Dziś znów smażyłam naleśniki, gdy Mikołaj wróci z pracy, zjemy razem kolację.
Dziwne, iż Sławek tak cicho bawi się w swoim pokoju? Zwykle, gdy przygotowuję jego ulubione naleśniki, kręci się w kuchni, zagląda mi w oczy i pyta:
Mamo, mogę jeszcze jednego?
Daję mu, choć już pewnie jest syty, ale za chwilę znów podchodzi i przeciąga każdą sylabę z błogim uśmiechem:
Maaaa-moooo, proszę jeszcze?
Rozumiem, iż nie chodzi o jedzenie. Po prostu chce wypowiadać to ciepłe, najpiękniejsze słowo mama. Zawsze wtedy odkładam łopatkę, biorę go na ręce jeszcze nie jest ciężki, ma dopiero pięć lat. Pytam: No co, synku, idziemy spotkać tatę z pracy?
A on odpowiada z radością:
Tak, mamo, idziemy spotkać tatę! W jego oczach iskrzy się zachwyt. Jeszcze nie przywykł do tych cudownych słów. Nigdy wcześniej nie miał mamy ani taty, a teraz ma.
Ma też swój pokój, swoje łóżko, drabinki sportowe tata je kupił! Samochodziki, roboty, klocki Wszystko tylko jego. Wieczorami czytam mu bajki, głaszczę po głowie i mówię, iż go kocham. Już niemal przesiąkł tym uczuciem, niemal zapomniał, co było wcześniej.
Chciałam go zawołać, ale nagle poczułam kopnięcie w brzuch. Położyłam dłoń i znowu.
Boże, codziennie modlę się za ten nieoczekiwany dar. Już wymyśliliśmy imię Mikołaj powiedział: Niech będzie Kasia. Jego babcia miała na imię Katarzyna.
Lekarze twierdzili, iż nie mogę mieć dzieci, dlatego rok temu wzięliśmy Sławka z domu dziecka. A teraz córeczka już niedługo przyjdzie na świat!
Zamyśliłam się i omal nie przypaliłam naleśnika. Zawołałam:
Sławku, synku, chodź tu, dlaczego dziś taki cichy?
Ale cisza. Może nie słyszy?
Wyłączyłam gaz i poszłam do pokoju.
Ciemno. Gdzie on jest?
Nagle usłyszałam szmer. Zapaliłam świat