Nowe początki, nowe relacje

polregion.pl 21 godzin temu

Nowe życie, nowa rodzina

Barbara wyszła z gabinetu lekarskiego szczęśliwa zostanie matką. gwałtownie wracała do domu, chcąc jak najprędzej zrobić niespodziankę mężowi. Marek był w domu, wrócił z nocnej zmiany. Zwykle w takich sytuacjach spał do południa, ale Barbara wiedziała, iż już dawno wstał. Wzięła wolne w pracy, żeby pójść do lekarza.

Jednak to on przygotował dla niej niespodziankę, a nie ona dla niego. Gdy otworzyła drzwi kluczem, w przedpokoju na półce zobaczyła damską torebkę.

Co to jest? zdziwiła się nieswojo. Czyja to?

Nie chciała otwierać drzwi do sypialni, było jej strasznie, ale domyślała się, co zobaczy. Gdy weszła, jej przypuszczenia się potwierdziły. Obca kobieta leżała na jej miejscu, a obok Marek. Może mina Barbary była zbyt wymowna, a może zaskoczenie tamta kobieta wypadła z łóżka i przemknęła obok niej w stronę wyjścia. A Marek spokojnie wstał i zaczął się ubierać.

Pakujesz swoje rzeczy i wyprowadzasz się do swojej kochanki powiedziała stanowczo i wyszła z pokoju.

Czuła się tak źle, jak nigdy dotąd. Potem była karetka, szpital i wyrok lekarza:

Straciła pani dziecko.

Po powrocie do domu witała ją cisza i bałagan po kłótni z mężem. Gdy trochę doszła do siebie, postanowiła zacząć od nowa pierwszym krokiem był rozwód. Marek nie pokazywał się już nigdy, spotkali się tylko w sądzie. Patrzył na nią z wyrzutem, ale milczał.

Dni mijały, minął już rok i pół od rozwodu. Nie patrzyła na mężczyzn, odrzucała ich zaloty, choć miała dopiero dwadzieścia siedem lat. choćby w pracy koledzy mówili:

Basia, dlaczego jesteś jak cień? Życie toczy się dalej. To prawda, iż spotkało cię nieszczęście, ale przed tobą jeszcze całe życie.

Nie wiem, coś we mnie pękło. Nie czuję euforii tłumaczyła.

Rozejrzyj się za Krzysztofem doradzały koleżanki. Myślisz, iż przypadkiem czeka na ciebie po pracy i podwozi do domu? To porządny chłopak, daj mu szansę.

Barbara się rozejrzała. niedługo poszli razem do kawiarni, spacerowali. Minęło trochę czasu, a ona już czuła, iż Krzysztof chce poważnej rozmowy. Pewnego dnia zaproponował:

Basiu, wyjdź za mnie. Nie będę musiał cię odprowadzać, bo będziemy wracać razem do domu.

Po ślubie tak właśnie było. Razem do pracy, razem z pracy. Wieczorami jedli kolację, czasem wychodzili na spacer, oglądali telewizję. Barbara marzyła tylko o jednym chciała zostać matką, ale jakoś nie wychodziło. Czas mijał, a ona nie zachodziła w ciążę.

Pewnego dnia z koleżankami z pracy pojechała do domu dziecka ich firma była sponsorem. Tam zobaczyła dziewczynkę, może czteroletnią, o smutnym spojrzeniu. Myśl o niej nie dawała jej spokoju.

Krzysztof, może weźmiemy dziecko z domu dziecka? Nie wychodzi nam własne, a te dzieci tam… takie mają spojrzenia. Patrzą z nadzieją na każdego powiedziała mężowi.

Basiu, nie zabierzesz wszystkich odpowiedział.

Ale chociaż jednego. To już będzie szczęście nalegała.

Naprawdę tego chcesz?

Tak. Spodobała mi się dziewczynka, ma na imię Ola. Jest taka ładna i smutna.

Krzysztof był zaskoczony tym pomysłem, chociaż sam marzył o własnym dziecku, ale się zgodził.

Ola od urodzenia była w domu dziecka matka się jej wyrzekła. Miała już prawie pięć lat. Barbara rozmawiała z dyrektorką, panią Ireną.

Chciałabym zaadoptować Olę. Jakie dokumenty są potrzebne?

A nie ma pani własnych dzieci?

Nie, pani Ireno opowiedziała swoją historię.

Ale może jeszcze pani urodzi? jeżeli myśli pani, iż adopcja pomoże pani zapomnieć o tamtym dziecku, to się myli. To nie jest zamiennik. Ola potrzebuje rodziny, a pani zawsze będzie myśleć o tamtym maluchu. Niech pani jeszcze to przemyśli, porozmawia z mężem.

Wychodząc, Barbara znów zobaczyła Olę. Dziewczynka siedziała na ławce, trzymając pluszowego misia. Wśród bawiących się dzieci tylko ona wydawała się samotna.

Wkrótce Ola została córką Barbary i Krzysztofa. Jakże była szczęśliwa! Dziękowała pani Irenie, a teraz patrzyła na Olę jak na własne dziecko, a nie zastępstwo. Ola też była szczęśliwa miała mamę i tatę. Tylko wydawało jej się, iż mama kocha ją bardziej. Bo toela kupowała jej sukienki, odprowadzała do przedszkola, czytała książki wieczorami.

Tata Krzysztof jednak z czasem stał się obojętny wobec dziewczynki i żony. Pewnego dnia powiedział wprost:

Basiu, chyba popełniliśmy błąd, biorąc dziecko z domu dziecka. Nie mogę jej zaakceptować. Chcę własnego. Może oddajmy ją z powrotem?

To był dla Barbary szok. Ona pokochała Olę całym sercem, a choćby myślała o kolejnym dziecku.

Dziecko to nie rzecz, żeby brać i oddawać. Ola jest naszą córką.

Twoją, nie moją. jeżeli nie oddasz jej z powrotem, wybieraj: albo ja, albo ona.

Nie ma wyboru. Ola jest moją córką. Ty rób, co chcesz.

Rozwiedli się. Barbara i Ola zamieszkały same, wróciły do jej starego mieszkania. Dziewczynka poszła już do pierwszej klasy. Pewnego dnia pod blokiem spotkały Marka.

Basiu, dzięki Bogu! Szukałem cię wszędzie. Sąsiedzi mówili, iż jesteś z nowym mężem.

Już nie jestem. Czego chcesz?

Chcę wszystko naprawić. Wiem, iż przez mnie straciłaś dziecko. Wybacz mi.

Nie, Marek. Musimy już iść.

Słyszała, jak krzyknął za nią:

jeżeli coś, mój numer się nie zmienił. Zawsze ci pomogę.

Barbara znów myślała o dziesięcioletniej dziewczynce z domu dziecka, która wydała jej się podobna do Oli.

Gdybym mogła ją też adoptować… marzyła, ale wiedziała, iż jako samotna matka nie dostanie zgody.

Po raz kolejny pojechała z pomocą do domu dziecka i znów zobaczyła Martę. Tym razem dziewczynka spojrzała na nią ciepło, a jej serce zabiło mocniej.

Taka dobra, skromna dziewczynka…

Pewnego zimowego wieczora, gdy wiatr huczał i sypał śnieg, Barbara wracała z pracy. Do Nowego Roku zostały dwa miesiące. Marzyła o świętPewnego dnia, gdy wiatr jesienny szeptał między drzewami, Barbara wzięła głęboki oddech, wyjęła telefon i zadzwoniła do Marka wiedziała, iż razem mogą dać Marcie to, czego najbardziej potrzebowała: rodzinę i dom.

Idź do oryginalnego materiału