Temat reorganizacji szkół w gminie Wyryki wzbudza wiele emocji. Skąd decyzja o uchwale intencyjnej w sprawie przekształcenia szkoły w Kaplonosach?Bernard Błaszczuk: Doskonale rozumiem emocje, jakie ta decyzja wywołała – zarówno wśród rodziców, nauczycieli, jak i reszty mieszkańców gminy. Sam jestem rodzicem, mieszkańcem tej gminy i mam świadomość, jak bardzo każda zmiana w edukacji może budzić niepokój. Ale jako wójt muszę patrzeć na sytuację całościowo, z perspektywy odpowiedzialności za system, za dzieci, za przyszłość naszych szkół – nie tylko dziś, ale także za pięć, dziesięć lat. Uchwała intencyjna nie jest decyzją o likwidacji szkoły, ale początkiem bardzo trudnego, ale nieuniknionego procesu zmiany, której głównym celem jest zabezpieczenie przyszłości edukacji w naszej gminie. Jednym z najważniejszych argumentów, który przemawia za potrzebą reorganizacji, są kwestie społeczne. W szkole w Kaplonosach w jednej klasie uczy się troje, czworo, pięcioro uczniów. Taki model, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać „kameralny” czy „indywidualizujący naukę”, w praktyce poważnie ogranicza rozwój społeczny dzieci. Dziecko potrzebuje kontaktu z grupą – większą, różnorodną, zmieniającą się, stawiającą wyzwania. To w grupie uczymy się współpracy, wyrażania emocji, radzenia sobie z konfliktem, budowania tożsamości i ról społecznych.Troje, czworo w klasie, to prawie jak na indywidualnych korepetycjach…Ale szkoła to nie tylko miejsce, gdzie uczymy się matematyki czy języka polskiego. To przede wszystkim przestrzeń, w której dziecko dojrzewa, nabiera odwagi, odkrywa swoje miejsce w grupie. A kiedy klasa ma 4–5 uczniów, brakuje tego, co buduje naturalną dynamikę społeczną: konkurencji, przyjaźni, współpracy w zadaniach, integracji w większej strukturze. Dlatego reorganizacja, zakładająca współdziałanie z placówką w Wyrykach, ma głęboki sens wychowawczy i edukacyjny. Uczniowie zyskaliby szerszy krąg rówieśniczy, możliwość udziału w zajęciach międzyklasowych, wydarzeniach integracyjnych, konkursach, projektach – czyli w tym, co stanowi o jakości dzisiejszej edukacji.To jednak chyba nie jest łatwa decyzja, biorąc pod uwagę społeczne nastroje?Nigdy nie twierdziłem, iż taka jest. Ale to decyzja, która patrzy na dobro dzieci w perspektywie ich przyszłości, a nie tylko najbliższych miesięcy. Jako wójt nie mogę i nie chcę udawać, iż obecny model szkolnictwa w naszej gminie jest trwały i bezpieczny. Przekształcenie szkoły w Kaplonosach to krok trudny, ale konieczny, byśmy mogli dalej wspólnie budować nowoczesną, racjonalną i przede wszystkim przyjazną dzieciom edukację.Oświata to jednak także liczby, koszty, wyniki. Co mówią dane?Mówią bardzo wyraźnie: system w obecnym kształcie jest na granicy wytrzymałości. Dane są nieubłagane. W 2019 roku gmina Wyryki przeznaczała ze środków własnych na oświatę około 1,8 miliona złotych rocznie. Dziś, w roku 2024, ta kwota wynosi już 3,3 miliona złotych. Mówimy o niemal stuprocentowym wzroście w zaledwie pięć lat – bez żadnego proporcjonalnego wzrostu liczby uczniów czy subwencji oświatowej. Trzeba to powiedzieć jasno: jako wiejska gmina o ograniczonych dochodach własnych, nie jesteśmy w stanie bez końca ponosić tych kosztów bez uszczerbku dla innych obszarów życia społecznego. Nasze możliwości są po prostu skończone. Mamy obowiązki wobec wszystkich mieszkańców: w zakresie dróg, gospodarki wodno-ściekowej, pomocy społecznej, a nie tylko edukacji. Ale jeżeli oświata zaczyna pochłaniać tak znaczną część budżetu – i to przy dramatycznym spadku liczby uczniów – to znaczy, iż coś wymaga przemyślenia.Dla porównania – gmina Stary Brus, podobna do naszej pod względem profilu i wielkości, z jedną szkołą i większą liczbą uczniów niż my, dokłada do oświaty w tej chwili około 1,5 miliona złotych. To mniej niż połowa tego, co my. A przecież nie jesteśmy gminą bogatszą, wręcz przeciwnie – mamy mniej firm, mniej dochodów podatkowych, a potrzeby takie same. jeżeli nie zareagujemy teraz, to kolejne władze – niezależnie od tego, kto będzie pełnił urząd – staną przed koniecznością opracowania planu naprawczego. A plan naprawczy to nie tylko trudne cięcia, to także objęcie gminy nadzorem ze strony Regionalnej Izby Obrachunkowej. To coś, czego powinniśmy wszyscy – niezależnie od przekonań – chcieć uniknąć.Rodzice mówią o zamykaniu szkoły, pan temu zaprzecza…Naszym celem nie jest zamykanie szkoły. To nie jest projekt likwidacyjny. Wręcz przeciwnie – chcemy dać obu placówkom szansę na dalsze funkcjonowanie, ale w modelu, który będzie racjonalny ekonomicznie i sensowny z punktu widzenia edukacyjnego. Dlatego proponujemy przekształcenie szkoły w Kaplonosach w filię – z nauczaniem w klasach 1–4. Pełna szkoła podstawowa z klasami 1–8 pozostanie w Wyrykach. To rozwiązanie hybrydowe, wyważone i oparte na realiach demograficznych oraz ekonomicznych. Takie podejście umożliwi dalsze funkcjonowanie obu lokalizacji – ale w ramach jednej, spójnej struktury organizacyjnej, która pozwoli zoptymalizować zarówno koszty, jak i potencjał edukacyjny.Pojawiły się jednak głosy, iż decyzja zapadła bez konsultacji i nagle.Uchwała intencyjna, która została przyjęta przez Radę Gminy, nie jest końcową decyzją. To dopiero początek formalnego procesu, który w swoim założeniu ma prowadzić do szerokiej dyskusji i wypracowania najlepszego rozwiązania. Zgodnie z obowiązującym prawem, uchwała intencyjna jest pierwszym krokiem – dopiero po niej mogą się rozpocząć oficjalne konsultacje społeczne, rozmowy z rodzicami, nauczycielami, związkami zawodowymi i przede wszystkim uzyskanie opinii kuratora oświaty. To nie jest mechanizm, który wprowadziłem samodzielnie – to ustalona przez państwo procedura formalno-prawna.Chcąc działać odpowiedzialnie, już niedługo po przyjęciu uchwały udałem się osobiście do Lubelskiego Kuratora Oświaty, by przedstawić całościowy obraz sytuacji – nie tylko liczby i finanse, ale też motywacje społeczne, wychowawcze, przyszłościowe. Zostałem wysłuchany z dużym zrozumieniem. Kuratorium ze spokojem i aprobatą przyjęło naszą propozycję dwuletniego okresu reorganizacji – co samo w sobie jest dowodem na to, iż podchodzimy do tej sprawy z rozwagą i odpowiedzialnością, a nie pochopnie.A rodzice, nauczyciele? – główni zainteresowani losem tej szkoły…Spotkaliśmy się również z nauczycielami – jako pierwszymi partnerami w tym procesie. Przeprowadziliśmy rozmowy, w których jasno deklarowaliśmy otwartość, chęć dialogu i poszukiwania rozwiązań, które zminimalizują ewentualne skutki zmian. Zależy nam na tym, by nauczyciele nie byli zaskakiwani ani pomijani – bo są ważnym ogniwem całej społeczności szkolnej.Jeśli chodzi o rodziców – zorganizowane zostało zebranie w szkole w Kaplonosach, podczas którego przedstawiciele gminy wyrazili gotowość uczestnictwa. Jednak z otrzymanej informacji zwrotnej od przedstawicieli rady rodziców wynikało, iż rodzice nie życzą sobie naszej obecności. Uszanowaliśmy tę decyzję – bo dialog nie może odbywać się w atmosferze przymusu.Obecnie przygotowujemy oficjalne spotkanie, na które zaproszeni zostaną wszyscy zainteresowani – rodzice, nauczyciele, mieszkańcy. Chcemy krok po kroku przedstawić sytuację, dane, plan działania oraz wysłuchać głosów, które pomogą nam lepiej dostosować finalne decyzje do realnych potrzeb. Chciałbym podkreślić, iż nie uciekamy od rozmów. Wręcz przeciwnie – jesteśmy gotowi je prowadzić. Wróćmy do jakości nauczania – jakie wnioski płyną z analizy wyników szkoły?To pytanie trafia w samo sedno problemu, który często umyka w ogólnej debacie. Bo kiedy mówimy o reorganizacji szkół, to nie chodzi tylko o finanse i demografię – choć one są oczywiście ważne – ale również, a może przede wszystkim, o realną jakość nauczania i możliwości jej rzetelnej oceny. I tu właśnie pojawia się największy paradoks naszej sytuacji. W jednej z naszych szkół nie otrzymaliśmy w ogóle wyników egzaminu ósmoklasisty. Dlaczego? Bo liczba uczniów była zbyt mała, by Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała oficjalne dane. Taka jest procedura: o ile liczba zdających w danej szkole nie przekracza minimalnego progu, dane nie są ujawniane – w trosce o anonimowość wyników uczniów.Efekt? Jako organ prowadzący nie mamy żadnego punktu odniesienia. Nie wiemy, jak na tle innych szkół wypadają nasze dzieci – ani w powiecie, ani w województwie, ani na tle kraju. I nie chodzi o to, żeby kogokolwiek rozliczać, pokazywać palcem, szukać winnych. Chodzi o to, iż bez danych nie możemy podjąć żadnej odpowiedzialnej decyzji dotyczącej jakości kształcenia, jego mocnych i słabych stron, potencjału rozwojowego uczniów, skuteczności metod nauczania. Rodzic nie wie, czy jego dziecko jest dobrze przygotowywane do dalszej edukacji. Nauczyciel nie ma obiektywnego narzędzia, by porównać swoje wyniki z innymi i wyciągnąć konstruktywne wnioski. Dyrektor nie ma jak zaplanować sensownych działań naprawczych czy rozwojowych. I ja jako wójt – również nie mogę podejmować decyzji bez tej podstawowej wiedzy. Dlatego właśnie tak dużą wagę przykładamy do nadchodzących wyników egzaminu ósmoklasisty – będą one dla nas jednym z najważniejszych wskaźników w procesie dalszych analiz i decyzji. Podkreślam to z całą mocą: nie podejmujemy reorganizacji w ciemno. Jesteśmy gotowi poczekać na dane, przeanalizować je, zestawić z sytuacją społeczną, wychowawczą, finansową – i dopiero wtedy wypracować ostateczne rozwiązania.A co z nauczycielami i personelem szkoły w Kaplonosach? Czy reorganizacja oznacza zwolnienia?To jedno z najczęściej zadawanych pytań i całkowicie zrozumiałe. Dlatego od początku mówię to jasno, stanowczo i uczciwie: reorganizacja nie oznacza zwolnień grupowych, masowych odejść czy likwidacji miejsc pracy. Od samego początku tego procesu naszym absolutnym priorytetem było i jest zabezpieczenie miejsc pracy dla obecnych nauczycieli oraz pracowników niepedagogicznych szkoły w Kaplonosach. Jesteśmy małą gminą, znamy się, tworzymy jedną wspólnotę. Dlatego cały proces reorganizacji został tak zaplanowany, by dać nam czas – czas na mądre, rozważne i uczciwe wdrożenie zmian kadrowych bez dramatycznych decyzji personalnych. Bierzemy pod uwagę naturalne odejścia na emerytury, świadczenia kompensacyjne, ale także realną możliwość tworzenia dodatkowych zajęć, godzin wspomagających, programów rozwijających zainteresowania uczniów. Podjęliśmy też bardzo jasną deklarację: pierwszeństwo zatrudnienia mają nauczyciele z terenu gminy Wyryki. Chcemy, by to nasi ludzie – wykształceni, znający lokalne środowisko, zaangażowani – mieli zapewnioną kontynuację zatrudnienia. Dopiero w sytuacji rzeczywistego braku kadry sięgniemy po nauczycieli spoza gminy – ale jestem przekonany, iż nie będzie takiej potrzeby.Jakie działania dodatkowe planujecie, by złagodzić ewentualne skutki reorganizacji?Przede wszystkim planujemy wprowadzenie dodatkowych zajęć rozwijających kompetencje uczniów, z naciskiem na języki obce, które dziś są fundamentem nowoczesnej edukacji i przyszłych szans zawodowych dzieci. Ale to nie wszystko. Chcemy stworzyć przestrzeń do rozwoju zainteresowań i pasji – poprzez warsztaty, zajęcia artystyczne, koła tematyczne, konkursy, wyjazdy edukacyjne. Takie działania planujemy nie tylko w ciągu roku szkolnego, ale również w czasie ferii zimowych i wakacji letnich. Zależy nam też na budowaniu zupełnie nowej jakości współpracy między placówkami. Reorganizacja nie ma wprowadzać podziałów czy rywalizacji – ma stworzyć model partnerskiej współpracy, opartej na wspólnym celu, jakim jest dobro dziecka. A długofalowo? Jak widzi Pan przyszłość oświaty w gminie Wyryki?Przyszłość edukacji w naszej gminie musimy planować z pełną świadomością trendów, które obserwujemy nie tylko lokalnie, ale i ogólnokrajowo. Niestety – i mówię to z przykrością, ale też z odpowiedzialnością – dane demograficzne są bezlitosne. Liczba dzieci w wieku szkolnym systematycznie spada i nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się w najbliższych latach odwrócić. Z taką rzeczywistością nie możemy walczyć życzeniowo – musimy się do niej racjonalnie dostosować. Naszym obowiązkiem, jako samorządu, jest wyprzedzać wydarzenia, a nie czekać, aż sytuacja budżetowa lub odgórne przepisy zmuszą nas do nagłych, drastycznych działań. Dlatego właśnie obecny plan reorganizacji nie jest próbą likwidacji szkoły – jak czasem bywa błędnie interpretowany – ale rozsądnie zaplanowaną transformacją, której celem jest przedłużenie funkcjonowania dwóch placówek w sposób bardziej dostosowany do realiów. Model z filią pozwala zachować tożsamość lokalną, zachować funkcjonowanie szkoły w Kaplonosach jako przestrzeni edukacyjnej, a jednocześnie lepiej wykorzystać potencjał szkoły w Wyrykach – z jej infrastrukturą, zapleczem, większą liczbą uczniów i lepszym dostępem do zasobów. Co równie istotne – reorganizacja w takim modelu pozwala uniknąć szoku reorganizacyjnego, który często ma miejsce wtedy, gdy zmiany wprowadzane są pod presją czasu, emocji lub przepisów. My chcemy przeprowadzić ten proces w sposób spokojny, zaplanowany i z udziałem wszystkich zainteresowanych stron. Wierzę, iż jeżeli usiądziemy razem do stołu – jako samorząd, dyrekcje szkół, nauczyciele, rodzice, rada gminy i kuratorium – jesteśmy w stanie zbudować stabilny, długofalowo efektywny i przyjazny system edukacyjny, który będzie odpowiadał na potrzeby naszych dzieci teraz i za kilka lat.Czy mimo trudnych decyzji, przewiduje Pan iż spotkają się one ze zrozumieniem mieszkańców gminy ?Wielu mieszkańców rozumie, w jak trudnym momencie się znajdujemy jako gmina i jako wspólnota. Choć oczywiście nie brakuje głosów krytycznych – i ja je rozumiem. Zmiany w edukacji to zawsze temat wrażliwy, bo dotyczą naszych dzieci, naszych codziennych przyzwyczajeń, poczucia bezpieczeństwa. I nie oczekuję, iż wszyscy będą zgodni co do każdego szczegółu. Ale to, co buduje we mnie największe przekonanie, iż idziemy we adekwatnym kierunku, to fakt, iż bardzo wiele osób – nauczycieli, rodziców, mieszkańców – wyraża gotowość do spokojnej, merytorycznej rozmowy, opartej na faktach, a nie emocjach. Tacy ludzie nie tylko słuchają, ale również zadają pytania, proponują rozwiązania, wnoszą konkretne uwagi. To właśnie takie postawy budują zaufanie, tworzą mosty porozumienia, a nie mury nieufności i uprzedzeń. Często słyszę, iż decyzje oświatowe są „niepopularne”. I to prawda. Ale ja nie zostałem wójtem po to, żeby unikać trudnych tematów albo podejmować decyzje tylko wtedy, gdy są łatwe do zaakceptowania. Zostałem wybrany po to, by odpowiadać na realne problemy i podejmować działania tam, gdzie inni wolą przeczekać.Nie kieruję się politycznym interesem, kalkulacją czy chwilową korzyścią. Podejmuję te decyzje, ponieważ jestem przekonany, iż są one potrzebne, sprawiedliwe i oparte na analizie rzeczywistej sytuacji. I jestem gotów – również osobiście – ponosić ich konsekwencje, tłumaczyć je każdemu, kto zechce szczerze porozmawiać. To, co robimy w obszarze oświaty, nie jest reformą dla reformy. To jest proces, który ma zabezpieczyć przyszłość edukacji w naszej gminie, zapewnić stabilność finansową i organizacyjną, a przede wszystkim – dać dzieciom jak najlepsze warunki do nauki i rozwoju. Dziękuję z całego serca wszystkim, którzy – choćby jeżeli się nie zgadzają – traktują tę sytuację poważnie, z empatią i troską o wspólne dobro. Bo tylko w takim duchu jesteśmy w stanie przejść przez ten proces i zbudować coś trwałego, dobrego i godnego zaufania.