Nowe pokolenie uczniów. Nauczycielka: Bezczelni. Znają swoje prawa, ale obowiązków już nie

gazeta.pl 5 godzin temu
Współczesne dzieci mają dostęp do nieskończonych zasobów wiedzy, swobodnie poruszają się w świecie technologii, od najmłodszych lat są uczone wyrażania własnego zdania i... coraz częściej stają się aktywnymi komentatorami rzeczywistości. Również tej szkolnej. Nauczyciele przyznają, iż dziś uczniowie są zupełnie inni, niż kilka lat temu. I nie zawsze im się ta zmiana podoba.Poniedziałek, lekcja języka polskiego w jednej w warszawskich podstawówek. Obecność już sprawdzona, a nauczycielka prosi uczniów o wyciągnięcie zeszytów i zapisanie tematu zajęć. Nie wszyscy stosują się do tego polecenia. - Spotykam się z protestami, gdy dzieciaki na języku polskim mają wziąć długopis do ręki, zapisać "lekcja, temat" w zeszycie, czy przepisać punkty z podręcznika - mówi polonistka. I dodaje, iż nie ma też narzędzi do tego, by wyegzekwować wykonanie zadania. - Od razu też protestują, jeżeli nauczyciel chce na przykład wstawić im jedynkę za brak zeszytu. Dobrze, iż wiedzą, co im się należy, szkoda, iż nie wiedzą, do czego sami są zobowiązani.
REKLAMA


Zobacz wideo


800 plus na dziecko - dużo czy mało?


Uczniowie się zmienili? "Papierka nie podniosą"Polonistka, z którą rozmawiamy, pracuje w zawodzie trzydzieści lat. Zauważa ogromną zmianę w relacjach uczniów i nauczycieli. Jej zdaniem uczniowie pozwalają sobie dziś na znacznie więcej, niż jeszcze dekadę temu.- Czy są aroganccy? To mało powiedziane. Są bezczelni. Widać dużą zmianę. Kiedyś, jak szłam korytarzem, na którym leżał papierek i poprosiłam ucznia, żeby go podniósł, podnosił. Teraz słyszę: "Nie, bo to nie mój". Dopiero jak powiem: "Ale ja jestem stara i ciężko mi się schylić", to wtedy wyrzucą - mówi.Jej zdaniem uczniowie nie znają podstaw kultury. - Wchodzą do klasy, ostatnia osoba z rzadka zamknie drzwi. Dzieci, choćby znajomych innych nauczycielek, nie mówią "dzień dobry" na ulicy czy korytarzu. Kiedyś jak na przerwie podeszłam do ucznia z jakąś sprawą, a on siedział na niskiej ławeczce, to zawsze wstał do rozmowy ze starszą osobą. A teraz? To się nie zdarza - dodaje. Podobnego zdania jest Tomasz, nauczyciel z Pomorza. - Pracuję w szkole od kilkunastu lat i mogę powiedzieć jedno: to, w jaki sposób dziś uczniowie nas traktują, było nie do pomyślenia, gdy sam chodziłem do szkoły - tłumaczy. - Dziś dzieci nie mają oporów, żeby wysłać mi zaproszenie do znajomych na portalach społecznościowych. Niektórzy otwarcie pytają, czy możemy mówić sobie na "ty". Przypomnę: to są uczniowie podstawówki, dzieli nas ogromna różnica wieku.


- Skrócił się dla nich ten dystans między uczniem a nauczycielem. Nie wiedzą, jak okazywać szacunek, w takich właśnie drobnych gestach. Owszem, stali się bardziej świadomi swoich praw, ale już nie obowiązków - mówi z żalem polonistka z Warszawy. Ma też wyrobioną opinię na temat tego, czym jest dzisiaj szkoła. -Szkoła dziś stała się miejscem bez prestiżu. Miejscem, gdzie uczeń ma się dobrze czuć, a nauczyciel ma temu sprostać. Bezpieczeństwo psychiczne nie oznacza jednak braku wymagań. Trzeba nauczyć się na sprawdzian, trzeba zachowywać się w określony przez normy społeczne, kulturę sposób.Śmiałość na porządku dziennym? "Uczymy dzieci asertywności"Wielu pedagogów i psychologów obserwuje, iż dzieci urodzone po 2010 roku są znacznie bardziej śmiałe niż ich rówieśnicy sprzed dwóch dekad. Zdaniem terapeutki, Katarzyny Ostrowskiej, wynika to z kilku kwestii. - Dziś rodzice są bardziej świadomi potrzeb dziecka i kładą większy nacisk na jego podmiotowość w wychowaniu. Już nie hołdujemy powiedzeniu, iż "dzieci i ryby głosu nie mają", ale pozwalamy dziecku wyrażać swoje zdanie, akceptujemy, iż może powiedzieć "nie", jeżeli nie ma na coś ochoty. choćby sami uczymy je asertywności i argumentacji niemal od kołyski - tłumaczy w rozmowie z serwisem eDziecko.plOstrowska dodaje, iż dużą rolę w tej kwestii odgrywa także internet. - Dzisiejsze dzieci "rodzą się" z telefonami w ręku. Internetowe środowisko nie ma dla nich żadnych tajemnic, a tam każdy może być, kim chce. Często przenoszą to do reala.Nauczyciel musi być omnibusem. Dzieci wszystko weryfikująW obecnym szerokim dostępie do informacji nauczyciel musi wiedzieć niemal wszystko. - Rzeczywiście, dzieci są przez cały czas interesujące świata, ale zmienia się forma, w jakiej przyswajają wiedzę. Zwykłe lekcje często są dla nich nudne, nie potrafią skupić uwagi dłużej niż 10 minut. Ja sięgam po interaktywne pomoce, żeby ich zaciekawić - mówi Tomasz. - Starsi lub zamknięci na nowinki nauczyciele mają trudniej, bo autorytet oparty na stanowisku "bo jestem nauczycielem", ustępuje miejsca autorytetowi opartemu na relacjach. Dzieciaki dziś oczekują, iż będziemy rozumieć ich potrzeby i na nie odpowiadać. Trochę tak, jak w sklepie. jeżeli im się nie będzie podobać, to poproszą rodziców o korepetycje, albo odpalą YouTube i tam zdobędą potrzebą wiedzę. Nie raz i nie dwa musiałem powiedzieć uczniom, iż sam czegoś nie wiem. To uczy pokory, ale i pokazuje im, iż ich szanuję i nie oszukuję.


Czy zauważyliście zmianę pokoleniową w podejściu uczniów do nauczycieli i szkolnych obowiązków? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Zachęcamy do wysyłania wiadomości: agatagp@agora.pl
Idź do oryginalnego materiału