Niemalże co drugi nastolatek w Polsce twierdzi, iż jest szczęśliwy – jednak odsetek ten spadł w ciągu ostatnich pięciu lat. Jednocześnie coraz więcej młodych osób wskazuje rodzinę i szkołę jako źródła negatywnych emocji – to wyniki badania przeprowadzonego na zlecenie UNICEF Polska.
– Wyniki tego badania są bardzo interesujące, ale również niepokojące – powiedziała dyrektor generalna UNICEF Polska Renata Bem podczas czwartkowej (30 stycznia) konferencji.
Zaprezentowany został na niej raport „Prawa dziecka w Polsce 2024” z wynikami badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS wśród nastolatków pomiędzy 12. a 17. rokiem życia, rodziców oraz nauczycieli.
Badacze skupili się m.in. problemach młodych ludzi, przestrzeganiu ich praw i partycypacji w życiu społecznym.
Z raportu wynika, iż 59 proc. nastolatków w Polsce odczuwa szczęście. Odsetek ten znacznie spadł w ciągu ostatnich pięciu lat. W 2019 r. wynosił 75 proc. Coraz częściej jako źródła nieprzyjemnych emocji, młodzi ludzie wskazują rodzinę i szkołę.
Nadmiar obowiązków, zbyt duża ilość nauki i sprawdzianów oraz presja powodują zmęczenie i stres, zabierają także czas na odpoczynek i realizację pasji. Z kolei niskie oceny oraz strach przed reakcją rodziców negatywnie wpływają na samoocenę i samopoczucie.
Tylko 28 proc. badanych dzieci wskazało, iż nigdy nie czuło się wykluczonym z grona rówieśników. 25 proc. – iż nigdy nie było obrażanym lub wyśmiewanym – dla porównania, w badaniu z 2019 roku było to kolejno 35 i 26 proc.
Podczas gdy rodzice byli zdania, iż ich pociechy czerpią szczęście z bycia kochanym przez rodzinę (tak wskazało 47 proc. badanych rodziców) i dobrych relacji z rodzicami (37 proc.), młodzi ludzie jako to, co sprawia, iż czują się szczęśliwi, wskazali spędzanie czasu z przyjaciółmi (52 proc.) oraz czas wolny i wypoczynek (45 proc.).
Rodzina jest źródłem szczęścia tylko dla 25 proc. młodych osób. Szkoła – jedynie dla 2 proc.
– Szkoła pojawia nam się co najmniej jako środowisko niewspierające dobrostan dzieci i młodzieży. Odważniej można byłoby powiedzieć, iż adekwatnie jest środowiskiem naruszającym – powiedziała podczas konferencji współpracująca z UNICEF prof. Ewa Jarosz z Uniwersytetu Śląskiego.
Jej zdaniem rozwiązaniem byłby „odwrót od pedagogiki kontrolno-represyjnej” i „poprawa klimatu społeczno-emocjonalnego szkoły”. Istotne są także zadbanie o równowagę pomiędzy wymaganiami edukacyjnymi a dbałością o emocje, przestrzeń na regenerację i wspieranie rozwijania u uczniów kompetencji miękkich.
– Możemy mocno apelować o to, by szkoła przyjęła aktywną rolę w zakresie monitorowania kondycji psychospołecznej dzieci, czyli o umiejętność dostrzegania tych problemów i (…), wczesną interwencję, ale także o takie działania jak dostępność na terenie szkoły (…) pierwszej pomocy psychologicznej czy psychopedagogicznej” – podkreśliła prof. Jarosz.
Dodała, iż istotna jest adekwatna edukacja nauczycieli jako „agentów dobrostanu dzieci”, rozwijanie „programów kompetencyjnych” oraz działania „psychokorekcyjne”. – Rzadko słyszę o tym, żeby w szkole nauczyciele mieli okazję do superwizji, gdzie można byłoby pewne kwestie związane z problemowymi relacjami z uczniami we wsparciu profesjonalnym (…) przepracowywać i powodować dzięki temu zmianę wzorca relacji z uczniami – stwierdziła ekspertka.
Oceniła, iż istotne jest także zwiększenie przestrzeni na udział dzieci – już od najmłodszych lat – w podejmowaniu decyzji zarówno w środowisku domowym, jak i szkolnym.
Młodzi ludzie najczęściej mogą decydować o tym, w co się ubierają (tak wskazało 81 proc. respondentów), jak spędzają swój wolny czas (79 proc.) i z kim się spotykają (78 proc.). Najrzadziej – kto ma jakie obowiązki w domu (31 proc.).
– jeżeli młodzi ludzie mają małe poczucie wpływu, małe poczucie sprawczości, jeżeli ta partycypacja ma charakter taki bardziej fasadowy i powierzchowny, to tym bardziej się zniechęcają i wycofują z aktywności społecznej i (…) działań na rzecz innych – wyjaśniła prof. Ewa Jarosz.
Widać to w części badania dotyczącej partycypacji dzieci w życiu społecznym: 33 proc. nastolatków nie byłoby zainteresowanych zorganizowaniem z rówieśnikami akcji związanych z ochroną środowiska lub wsparciem dla potrzebujących, 45 proc. nie chciałoby brać udziału w pracach samorządu uczniowskiego w szkole, a 47 proc. – w protestach.
Z badania wynika, iż prawa dziecka nie są w Polsce przestrzegane na satysfakcjonującym poziomie. Według 25 proc. badanych nastolatków nie są one przestrzegane przez nauczycieli (w 2019 r. wskazało tak 8 proc. badanych), a według 9 proc. – przez rodziców i opiekunów (w 2019 r. były to 3 proc.).
Tu także widoczny jest rozdźwięk: podczas gdy 90 proc. nauczycieli zadeklarowało, iż regularnie prowadzi zajęcia o prawach dziecka, tylko 63 proc. nastolatków odpowiedziało, iż słyszało o nich w szkole. Najpopularniejszym źródłem wiedzy na ten temat jest internet (tak wskazało 66 proc. młodych osób).
W badaniu wzięło udział 547 nauczycieli, 600 rodziców oraz 1068 uczniów. W rozmowie z PAP dyrektor ds. badań IBRiS Michał Kowalczyk, wyjaśnił, iż próba została dobrana tak, aby „reprezentowała cały przekrój polskiej młodzieży”. „Były to dzieci z dużych miast, ale też z terenów wiejskich, z południa i z północy, z różnych środowisk” – powiedział Kowalczyk.
Według danych ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r. w Polsce mieszkało blisko 7 mln dzieci w wieku 0–17 lat.