Nowy trend nauczycieli po zakończeniu roku. Też dostałaś taką wiadomość na Librusie?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Zadanie domowe na wakacje przesłane przez Librusa wzbudza słuszną niechęć u uczniów fot. Marcin Bruniecki/Reporter/EastNews


Pierwszy weekend wakacji za nami, przed nami jeszcze prawie 70 dni wolnego od szkoły. To dużo czasu w reset dla uczniów, odpoczynek dla ciała i umysłu, czas z rodziną i przyjaciółmi. Nareszcie dni bez zadań domowych i nauki! Można na trochę zapomnieć o szkole, pożyć… No, chyba iż nie. Tak jak w przypadku uczennicy z warszawskiego liceum, która od swojej polonistki dostała pracę domową na całe wakacje.


Napisała do nas mama uczennicy, która po wakacjach rozpocznie naukę w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego. Kobieta jest oburzona, bo po całym roku wytężonej pracy, jej córka nie będzie miała choćby dwóch miesięcy odpoczynku od szkoły. Zadbała o to jej polonistka.

"Córka dostała się do dobrego liceum w Warszawie" – rozpoczyna swój list Anna. – "Dobrego, ale nie najlepszego – co jest ważne, bo obu nam zależało na tym, żeby szkoła miała niezły poziom nauczania, ale nie była bezdusznym miejscem, w którym liczą się tylko wyniki i zakuwanie. A takich liceów w Warszawie, jak wiadomo, nie brakuje".

Nastolatka z mamą zaczerpnęły więc opinii wśród uczniów różnych szkół, co było o tyle łatwe, iż w mediach społecznościowych są grupy dla przyszłych i obecnych licealistów, które mogą być pomocne w wyborze szkoły średniej. "Co innego bowiem informacja na stronie szkoły czy podczas dnia otwartego, a co innego opinia kogoś z wewnątrz" – zauważa mama uczennicy.

Po ostrej selekcji i odrzuceniu szkół, które były albo za daleko (dojazd powyżej godziny w jedną stronę skreślał liceum z automatu, Anna nie chciała, żeby jej córka spędzała w komunikacji miejskiej prawie 3 godziny dziennie), albo nie miały odpowiednich profili lub wiadomo było, iż nie mają przyjaznej i wspierającej atmosfery, nastolatka ułożyła listę wybranych klas i wzięła udział w rekrutacji do liceum. Była bardzo szczęśliwa, kiedy dostała się do klasy pierwszego wyboru.

"Szkoła okazała się w porządku, moja córka nie żałowała decyzji" – pisze Anna. – "Nauczyciele są wymagający, ale nie ponad miarę i raczej tylko ci z rozszerzonych przedmiotów. Poza tym Weronika poznała ciekawych ludzi, nawiązała nowe przyjaźnie. Krótko mówiąc: była raczej zadowolona".

Różnica między szkołą podstawową a pierwszą klasą liceum jest jednak duża i córka Anny bardzo przejęła się tym, żeby nie wypaść z roli dobrej uczennicy. Sumiennie odrabiała prace domowe i zaliczała sprawdziany. "Uczyła się codziennie, czasami sama, czasem ze znajomymi. Nie ma co ukrywać, nauki było dużo, ale tez moja córka jest ambitna, nie znosi zawalać obowiązków i terminów. Tak już ma".

Maj i część czerwca upłynęły licealistce na jeszcze intensywniejszej nauce. To czas wystawiania ocen, ostatnich sprawdzianów, "wyciągania" średniej. "Widziałam, iż jest już przemęczona. Zamiast cieszyć się wiosną i perspektywą wakacji, w domu snuła się od biurka do łóżka, chodziła do szkoły, ze znajomymi spotykała się już tylko na wspólną naukę".

W końcu oceny zostały wystawione, ostatni tydzień był już luźny, wyjścia do szkoły praktycznie tylko dla życia towarzyskiego. Anna zauważyła, jak dużą ulgę odczuła jej córka. Najpierw dziewczyna przespała prawie całą sobotę, a w niedzielę pojechała na rowery z przyjaciółką. Znowu się uśmiechała, wydawała się zrelaksowana. Do czwartku przed rozdaniem świadectw.

"Wieczorem Weronika zalogowała się do Librusa, żeby sprawdzić, o której następnego dnia jest zakończenie roku. Po chwili usłyszałam jej krzyk: 'Co?! No nie, tak nie można!', a zaraz potem hałas i płacz".

Przestraszona Anna wbiegła do pokoju córki. Na podłodze leżał laptop i podręczniki zrzucone z biurka. Jej córka siedziała na podłodze z podkulonymi kolanami, które obejmowała rękoma, i kołysała się w przód i tył, płacząc.

"Nie mogłam się do niej przebić, byłam naprawdę przestraszona. Córka powtarzała tylko, iż to nie fair i nie chciała powiedzieć, co się stało. Tyle się naczytałam o problemach psychicznych nastolatków, iż zmartwiłam się, iż to atak paniki. Przyniosłam jej papierową torebkę, objęłam ramieniem i spokojnie powtarzałam, żeby oddychała w tę torebkę. Pomogło. Po chwili się uspokoiła".

Kiedy Weronika była spokojna, powiedziała mamie, iż pani z polskiego wysłała im listę lektur na przyszły rok, zaznaczyła też, iż z trzech z nich będzie odpytywać już we wrześniu. "Ja rozumiem, iż profil humanistyczny i rozszerzenie z polskiego oznacza dużo czytania, ale czy naprawdę uczniowie nie mogą mieć wakacji bez szkoły?" – pyta Anna.

"Moja córka bardzo lubi czytać, wręcz 'połyka' książki, nie chodzi więc o to, iż miałaby czytać latem, tylko o to, iż to jest kolejne zadanie domowe. Nie coś, co wybierze dla przyjemności, tylko lektura, z której zostanie odpytana po wakacjach. Będzie ją więc czytać, próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów, czytając opracowania, robiąc notatki. To mają być dwa miesiące bez nauki?" – pyta retorycznie.


Annę zmartwiła reakcja córki na tyle, iż skonsultowała to z zaprzyjaźnioną psycholożką, która stwierdziła, iż jej córka najprawdopodobniej przechodzi wypalenie nauką, jest przemęczona i iż taki bodziec jak jeden mail z poleceniem nauki, mógł wywołać u niej atak lęku. Zaleciła nastolatce odpoczynek, a jeżeli sytuacja się powtórzy – wizytę u psychiatry, by sprawdzić, czy dziewczyna nie będzie potrzebować wsparcia farmakologicznego i terapii.

Na razie plan jest taki, iż przez dwa tygodnie nie zajrzy do żadnej z zadanych lektur.

Idź do oryginalnego materiału