Temperatura w szkole spada
Jak czytamy w łódzkiej "Gazecie Wyborczej" renomowane IV LO w tym mieście wieje chłodem. Dosłownie, bo w sali do informatyki rano potrafi być tak zimno, iż nauczyciele nie decydują się na wpuszczenie tam uczniów.
"W sali komputerowej temperatura spada po nocy do 14 stopni, a mimo iż konserwator uruchamia dodatkowe ogrzewanie o godz. 4, to na pierwszych lekcjach bywa za zimno, aby mogli tam siedzieć uczniowie. To rozpaczliwe, ale dopiero gdy włączone są wszystkie komputery przez dłuższy czas, to można tam wpuścić uczniów, ale dopiero na kolejnych lekcjach. Wychodzi na to, iż sala ogrzewa się od komputerów. W auli też jest za zimno, dlatego często odwoływany jest WF" - mówiła w rozmowie z dziennikarzami dyrektorka placówki Katarzyna Folde.
Na korytarzach temperaturze też daleko od komfortowej, bo zwykle jest tam około 18 stopni. Rodzice uczniów, którzy o sytuacji zaalarmowali media, przyznają, iż ich dzieci do szkoły zakładają np. dwa swetry i wcale nie jest im za gorąco.
Oszczędności? Tak, ale nie na ogrzewaniu
Sytuacja mogłaby sugerować, iż szkoła przykręciła korek z oszczędności, zwłaszcza iż ziąb w klasach zbiegł się z zakazem ładowania telefonów w szkole i używania czajników elektrycznych. Jednak jak zapewnia Folde - ogrzewanie chodzi pełną parą.
"Ogrzewamy szkołę gazem i zapewniam, iż w tej materii nie mamy żadnych ograniczeń. Instalacja działa pełną parą, także w nocy i w weekendy" - zapewnia. jeżeli chodzi o czajniki i ładowarki, faktycznie szkoła dostała zalecenie z magistratu, aby obniżyć koszty energii.
"Dostaliśmy zalecenie z urzędu miasta, aby ograniczyć zużycie energii elektrycznej o 10 procent. Z bólem serca zakazałam ładowania telefonów, bo wiem, jakie te urządzenia są dla uczniów ważne. Proponuję, żeby nosili powerbanki. Zamiast czajników są teraz automaty, w których uczniowie mogą sobie kupić czekoladę na gorąco albo herbatę. Przykro było z powodu oszczędności odmówić im możliwości korzystania z czajnika elektrycznego, tym bardziej iż w szkole rzeczywiście jest zimno" - dodała dyrektorka IV LO w Łodzi.
Dlaczego w szkole hula wiatr?
Co do tego Katarzyna Folde nie ma najmniejszych wątpliwości, winne są okna. Placówka mieści się w zabytkowej kamienicy z 1903 roku i konserwator zabytków pozostaje nieczuły na marznące dzieci, nie wyraża zgody na wymianę okien na plastikowe. Te, które są w szkole to drewniane, ponad stuletnie skrzydła i ramy.
Nowe, drewniane, które mogłyby je godnie zastąpić to koszt nie do udźwignięcia dla szkoły. "To moja zmora i powód nieprzespanych nocy już od wielu lat. Bo jesienią i zimą jest tu zimno od lat. Być może uczniowie bardziej to w tym roku odczuwają, bo ostatnie zimy były pandemiczne i do szkoły nie przychodzili. A może także dlatego, iż stan okien jest coraz gorszy" - mówiła kobieta Wyborczej.
Przyznaje, iż już od dawna zasypuje Urząd Miasta pismami w tej sprawie, jednak poza obietnicami, iż w magistracie się nad "Czwórką" pochylą, nic więcej nie udało się wskórać. Dyrekcja kupuje więc koce, kotary i inne "uszczelniacze", żeby poprawić dzieciom komfort, jednak to wciąż za mało.
Jak jest w innych szkołach?
Różnie, ale po szybkim researchu dziś nie udało mi się znaleźć wśród bliższych i dalszych znajomych nikogo, kto wprost by powiedział, iż w jego szkole oszczędzają na ogrzewaniu. Czasem w niektórych klasach czy salach gimnastycznych jest chłodniej niż w reszcie szkoły, jednak często ten problem, podobnie, jak w łódzkim ogólniaku wynikają z wyeksploatowania budynków, a nie braku środków na ogrzewanie.
Gorzej jest tam, gdzie od lat remontu nie było, te szkoły witają uczniów chłodnym powiewem zwłaszcza w poniedziałki, potem dzieciaki nachuchają, to mają cieplej, aż przyjdzie weekend. Dyrektorka łódzkiej "Czwórki" jeszcze pod koniec listopada zastanawiała się, ja będzie w placówce 5 grudnia, bo 1-2 ze względu na dużą imprezę w mieście lekcje były zdalne, co wydłużyło weekend.
Jednak nie możemy zapominać, iż wciąż jest relatywnie ciepło za oknem. Co będzie, kiedy uczniowie wrócą do szkoły po 8-dniowych feriach świątecznych, albo tych dwutygodniowych na początku roku? Kto im nachucha, żeby nie zamarźli na sopel?