Wiola została sama. Złamały się matczyne skrzydła, które osłaniały córkę przed okrutnym światem. Musiała gwałtownie dorosnąć. Trafiła do domu dziecka.
Tam doświadczyła wiele cierpienia. Zwłaszcza nocami było strasznie nikt nie pilnował ich sypialni. Dzieci bywały okrutne, przezywały się, biły. Wiola starała się trzymać z boku i nie rzucać w oczy, ale i tak starsi chłopcy i dziewczyny dokuczali jej.
Nie była urodziwa, co ją bardzo martwiło. W wieku trzynastu lat wyglądała na dziesięć, była chuda, z zadartym nosem i piegami. Za to nauka w szkole przychodziła jej z łatwością.
**Nowa rodzina i życie Wioli**
W domu dziecka spędziła krótko, może rok, ale ten czas wydawał się wiecznością. Matka Wioli miała przyjaciółkę z dzieciństwa, Alinę, i to ta dobra dusza nie pozwoliła, by dziewczynka długo była sierotą.
Proszę mi powiedzieć, jak można zaopiekować się Wiolą zapytała Alina dyrektorkę, gdy przyjechała z mężem, Robertem, do domu dziecka.
Dyrektorka przyjrzała im się uważnie i widocznie uznała, iż wyglądają na porządnych ludzi, więc poprosiła o dokumenty.
Znaliście dziewczynkę lub jej matkę wcześniej?
Z Wiolą nie, ale z jej mamą wychowywałyśmy się razem odparła Alina, a mąż przytaknął. Niedawno dowiedziałam się, iż odeszła, więc odnalazłam jej córkę.
Dyrektorka dokładnie wszystko wyjaśniła, a wkrótce, po dopełnieniu formalności, Alina i Robert zabrali Wiolę do siebie. Mieli już własne dzieci: prawie szesnastoletniego Marcina i dwunastoletnią Olę. Wiola od pierwszych dni próbowała się z nimi zaprzyjaźnić, ale widziała, iż to nie wychodzi. Nie uważali jej za swoją, a wręcz zazdrościli Alinie jej uwagi. Ona była ich mamą, a tu nagle pojawiła się obca dziewczyna, którą rodzice traktowali z czułością.
Gdy Wiola pytała Marcina o coś, odwracał się w milczeniu i szedł do swojego pokoju. Ola też z nią nie rozmawiała, a gdy tylko mama nie widziała, pokazywała język i robiła miny.
Może sama jestem winna, iż nie mogę się z nimi zaprzyjaźnić? To pewnie dlatego, iż jestem brzydka cierpiała po cichu Wiola, patrząc w lustro. Prawdziwa pokraka, małe oczka, piegi. Kogo taka może się podobać?
Wcale nie była aż tak brzydka. Wiek dojrzewania i drobne niedoskonałości, ale ona bardzo przejmowała się swoim wyglądem, zwłaszcza gdy patrzyła na Olę. Ta była ładna, z loczkami, o których Wiola marzyła, podczas gdy ona miała proste, jasne włosy.
Alina starała się okazywać Wioli czułość i troskę, choć nie zawsze miała czas. Ona i Robert byli zapracowani, prowadzili małą agencję nieruchomości i kręcili się jak w ukropie. Dzieci zostawiali często same, ale mieli szczęście, iż były spokojne i nie sprawiały większych problemów.
Jak dobrze, iż nasze dzieci zaakceptowały Wiolę mówiła czasem Alina mężowi, a on się zgadzał.
Tak, u niektórych bywa gorzej, dzieci nie potrafią się dogadać odpowiadał Robert.
Tak myśleli, bo nie wnikali w relacje między nimi. Na zewnątrz wszystko wyglądało dobrze. Wiola nigdy się nie skarżyła, ich własne dzieci też milczały. Ale w sercach każdego z nich szalały emocje.
**Rozterki**
W wieku trzynastu lat Wiola musiała dorosnąć i zrozumieć, iż życie nie zawsze jest łatwe.
Nie mam już tej ciepłej troski, którą dawała mi mama. Odeszła i nie słyszę więcej jej życzliwych słów, bym założyła czapkę zimą. Mama już się nie martwi, żebym się nie przeziębiła. Pamiętam, jak czytała mi bajki na dobranoc. Jak dobrze i bezpiecznie było przy niej. Zawsze dmuchała na rozbite kolano, smarowała je jodyną i delikatnie wycierała łzy. Teraz wiem, jak ciężko żyć bez własnej matki, choćby w dobrej rodzinie często myślała Wiola w samotności, zachowując te myśli dla siebie.
Starała się nie kłócić z Marcinem i Olą. Szanowała Alinę i Roberta, była wdzięczna, iż zabrali ją z domu dziecka. A przecież karmili i ubierali ją nie gorzej niż własne dzieci.
Alina to dobra kobieta, ale nigdy nie stała się dla mnie prawdziwą matką, kimś bliskim. Dlatego jest mi smutno myślała Wiola, zasypiając. Ale bardzo się staram jej dogodzić.
Tak, Wiola starała się wszystkim przypodobać. Pragnęła czułości, więc przytulała się do Aliny, choć z czasem zrozumiała, iż nie powinna tego robić przy Marcinie i Oli. Gdy tylko Alina obejmowała Wiolę, tamci nadymali się z zazdrości i wychodzili. Z czasem dziewczyna nauczyła się ukrywać swoje uczucia.
Gdy zbliżała się matura, Wiola, która zawsze dobrze się uczyła, powiedziała Alinie:
Zostanę nauczycielką.
Cieszę się, Wiolu, wybierasz dobrą drogę. Nauka jest ważna, a my ci pomożemy odpowiedziała Alina szczerze.
**Studia i praca z dziećmi**
Dostała się na pedagogikę i przez cały czas dobrze się uczyła. Po pierwszym roku dowiedziała się, iż potrzebni są studenci na wychowawców w koloniach. Wiola nie wahała się ani chwili. Nie chciała wracać do domu, gdzie Ola patrzyła na nią spode łba.
W kolonii były też dzieci z domu dziecka. Wiola traktowała je szczególnie, rozumiała, iż brakuje im miłości i troski sama przez to przeszła. Jej dziwiło ich dziwne zachowanie. A może wcale nie było dziwne.
Gdy tylko któryś pogłaszczę po