Zanim jednak przyjrzymy się wydawniczej nowości od Natuli, wybierzmy się w podróż w przeszłość. Aż do 1974 roku.
Co zrobić, żeby przestało?
Jak wytłumaczyć temu niemowlęciu?
To proste.
Trzeba przemawiać do tego dziecka jego językiem.
Trzeba przemawiać tym uniwersalnym językiem,
który jest w użyciu wszędzie, który nie potrzebuje słów,
który jest zrozumiały w każdym wieku
i który nazywa się:
miłość.
Mówić o miłości… noworodkowi!
Oczywiście.
Trzeba przemawiać doń tak, jak przemawiają do siebie zakochani.
A cóż mówią sobie zakochani?
Nie mówią, dotykają się.
Gaszą światło.
Albo po prostu zamykają oczy.
Przywracają wokół siebie ciemność [1].
Tak o miłości pisał Frederick Leboyer, francuski położnik, podróżnik i pisarz, któremu zawdzięczamy nowe spojrzenie na narodziny dziecka. Przytoczony fragment z troską podchodzi do chwili, w której rodzi się dziecko. Zamiast jednak z ciekawością i spokojem oglądać otaczający je świat, rozpaczliwie płacze i wydaje się, iż nie ma żadnych słów, jakie mogłyby go uspokoić. Leboyer uspokaja jednak nas, mówiąc, iż ten język istnieje.
To miłość. Od niej wszystko się zaczyna!
Ona ma swój początek już wtedy, gdy dziecko kołysze się w bezpiecznej przestrzeni maminego brzucha. Jej ciepłe, jasne światło można dostrzec choćby wtedy, gdy wszystko spowija mrok. Są więc „Narodziny bez przemocy” Fredricka Leboyera, o których napisano już wiele. Jest też najnowsza książka Alicji Dyrdy, „Zobacz, jak wielka jest miłość”, która wciąż pachnie farbą drukową – o niej jeszcze wiele nie napisano, ale czujemy, iż to się zmieni. Wiele łączy obie te pozycje. Bliskość, szacunek, pierwsze spojrzenia pełne czułości – to wszystko w nich jest. I miłość jest, bo w niej wszystko ma swój początek. Więc zacznijmy od początku.
„Miłość to mała kuleczka, która mieszka w naszym ciele” – tak swoją najnowszą książkę rozpoczyna Alicja Dyrda
Książkę o czymś, co w popkulturze zdążyło nam już spowszednieć, bo wszyscy o tym śpiewają, mówią, malują – ale też o czymś, bez czego nie wyobrażamy sobie życia. I choć nie potrafimy tego zdefiniować, opisać z encyklopedyczną obiektywnością, doświadczamy jego siły każdego dnia. Miłość, o której pisze Alicja Dyrda, to spektakl przeciwieństw. Miłość rodzi się w ciele na długo przed tym, zanim przyjdziemy na świat. Patrzymy na magiczne ilustracje Oli Szwajdy i moglibyśmy przysiąc, iż widzimy noworodka, który małymi rączkami tuli światło pochodzące z jego serca, ale nasz trop zmienia pępowina. Tak, to dziecko, które jeszcze się nie narodziło, ale jego miłość już się narodziła i rośnie z każdym dniem. Na jednej z ilustracji trzeba więc lupy, by zobaczyć miłość, na drugiej z kolei pojawia się luneta, dzięki której można zobaczyć to wielkie jak planety uczucie. Tyle przeciwieństw!
Uwaga! Reklama do czytania
Zobacz, jak wielka jest miłość
Książka pokazująca, czym jest miłość: jak ją rozpoznać i pielęgnować. Pełna uważności (mindfulness), czułości i bliskości.
„Zobacz, jak wielka jest miłość” – od ramion kochającego opiekuna aż do samego słońca!
Czeka tu na was opowieść o uczuciu, które ma niezwykłą moc. Ma zdolność do swobodnego rozprzestrzeniania się w każdym kierunku, jeżeli tylko damy mu taką szansę. A dajemy szansę, gdy kochamy – nic więcej nie trzeba. Czekają tu na was też wspomniane już wcześniej ilustracje Oli Szwajdy – a na każdej z nich jest tak dużo światła, tego pochodzącego z wewnątrz, iż choćby w czasie wieczornego czytania wystarczy wam jedynie mała lampka. „Zobacz, jak wielka jest miłość” to przewodnik po miłości – tej, która rodzi się w każdym z nas i która potrafi oświetlić naszych rodziców, braci, siostry, przyjaciół, dalszych krewnych i znajomych, mieszkańców najbliższych domów, oświetlić pozostałych rodaków, obywateli innych państw, aż w końcu popłynąć aż do słońca. A to wszystko zaczyna się od małej kuleczki…
[1] Leboyer F., „Narodziny bez przemocy”, Warszawa 2012, s. 47.