Zakupy z dziećmi
Większość rodziców choć raz w życiu na zakupach z dziećmi musiało zmierzyć się z tą trudną sytuacją. Jaką? Czasem to płacz, krzyk i tupanie nogami, że: "Teraz, już, chcę dostać tę zabawkę". Innym razem to chlipanie i ciągłe powtarzanie: "Ja to chcę, proszę". Zwykle to jednak sytuacje, kiedy dziecko czegoś pragnie, a rodzic czasem musi powiedzieć "nie".
Moje dzieci również czasami na zakupach wejdą w alejkę z zabawkami lub słodyczami i ciężko je stamtąd wyciągnąć bez płaczu czy przekupstwa. Od pewnego czasu jednak stosujemy pewną metodę, o której kiedyś pisałam w MamaDu. Chodzi o to, by przed każdymi zakupami rozmawiać z dzieckiem, iż dziś nie kupujemy nic spoza listy zakupów. W zamian jednak można coś obejrzeć i zapisać w notatniku na telefonie mamy jako prezent na listę urodzinową i gwiazdkową.
Nie umiem do końca odmawiać dzieciom na zakupach drobnych przyjemności, ale z drugiej strony zdrowy rozsądek (i stan mojego konta) podpowiadają mi, iż nie mogę spełnić przecież każdej ich zachcianki. Nie lubię jednak mówić "nie", bo mam wrażenie, iż to buduje negatywne emocje, które po trochu narastają i potem nagle wybuchają. Zamiast tego korzystałam z tego sprytnego sposobu z zapisywaniem pomysłów na prezenty.
Róbcie zdjęcia zachcianek
Teraz znalazłam w sieci kolejny fajny sposób, który uważam za interesujący i godny uwagi rodziców. Devin Alexander, prowadząca na Instagramie konto FitMomFitKids, pokazała trik, za pomocą którego na zakupach z 4-latką nigdy nie musi jej odmawiać. Mama założyła w telefonie folder na zdjęcia, który jest podpisany "Pomysły na prezenty".
Za każdym razem, kiedy jest z dzieckiem w sklepie, a jemu błyszczą mu się oczy na widok kolejnej lalki czy misia, kobieta robi zdjęcie zabawki i zapisuje je we wspomnianym folderze. Kiedy zbliżają się urodziny córki lub czas pisania listów do Świętego Mikołaja, razem z córką otwiera zdjęcia w telefonie i przegląda je. Tak weryfikują to, czy o danych przedmiotach przez cały czas dziecko marzy i chciałoby je dostać na urodziny lub pod choinkę.
To fajny sposób, bo pozwala nie ulegać pokusom i podchodzić do zakupów bez nadmiernych emocji. Z drugiej strony dziecko dostaje to, o czym faktycznie marzy – bo jeżeli po jakimś czasie przez cały czas chciałoby otrzymać daną lalkę, to znaczy, iż będzie się z niej naprawdę cieszyło. To uczy dziecko nie tylko oszczędności i planowania wydatków, ale przede wszystkim niekupowania pod wpływem nagłego impulsu. Ważna jest przy tym również rozmowa z dzieckiem i wspólne robienie "listy marzeń".
– Dzięki temu nigdy nie muszę mówić "nie", co jest cudowne. Mam również całą listę pomysłów na urodziny lub inną okazję, gdy zapyta mnie o to rodzina. Naprawdę wiem, czego moja córka chce – przyznaje kobieta na nagraniu.
Mnie ten pomysł zachwycił jeszcze bardziej niż spisywanie notatki, bo zarówno ja, jak i moje dzieci, jesteśmy wzrokowcami, więc zdjęcia produktów się u nas sprawdzą. Zamierzam skorzystać z pomysłu tej mamy i wam go również polecam.