Kiedy młode kobiety zgłaszają się na instruktorki pływania, Joann, kierowniczka terenów rekreacyjnych w stanie Kalifornia, musi z nimi odbyć bardzo szczególną pogadankę. W przypadku mężczyzn nie jest to konieczne. Wszyscy nowi trenerzy i trenerki słuchają o procedurach bezpieczeństwa, wieku dzieci i protokołach postępów, ale z kobietami Joann rozmawia jeszcze o intonacji. Kierowniczka opowiada mi, iż wszyscy instruktorzy, czy to kobiety, czy mężczyźni, intuicyjnie tak samo wołają do dzieci ćwiczących pracę nóg: „kop! kop! kop!”. Spotyka się to jednak z odmienną reakcją wyczulonych rodziców.
Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio.Wykup prenumeratę lub dostęp online.
– Trenerki, które niewystarczająco modulują głos, krzycząc „kop” z brzegu basenu, często są odbierane jako niemiłe. Natomiast ich współpracownicy mogą spokojnie się drzeć – wyjaśnia Joann.
Kobiety powinny wydawać okrzyki w tonie wznoszącym, tak żeby polecenia brzmiały jak pytania. Joann proponuje też instruktorkom, żeby dorzucać pozytywne, zachęcające zawołania, na przykład: „Świetnie!”. Instruktorzy nie muszą tego robić.
Jeśli trenerka nie nada swoim wołaniom słodkiego zaśpiewu, robiąc z komendy pytające: „Kop? Kop? Kop?”, napływ rodzicielskich skarg jest kwestią dni. Joann przekonała się o tym na własnej skórze.
Kierowniczka nie musi otwierać podręcznika do socjologii, by wiedzieć o backlashu wobec nierealizowania stereotypów – społecznym karaniu kobiet za nieprzyjmowanie postawy osoby miłej, słodkiej i potulnej, o którym pisałam w poprzednich rozdziałach. Joann doświadcza tego efektu każdego lata, z każdą nową grupą instruktorek.
– Tylko tak ludzie akceptują kobiecy głos – mówi bez ogródek.
Regulowanie i podrasowywanie swojego autentycznego sposobu bycia po to, aby spełniać oczekiwania społeczne wobec siebie jako kobiety, czy to dla przyjemności innych, czy z lęku przed poważnymi konsekwencjami – karami społecznymi, takimi jak złość rodziców, ekonomicznymi, takimi jak utrata pracy, czy cielesnymi, czyli przemocą – to praca emocjonalna. Co więcej, to praca pod groźbą reprymendy albo czegoś znacznie gorszego.
Wykonywana publicznie, przed widzami, i nałożona na grupę podporządkowaną, taka praca prowadzi do infantylizacji i unieważnienia. Stanowi ona czynny wyraz statusu poddańczego, niekonfrontacyjnego, a więc ukazuje status quo władzy jako coś nieuchronnego. Przywiązuje wykonujące ją osoby do ich obecnej pozycji.

Aktualności „Pisma”
W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.
Śledząc, na ile skrupulatnie i czynnie te niepisane zasady są egzekwowane, można wiele się dowiedzieć o utrzymywaniu uporczywych form nierówności. choćby emocje – ich odczuwanie i okazywanie – są znacznie bardziej uwikłane w kontekst kulturowy, niż mogłoby się wydawać.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat neuronauka odeszła od pojmowania emocji jako czegoś wrodzonego i uniwersalnego, wdrukowanego w mózg od urodzenia. Dziś postrzega je raczej jako twory mózgu kształtowane przez ciągłe, czynne chłonięcie otaczającego świata pięcioma zmysłami oraz przewidywania oparte na doświadczeniu.
Emocje więc nie zdarzają się po prostu – jak kichnięcie czy odruch kolanowy – ale konstruuje je mózg na podstawie informacji zebranych ze środowiska. Pojęcie pracy emocjonalnej opisuje ten moment procesu produkcji, w którym następuje zarządzanie.
Kierując emocjami, mózg bierze pod uwagę sytuację, niuanse stosowności i ciężar oczekiwań. Pozostaje świadom konwencji uczuciowych, dyktujących na przykład, iż na urodzinach powinniśmy być weseli, a na stypie smutni. choćby kiedy odczuwane wewnętrznie emocje nie przystają do okazji, znamy kulturowe zasady ich wyrażania. Z szacunku na pogrzebie przybierzemy poważną minę, choćby jeżeli nie czujemy się specjalnie przygnębieni.
Gdy człowiek ocenia swoje otoczenie i dostosowuje wyrażanie emocji, a choćby ich odczuwanie, tak aby dopasować się do kontekstu, wykonuje pracę emocjonalną. Dostrajanie wewnętrznych uczuć do sytuacji nazwano w socjologii działaniem głębokim, a dostrajanie ekspresji – działaniem powierzchniowym.
Dwie różne osoby w dokładnie tym samym kontekście społecznym mogą obowiązywać odmienne zasady dotyczące emocji, uwzględniające sytuację i konwencje. Na przykład reguły obowiązujące kobiety niezwykle często różnią się od reguł obowiązujących mężczyzn. Dlatego młodym instruktorkom pływania Joann ma radzić, żeby wczuły się w Marilyn Monroe wPół żartem, pół serio, kiedy wydają małym pływakom podstawowe polecenia – a młodymi instruktorami nie musi sobie zawracać głowy.
Regulowanie i podrasowywanie swojego autentycznego sposobu bycia po to, aby spełniać oczekiwania społeczne wobec siebie jako kobiety, czy to dla przyjemności innych, czy z lęku przed poważnymi konsekwencjami – karami społecznymi, takimi jak złość rodziców, ekonomicznymi, takimi jak utrata pracy, czy cielesnymi, czyli przemocą – to praca emocjonalna.
O ile mężczyznom od dzieciństwa ogranicza się zakres dozwolonych emocji, o …