Noc po zajęciach, gdy córka oznajmiła, iż dostanie nową mamę

newskey24.com 1 tydzień temu

Pewnego wieczora, zaraz po zajęciach tanecznych, moja pięcioletnia córka oznajmiła, iż będzie miała nową mamę swoją trenerkę tańca. Starałam się zachować spokój, ale w jej słowach nie było ani odrobiny żartu. Im więcej mówiła, tym bardziej było jasne, iż dzieje się coś za moimi plecami coś, czego choćby nie śmiałam sobie wyobrazić.

Zrezygnowałam z własnych marzeń dla córki. Od dziecka marzyłam o tym, by zostać profesjonalną tancerką baletową. Uwielbiałam muzykę, pełne gracji ruchy, błysk kostiumów. Taniec sprawiał, iż czułam się żywa jakbym potrafiła latać. Przez pewien czas wydawało się, iż moje marzenie się spełnia.

Brałam udział w małych konkursach, ciężko pracowałam, by się doskonalić. choćby po ślubie z Bartkiem nie przestałam chodzić do studia, trzymając się swego celu.

Nie planowaliśmy dziecka tak szybko, ale życie nas zaskoczyło. Dowiedziałam się, iż jestem w ciąży, i wszystko zmieniło się z dnia na dzień.

Moje priorytety się przesunęły. Przestałam tańczyć, myśląc, iż to tylko na chwilę. Kiedy jednak urodziła się Zosia, stało się jasne, iż nie wrócę już na parkiet. Czas, energia, szanse wszystko przepadło. Teraz byłam matką.

Ale nie żałowałam ani przez chwilę. Zosia była najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała. Jej małe rączki, wielkie oczy, sposób, w jaki mówiła Mamo wypełniała moje serce w sposób, w jaki taniec nigdy nie potrafił.

Kochałam ją bardziej, niż myślałam, iż można kochać drugiego człowieka.

Ale marzenie, choćby odłożone na bok, wciąż w nas żyje. I głęboko w sercu miałam nadzieję, iż Zosia kiedyś też pokocha taniec.

Właśnie dlatego, gdy przyszła do mnie i powiedziała, iż chce chodzić na zajęcia po tym, jak Bartek pokazał jej moje występy, omal nie rozpłakałam się. Zapisałam ją jeszcze tego samego dnia. Już tydzień później zaczęła.

Ale niedługo zauważyłam, iż Bartek zachowuje się inaczej. Był zdystansowany, ciągle pracował do późna, a kiedy wracał do domu, milczał.

Pewnego wieczora nie wytrzymałam. Spojrzałam na niego przez stół w kuchni i zapytałam: Nie podoba ci się, iż Zosia tańczy?

Wyglądał na zaskoczonego. Nie. Dlaczego miałoby mi się nie podobać?

Zachowujesz się inaczej. Wracasz późno, nie rozmawiasz ze mną jak dawniej. Jesteś gdzieś daleko.

Westchnął. Kasia, nie ma się czym martwić.

Ale jest, powiedziałam. Nie opowiadasz mi już o pracy. Jesz obiad w milczeniu. Unikasz kontaktu wzrokowego.

Oparł się o oparcie krzesła. Po prostu miałem dużo pracy. To wszystko.

Wiem, iż nigdy nie lubiłeś tańca, powiedziałam. Nigdy ze mną nie tańczyłeś. choćby na naszym weselu. Ani na imprezach. Zawsze to ignorowałam. Ale może teraz ci to przeszkadza? Może nie chcesz, żeby Zosia też tańczyła?

Pokręcił głową. To nieprawda. Lubię, gdy jest szczęśliwa. Widzę, jak się uśmiecha po treningu.

Więc o co chodzi? zapytałam. Proszę, powiedz mi.

Zawahał się. Nic się nie dzieje. Po prostu za dużo myślisz. niedługo przestanę pracować do późna.

Wstał, podszedł i przytulił mnie. Pogłaskał mnie po głowie, tak jak dawniej. Zamknęłam oczy. Ale w piersi wciąż coś mi nie grało. Coś było nie tak.

Po tej rozmowie wydawało się, iż sytuacja się poprawiła. Bartek zaczął wracać wcześniej. Nie zostawał już tak długo w pracy, więcej opowiadał po powrocie. Mówił mi o drobiazgach co jadł na obiad, kto powiedział coś śmiesznego w biurze, iż znowu były korki. Zac

Idź do oryginalnego materiału